Bashobora. Człowiek, który wskrzesza zmarłych Marek Kęskrawiec Książka
Wydawnictwo: | Znak |
Rodzaj oprawy: | Okładka broszurowa (miękka) |
Wydanie: | Pierwsze |
Liczba stron: | ok.320 |
Format: | 140x205 |
Rok wydania: | 2021 |
Szczegółowe informacje na temat książki Bashobora. Człowiek, który wskrzesza zmarłych
Wydawnictwo: | Znak |
EAN: | 9788324061860 |
Autor: | Marek Kęskrawiec |
Rodzaj oprawy: | Okładka broszurowa (miękka) |
Wydanie: | Pierwsze |
Liczba stron: | ok.320 |
Format: | 140x205 |
Rok wydania: | 2021 |
Data premiery: | 2021-02-24 |
Język wydania: | polski |
Podmiot odpowiedzialny: | Społeczny Instytut Wydawniczy Znak Sp. z o.o. Tadeusza Kościuszki 37 30-105 Kraków PL e-mail: [email protected] |
Podobne do Bashobora. Człowiek, który wskrzesza zmarłych
Inne książki z kategorii Reportaż
Oceny i recenzje książki Bashobora. Człowiek, który wskrzesza zmarłych
Pomóż innym i zostaw ocenę!
Czy ugandyjski ksiądz jest w stanie zapanować nad kryzysem wiary, jaki obserwujemy w naszym kraju od kilku lat? Czy celowo jest zapraszany do Polski, aby spotykając się z tłumami ludzi obudzić w nich ducha i zasiać ziarnko wiary na nowo? Nie wiem co o tym sądzić. Po lekturze książki Bashobora. Człowiek, który wskrzesza zmarłych mam mieszane uczucia. W tym reportażu Marka Kęskrawca nic nie oczywiste i takie jednoznaczne, jak byśmy oczekiwali. Nie ma radykalnych określeń, że coś jest czarne lub białe. Nie jest to możliwe. Zadaję sobie pytanie, kim jest Bashobora? Cudotwórcą czy manipulatorem? Czy rzeczywiście ma taką moc, jak mu się przypisuje? Opisywane przypadki wskrzeszeń nie zostały potwierdzone przez kościół, nie zostały też uznane na cuda. O co więc chodzi? W moim odczuciu o kwestie wizerunkowe. On doskonale potrafi przemawiać do ludzi, wczuć się w tłum i bardzo prostym językiem porywać go do uniesień. Nie wywyższa się, nie unosi, jego skromność może tylko przysparzać mu zwolenników i wyznawców.W latach ubiegłych dość często odwiedzał Polskę, głównie na zaproszenie biskupa Hosera. W ciągu roku spędzał u nas dwa miesiące, w trakcie których głosił nauki, najpierw w bardzo licznym gronie, później zmniejszało się ono do małych, powiedziałabym prywatnych, spotkań. Dość znamienne jest to, że Kościół w Polsce nie wypowiada się jednoznacznie na temat działalności księdza. Nie krytykuje jego poczyń, ale też nie można powiedzieć, aby bardzo ją promował. Bardziej stoi z boku i zbytnio nie ingeruje. Zadaję sobie pytanie, dlaczego autorowi reportażu nie udało się umówić z księdzem na wywiad. Skoro jest otwarty i ma wielką moc, dlaczego nie skorzystał z takiej okazji? Nie znam odpowiedzi.Ta pozycja to nie jest typowa biografia księdza, owszem znajdziemy w niej podstawowe fakty o nim. Ale jej celem jest ukazanie fenomenu tego skromnego księdza, o dość skrajnych i radykalnych poglądach, trochę nie przystających do obecnych czasów. Ta historia wyraźnie daje sygnał, że ludzie dzisiaj potrzebują i oczekują nowych charyzmatycznych przywódców, którzy obudzą ludzi z letargu i wskażą prostą drogę do Pana. Czy on jest takim zwiastunem?Czy po lekturze tego ciekawego reportażu będziemy wiedzieć, w czym tkwi siła księdza? Skąd ma taką charyzmę i moc? Czy uratuje kryzys wiary w naszym kraju? Czy ludzie mu zaufają? Sięgnijcie po tę pozycję i sami się przekonajcie. Na pewno czas spędzony z Bashoborą nie będzie stracony, zapewniam. Ja bardzo miło i ciepło wspominam tę lekturę, nie zdawałam sobie dotychczas sprawy o wartości Bashobory, a teraz mogę sobie usystematyzować poglądy na jego działania. Jestem przekonana, że każdy z was będzie potrafił sam ocenić postawę księdza i odpowiedzieć na postawione wyżej pytania.Polecam, godna uwagi.
Bashobora to charyzmatyczny czarnoskóry kaznodzieja, który zawładnął sercami polskich chrześcijan - to zdanie w różnych konfiguracjach występuje w książce aż za często, przynajmniej w jej początkowej części, żeby czytelnik nie zapomniał o kim mowa i co przedstawia już sama okładka. Nie chcę być złośliwa, po prostu po lekturze czuję duży niedosyt.Nie znałam wcześniej Bashobory. Co prawda raz uczestniczyłam w wystąpieniu amerykańskiego chrześcijańskiego mówcy (nazwiska już nawet nie pamiętam), było zorganizowane w mojej szkole, więc mniej więcej wiem, na czym to polega, ale nie wiedziałam, że takie wydarzenia są wciąż popularne i przyciągają tysiące wiernych. Autor cały czas przedstawia kaznodzieję jako swego rodzaju gwiazdę i fenomen, więc muszę mu wierzyć na słowo. Tym bardziej miałam nadzieję na pełne przedstawienie jego sylwetki jako człowieka - skąd się wywodzi, co robi poza występowaniem przed tłumem, gdzie do tej pory był i czego dokonał itp. Oczekiwałam swego rodzaju biografii po prostu. Po zamknięciu książki wiem, że... jest charyzmatycznym czarnoskórym kaznodzieją, który zawładnął sercami polskich chrześcijan.Książka zbudowana jest z długich fragmentów kazań okraszonych uzupełniającymi informacjami i wypowiedziami osób, które również wzięły udział w rekolekcjach. Autor uczestniczył w trzydniowym spotkaniu z bohaterem reportażu - to jest fundament konstrukcji. Na plus na pewno zasługuje postawa Marka Kęskrawca, który zawsze starał się przedstawiać fakty obiektywnie, nikogo i niczego nie wartościował, ocenę pozostawiając czytelnikowi. To ważna cecha dobrego dziennikarza, o której współcześnie wielu zapomina.Podsumowując, książka jest dobra, ale uważam, że mogłaby być lepsza, gdyby znalazło się w niej więcej informacji o głównym bohaterze albo, jeśli to nieosiągalne, innych tego rodzaju wspólnotach. Gdyby temat był poszerzony, a nie zawierał tylko przedstawienia poglądów Bashobory wygłaszanych w kazaniach. Dla zainteresowanych na pewno będzie to pozycja jedna z wielu, taka która nie wyczerpuje tematu.
Być może jestem ignorantem ale o Bashobora i ruchach charyzmatycznych dowiedziałam się dopiero z tej książki. Po opisie wiedziałam, że sporo w jej treści będzie dla mnie na miarę "niewiarygodnych" (wygnanie demona wegetarianizmu to mój ulubiony fragment) ale, już po przeczytaniu, zrozumiałam, że to niesamowite zjawisko socjologiczne.Kanwę reportażu stanowią rekolekcje, w których uczestniczył autor. Jest o stylu O. Bash, jego naukach, są wypowiedzi jak postrzegają go inni. Są nawiązania do jego życiorysu ale, co też istotne dla kontekstu, naświetlona została sytuacja w Ugandzie, kraju z którego pochodzi. Żałuję, że zabrakło samego Kapłana. Autorowi nie udało się przeprowadzić z nim wywiadu, tym samym, książce zabrakło istotnego elementu. Konfrontacji.To tekst złożony, poza próbą zgłębienia fenomenu Ojca B., dotyka wielu istotnych treści. Jest dużo o wierze, tej indywidualnej, i tej w ogólnym ujęciu religii, jest o rozmowie z Bogiem. Jest o szeroko rozumianych "uzdrowieniach" (bardzo rozsądnie, nawet naukowo). A tak naprawdę, całość sprowadza się do opisu kondycji polskiego Kościoła Katolickiego.Z kart książki wyłania się obraz społeczeństwa, które potrzebuje przewodnika, autorytetu. Znudzonego i takiego, które straciło zaufanie do duchownych z parafii. Ja tego nie oceniam, próbuje sobie i tylko sobie wyjaśnić fenomen tego kapłana. Próbuję z różnym skutkiem. Kazania Ojca B. są bez wątpienia kontrowersyjne, są czasami śmieszne ale bywają i mądre. Z tych, o których przeczytałam w reportażu, wiele ma sens, wiele ukazuje smutny ale prawdziwy obraz współczesnej wiary i słabych ludzi. Smutny, głównie dlatego, że smuci społeczeństwo niemyślące. Ale z drugiej strony, jeżeli wiara w Bahobora przyczyni się do tego, że choćby procent z tych ludzi stanie się lepszymi to why not?Reportaż napisano językiem prostym, logicznym, zwyczajnym. Dobrze się to czyta. Łatwo. Podoba mi się, że jest obiektywny. Podoba mi się, że temat został ujęty z kilku perspektyw. I wiernych, i kapłanów, również ludzi nauki. Autor nie piętnuje i nie stawia pomników. Całość uznaję za interesującą choć ciągle czekałam na to "coś" a właściwie wszystko co w książce, otrzymałam w opisie na okładce. Ale warto, według mnie warto.
Być może jestem ignorantem ale o Bashobora i ruchach charyzmatycznych dowiedziałam się dopiero z tej książki. Po opisie wiedziałam, że sporo w jej treści będzie dla mnie na miarę "niewiarygodnych" (wygnanie demona wegetarianizmu to mój ulubiony fragment) ale, już po przeczytaniu, zrozumiałam, że to niesamowite zjawisko socjologiczne.Kanwę reportażu stanowią rekolekcje, w których uczestniczył autor. Jest o stylu O. Bash, jego naukach, są wypowiedzi jak postrzegają go inni. Są nawiązania do jego życiorysu ale, co też istotne dla kontekstu, naświetlona została sytuacja w Ugandzie, kraju z którego pochodzi. Żałuję, że zabrakło samego Kapłana. Autorowi nie udało się przeprowadzić z nim wywiadu, tym samym, książce zabrakło istotnego elementu. Konfrontacji.To tekst złożony, poza próbą zgłębienia fenomenu Ojca B., dotyka wielu istotnych treści. Jest dużo o wierze, tej indywidualnej, i tej w ogólnym ujęciu religii, jest o rozmowie z Bogiem. Jest o szeroko rozumianych "uzdrowieniach" (bardzo rozsądnie, nawet naukowo). A tak naprawdę, całość sprowadza się do opisu kondycji polskiego Kościoła Katolickiego.Z kart książki wyłania się obraz społeczeństwa, które potrzebuje przewodnika, autorytetu. Znudzonego i takiego, które straciło zaufanie do duchownych z parafii. Ja tego nie oceniam, próbuje sobie i tylko sobie wyjaśnić fenomen tego kapłana. Próbuję z różnym skutkiem. Kazania Ojca B. są bez wątpienia kontrowersyjne, są czasami śmieszne ale bywają i mądre. Z tych, o których przeczytałam w reportażu, wiele ma sens, wiele ukazuje smutny ale prawdziwy obraz współczesnej wiary i słabych ludzi. Smutny, głównie dlatego, że smuci społeczeństwo niemyślące. Ale z drugiej strony, jeżeli wiara w Bahobora przyczyni się do tego, że choćby procent z tych ludzi stanie się lepszymi to why not?Reportaż napisano językiem prostym, logicznym, zwyczajnym. Dobrze się to czyta. Łatwo. Podoba mi się, że jest obiektywny. Podoba mi się, że temat został ujęty z kilku perspektyw. I wiernych, i kapłanów, również ludzi nauki. Autor nie piętnuje i nie stawia pomników. Całość uznaję za interesującą choć ciągle czekałam na to "coś" a właściwie wszystko co w książce, otrzymałam w opisie na okładce. Ale warto, według mnie warto.
Bashobora to charyzmatyczny czarnoskóry kaznodzieja, który zawładnął sercami polskich chrześcijan - to zdanie w różnych konfiguracjach występuje w książce aż za często, przynajmniej w jej początkowej części, żeby czytelnik nie zapomniał o kim mowa i co przedstawia już sama okładka. Nie chcę być złośliwa, po prostu po lekturze czuję duży niedosyt.Nie znałam wcześniej Bashobory. Co prawda raz uczestniczyłam w wystąpieniu amerykańskiego chrześcijańskiego mówcy (nazwiska już nawet nie pamiętam), było zorganizowane w mojej szkole, więc mniej więcej wiem, na czym to polega, ale nie wiedziałam, że takie wydarzenia są wciąż popularne i przyciągają tysiące wiernych. Autor cały czas przedstawia kaznodzieję jako swego rodzaju gwiazdę i fenomen, więc muszę mu wierzyć na słowo. Tym bardziej miałam nadzieję na pełne przedstawienie jego sylwetki jako człowieka - skąd się wywodzi, co robi poza występowaniem przed tłumem, gdzie do tej pory był i czego dokonał itp. Oczekiwałam swego rodzaju biografii po prostu. Po zamknięciu książki wiem, że... jest charyzmatycznym czarnoskórym kaznodzieją, który zawładnął sercami polskich chrześcijan.Książka zbudowana jest z długich fragmentów kazań okraszonych uzupełniającymi informacjami i wypowiedziami osób, które również wzięły udział w rekolekcjach. Autor uczestniczył w trzydniowym spotkaniu z bohaterem reportażu - to jest fundament konstrukcji. Na plus na pewno zasługuje postawa Marka Kęskrawca, który zawsze starał się przedstawiać fakty obiektywnie, nikogo i niczego nie wartościował, ocenę pozostawiając czytelnikowi. To ważna cecha dobrego dziennikarza, o której współcześnie wielu zapomina.Podsumowując, książka jest dobra, ale uważam, że mogłaby być lepsza, gdyby znalazło się w niej więcej informacji o głównym bohaterze albo, jeśli to nieosiągalne, innych tego rodzaju wspólnotach. Gdyby temat był poszerzony, a nie zawierał tylko przedstawienia poglądów Bashobory wygłaszanych w kazaniach. Dla zainteresowanych na pewno będzie to pozycja jedna z wielu, taka która nie wyczerpuje tematu.
Czy ugandyjski ksiądz jest w stanie zapanować nad kryzysem wiary, jaki obserwujemy w naszym kraju od kilku lat? Czy celowo jest zapraszany do Polski, aby spotykając się z tłumami ludzi obudzić w nich ducha i zasiać ziarnko wiary na nowo? Nie wiem co o tym sądzić. Po lekturze książki Bashobora. Człowiek, który wskrzesza zmarłych mam mieszane uczucia. W tym reportażu Marka Kęskrawca nic nie oczywiste i takie jednoznaczne, jak byśmy oczekiwali. Nie ma radykalnych określeń, że coś jest czarne lub białe. Nie jest to możliwe. Zadaję sobie pytanie, kim jest Bashobora? Cudotwórcą czy manipulatorem? Czy rzeczywiście ma taką moc, jak mu się przypisuje? Opisywane przypadki wskrzeszeń nie zostały potwierdzone przez kościół, nie zostały też uznane na cuda. O co więc chodzi? W moim odczuciu o kwestie wizerunkowe. On doskonale potrafi przemawiać do ludzi, wczuć się w tłum i bardzo prostym językiem porywać go do uniesień. Nie wywyższa się, nie unosi, jego skromność może tylko przysparzać mu zwolenników i wyznawców.W latach ubiegłych dość często odwiedzał Polskę, głównie na zaproszenie biskupa Hosera. W ciągu roku spędzał u nas dwa miesiące, w trakcie których głosił nauki, najpierw w bardzo licznym gronie, później zmniejszało się ono do małych, powiedziałabym prywatnych, spotkań. Dość znamienne jest to, że Kościół w Polsce nie wypowiada się jednoznacznie na temat działalności księdza. Nie krytykuje jego poczyń, ale też nie można powiedzieć, aby bardzo ją promował. Bardziej stoi z boku i zbytnio nie ingeruje. Zadaję sobie pytanie, dlaczego autorowi reportażu nie udało się umówić z księdzem na wywiad. Skoro jest otwarty i ma wielką moc, dlaczego nie skorzystał z takiej okazji? Nie znam odpowiedzi.Ta pozycja to nie jest typowa biografia księdza, owszem znajdziemy w niej podstawowe fakty o nim. Ale jej celem jest ukazanie fenomenu tego skromnego księdza, o dość skrajnych i radykalnych poglądach, trochę nie przystających do obecnych czasów. Ta historia wyraźnie daje sygnał, że ludzie dzisiaj potrzebują i oczekują nowych charyzmatycznych przywódców, którzy obudzą ludzi z letargu i wskażą prostą drogę do Pana. Czy on jest takim zwiastunem?Czy po lekturze tego ciekawego reportażu będziemy wiedzieć, w czym tkwi siła księdza? Skąd ma taką charyzmę i moc? Czy uratuje kryzys wiary w naszym kraju? Czy ludzie mu zaufają? Sięgnijcie po tę pozycję i sami się przekonajcie. Na pewno czas spędzony z Bashoborą nie będzie stracony, zapewniam. Ja bardzo miło i ciepło wspominam tę lekturę, nie zdawałam sobie dotychczas sprawy o wartości Bashobory, a teraz mogę sobie usystematyzować poglądy na jego działania. Jestem przekonana, że każdy z was będzie potrafił sam ocenić postawę księdza i odpowiedzieć na postawione wyżej pytania.Polecam, godna uwagi.