Stulecie detektywów. Drogi i przygody kryminalistyki Jürgen Thorwald Książka
Wydawnictwo: | Znak |
Rodzaj oprawy: | Okładka twarda |
Liczba stron: | 832 |
Format: | 144x205 |
Rok wydania: | 2009 |
Szczegółowe informacje na temat książki Stulecie detektywów. Drogi i przygody kryminalistyki
Wydawnictwo: | Znak |
EAN: | 9788324011186 |
Autor: | Jürgen Thorwald |
Tłumaczenie: | Karol Bunsch, Wanda Kragen |
Rodzaj oprawy: | Okładka twarda |
Liczba stron: | 832 |
Format: | 144x205 |
Rok wydania: | 2009 |
Data premiery: | 2009-02-15 |
Język wydania: | polski |
Podmiot odpowiedzialny: | Społeczny Instytut Wydawniczy Znak Sp. z o.o. Tadeusza Kościuszki 37 30-105 Kraków PL e-mail: [email protected] |
Zainspiruj się podobnymi wyborami
Inne książki Jürgen Thorwald
Oceny i recenzje książki Stulecie detektywów. Drogi i przygody kryminalistyki
Ostatnio znajoma zapytała, czy mogę jej polecić coś do przeczytania?Odpowiedź na to pytanie to duża odpowiedzialność. A co jeżeli polecona książka się nie spodoba? Poczucie straty czasu u czytelnika może skutkować potem niewybrednymi refleksjami na temat gustu polecającego. Wiarygodność rzecz cenna, niezręcznie byłoby ją stracić przez nieopatrznie zaproponowany tytuł, który stanie się życzeniem śmierci, dla dobrze zapowiadającej się znajomości. Co polecić? Co polecić, jeżeli właśnie samemu czytało się do drugiej w nocy pewną 700 stronicową cegłę. Już sama liczba stron może dużo mówić o polecającym. Czy jest on gotów na taką diagnozę?
Z pewnym niepokojem muszę przyznać się do połknięcia 700 stron w stosunkowo krótkim czasie. Moje zażenowanie jest tym większe, że czasem na lekturę dysponowałem przeważnie w porach posiłków.Przedmiotem rozważań autora jest bowiem - oprócz krótkich rozdziałów o historii balistyki i identyfikacji (linie papilarne nie były wcale pierwsze) - głównie medycyna sądowa i toksykologia. A co za tym idzie przy niemal powieściowej narracji śledzimy zmagania morderców i zbrodniarzy z wymiarem sprawiedliwości, który uczy się korzystać z wiedzy i nauki. Podglądamy wymyślne i okrutne metody zbrodni, uczymy się rozpoznawać czas i przyczynę śmierć na podstawi stanu nieboszczyków, ekshumujemy zwłoki i wyodrębniamy z martwego organizmu truciznę.A w moim przypadku prawie wszystko przy jedzeniu. Brrr.Ale nic nie mogłem poradzić. Książka napisana jest świetnie, zrozumiale, dokładnie i przystępnie. Można powiedzieć, że popularnonaukowo. Podejrzewałem, że autor musiał korzystać ze stada pomocników, ale pod ostatnim zdaniem książki widnieje data 1965 rok. Wielki szacunek. Jeszcze jeden dowód, że internet i dostęp do kolorowych zdjęć nie gwarantuje sukcesu wydawniczego. Ciężka praca i talent - owszem.https://cyganblog.wordpress.com/2016/07/08/stulecie-detektywow/
Z pewnym niepokojem muszę przyznać się do połknięcia 700 stron w stosunkowo krótkim czasie. Moje zażenowanie jest tym większe, że czasem na lekturę dysponowałem przeważnie w porach posiłków.Przedmiotem rozważań autora jest bowiem - oprócz krótkich rozdziałów o historii balistyki i identyfikacji (linie papilarne nie były wcale pierwsze) - głównie medycyna sądowa i toksykologia. A co za tym idzie przy niemal powieściowej narracji śledzimy zmagania morderców i zbrodniarzy z wymiarem sprawiedliwości, który uczy się korzystać z wiedzy i nauki. Podglądamy wymyślne i okrutne metody zbrodni, uczymy się rozpoznawać czas i przyczynę śmierć na podstawi stanu nieboszczyków, ekshumujemy zwłoki i wyodrębniamy z martwego organizmu truciznę.A w moim przypadku prawie wszystko przy jedzeniu. Brrr.Ale nic nie mogłem poradzić. Książka napisana jest świetnie, zrozumiale, dokładnie i przystępnie. Można powiedzieć, że popularnonaukowo. Podejrzewałem, że autor musiał korzystać ze stada pomocników, ale pod ostatnim zdaniem książki widnieje data 1965 rok. Wielki szacunek. Jeszcze jeden dowód, że internet i dostęp do kolorowych zdjęć nie gwarantuje sukcesu wydawniczego. Ciężka praca i talent - owszem.https://cyganblog.wordpress.com/2016/07/08/stulecie-detektywow/
Ostatnio znajoma zapytała, czy mogę jej polecić coś do przeczytania?Odpowiedź na to pytanie to duża odpowiedzialność. A co jeżeli polecona książka się nie spodoba? Poczucie straty czasu u czytelnika może skutkować potem niewybrednymi refleksjami na temat gustu polecającego. Wiarygodność rzecz cenna, niezręcznie byłoby ją stracić przez nieopatrznie zaproponowany tytuł, który stanie się życzeniem śmierci, dla dobrze zapowiadającej się znajomości. Co polecić? Co polecić, jeżeli właśnie samemu czytało się do drugiej w nocy pewną 700 stronicową cegłę. Już sama liczba stron może dużo mówić o polecającym. Czy jest on gotów na taką diagnozę?