Pół roku na Saturnie Małgorzata Sidz Książka
Wydawnictwo: | Prószyński Media |
Rodzaj oprawy: | Okładka broszurowa ze skrzydełkami |
Wydanie: | pierwsze |
Liczba stron: | 304 |
Format: | 13.0x20.5cm |
Rok wydania: | 2022 |
Szczegółowe informacje na temat książki Pół roku na Saturnie
Wydawnictwo: | Prószyński Media |
EAN: | 9788382341775 |
Autor: | Małgorzata Sidz |
Rodzaj oprawy: | Okładka broszurowa ze skrzydełkami |
Wydanie: | pierwsze |
Liczba stron: | 304 |
Format: | 13.0x20.5cm |
Rok wydania: | 2022 |
Data premiery: | 2021-10-11 |
Język wydania: | polski |
Podmiot odpowiedzialny: | Prószyński Media Sp. z o.o. Rzymowskiego 28 02-697 Warszawa PL e-mail: [email protected] |
Zainspiruj się podobnymi wyborami
Podobne do Pół roku na Saturnie
Inne książki Małgorzata Sidz
Inne książki z kategorii Proza
Oceny i recenzje książki Pół roku na Saturnie
Książka Pani Małgorzaty Sidz była dla mnie zaskoczeniem. Bardzo pozytywnym. Powiało od niej świeżością tematu, szokowała lekkim chaosem, zainteresowała powagą poruszanych problemów, stanowiła źródło wielu przemyśleń.Główna bohaterka powieści to 26 - letnia młoda kobieta, studentka socjologii. Wyjeżdża na półroczne, płatne stypendium do Korei. Jego celem, wyznaczonym przez wykładowcę, jest odnalezienie samej siebie. Ma zastanowić się nad swoim życiem i pomyśleć o przyszłości. I tutaj właśnie wkracza lekki chaos - młoda kobieta snuje wiele planów na życie, w każdy z nich angażuje się bardzo intensywnie - ogląda filmiki o swoich zamierzeniach na YouTube, czyta artykuły w Internecie, jednym kliknięciem zamawia książki i inne gadżety w sklepie internetowym. I za chwilę nadchodzi całkowita zmiana planów, a z nią nowe filmiki, nowa playlista, kolejne zakupy internetowe...Momentami było to zabawne, momentami męczące i powodowało zawroty głowy. Jednak w tym rozdarciu młodej kobiety było coś smutnego i dramatycznego.Nie należę do pokolenia milenialsów, są nimi moje dzieci. Dlatego dostrzegam podobieństwa w życiowym niezdecydowaniu bohaterki „Pół roku na Saturnie" a nimi. Ale przede wszystkim dostrzegam różnice w podejściu do życia mojego pokolenia, a nastawieniem do życia naszych dorosłych już pociech. I to co widać gołym okiem, to że milenialsom żyje się na pewno łatwiej, wszystko mają „na wyciągnięcie ręki" - zakupy można zrobić bez wychodzenia z domu, obiad zamówić przez aplikację, materiały do nauki pozyskać z Internetu, bez przesiadywania w czytelni, lektury posłuchać w formie audiobooka. Fb, Instagram, YouTube, aplikacje, playlisty, smartfony - to ich świat. Wszystko można zamówić jednym kliknięciem. Gorzej gdy trzeba coś załatwić osobiście, lub jakieś przedsięwzięcie wymaga czasu i poświęceń, wtedy zaczyna się problem. Wszystko czego nie można dostać zaraz, po naciśnięciu klawisza enter, jest trudne. A wszelkie porażki, nawet najmniejsze urastają do rangi dramatów.Ale z drugiej strony, czy naprawdę łatwo im wchodzić w dorosłe życie? Czy jest ono rzeczywiście takie proste, jakby się wydawało? Bo przecież, aby nie wypaść z obiegu i radzić sobie w codziennym życiu cały czas muszą być na bieżąco z nowinkami technologicznymi. Chcąc zapewnić sobie standard życia taki jaki nachalnie promują celebryci, muszą bardzo ciężko pracować, ciągle się dokształcać. W wieku 30 lat bywa, że są już wypaleni zawodowo, rozczarowani życiem i codzienną gonitwą. W pracy trzeba być kreatywnym, dyspozycyjnym, w pełni oddanym firmie. A oprócz wielogodzinnej pracy, wypada biegać, chodzić na siłownię, dbać o dietę, być fit, eko... Do tego kredyt do spłacenia. Więc może nie jest tak łatwo i różowo? Może jednak obawy związane z wyborem życiowej drogi i podjęciem odpowiedzialności za siebie są uzasadnione? Nie ułatwia im podjęcia decyzji również mnogość ścieżek, którymi mogą podążyć. Świat stoi właściwie przed nimi otworem, granice są otwarte. Poza tym mogą założyć rodzinę, lub nie. Mogą mieć dzieci lub nie. Mogą być w związku z kobietą, mężczyzną. Do wyboru do koloru, wszystko jest dozwolone... Przyznacie, że może to wywołać frustrację.Książka Pani Małgorzaty, z pozoru jest zabawna, przeplatana tytułami piosenek z playlisty, z ogromem filmików z YouTube w tle. Dużo tu luzu, dobrej zabawy i używek wszelkiego rodzaju. Ale docelowo książka wywołała u mnie wiele przemyśleń i obserwacji. Dlatego śmiem twierdzić, że to książka dość trudna, ale też ważna.Książkę polecam przede wszystkim młodym ludziom, którzy szukają swojej drogi, ale też ich bliskim, aby łatwiej było im zrozumieć problemy młodych ludzi urodzonych na przełomie XX i XXI wieku. Zapewniam, że książka zaskoczy was ciekawą formą i niebanalną tematyką.Jest to pewnością coś nowego i oryginalnego na rynku wydawniczym.Dużym plusem książki jest miejsce akcji - Korea. Szczególnie zaciekawiły mnie smaki tamtejszej kuchni , tak odmiennej od naszej tradycyjnej. Chyba tak jak głównej bohaterce, koreańskie potrawy nie przypadłyby mi do gustu. Opis małych lokali gastronomicznych, klubów, sposobu spędzania wolnego czasu przez młodych mieszkańców Korei również był bardzo ciekawy i zaskakujący.
Książka Pani Małgorzaty Sidz była dla mnie zaskoczeniem. Bardzo pozytywnym. Powiało od niej świeżością tematu, szokowała lekkim chaosem, zainteresowała powagą poruszanych problemów, stanowiła źródło wielu przemyśleń.Główna bohaterka powieści to 26 - letnia młoda kobieta, studentka socjologii. Wyjeżdża na półroczne, płatne stypendium do Korei. Jego celem, wyznaczonym przez wykładowcę, jest odnalezienie samej siebie. Ma zastanowić się nad swoim życiem i pomyśleć o przyszłości. I tutaj właśnie wkracza lekki chaos - młoda kobieta snuje wiele planów na życie, w każdy z nich angażuje się bardzo intensywnie - ogląda filmiki o swoich zamierzeniach na YouTube, czyta artykuły w Internecie, jednym kliknięciem zamawia książki i inne gadżety w sklepie internetowym. I za chwilę nadchodzi całkowita zmiana planów, a z nią nowe filmiki, nowa playlista, kolejne zakupy internetowe...Momentami było to zabawne, momentami męczące i powodowało zawroty głowy. Jednak w tym rozdarciu młodej kobiety było coś smutnego i dramatycznego.Nie należę do pokolenia milenialsów, są nimi moje dzieci. Dlatego dostrzegam podobieństwa w życiowym niezdecydowaniu bohaterki „Pół roku na Saturnie" a nimi. Ale przede wszystkim dostrzegam różnice w podejściu do życia mojego pokolenia, a nastawieniem do życia naszych dorosłych już pociech. I to co widać gołym okiem, to że milenialsom żyje się na pewno łatwiej, wszystko mają „na wyciągnięcie ręki" - zakupy można zrobić bez wychodzenia z domu, obiad zamówić przez aplikację, materiały do nauki pozyskać z Internetu, bez przesiadywania w czytelni, lektury posłuchać w formie audiobooka. Fb, Instagram, YouTube, aplikacje, playlisty, smartfony - to ich świat. Wszystko można zamówić jednym kliknięciem. Gorzej gdy trzeba coś załatwić osobiście, lub jakieś przedsięwzięcie wymaga czasu i poświęceń, wtedy zaczyna się problem. Wszystko czego nie można dostać zaraz, po naciśnięciu klawisza enter, jest trudne. A wszelkie porażki, nawet najmniejsze urastają do rangi dramatów.Ale z drugiej strony, czy naprawdę łatwo im wchodzić w dorosłe życie? Czy jest ono rzeczywiście takie proste, jakby się wydawało? Bo przecież, aby nie wypaść z obiegu i radzić sobie w codziennym życiu cały czas muszą być na bieżąco z nowinkami technologicznymi. Chcąc zapewnić sobie standard życia taki jaki nachalnie promują celebryci, muszą bardzo ciężko pracować, ciągle się dokształcać. W wieku 30 lat bywa, że są już wypaleni zawodowo, rozczarowani życiem i codzienną gonitwą. W pracy trzeba być kreatywnym, dyspozycyjnym, w pełni oddanym firmie. A oprócz wielogodzinnej pracy, wypada biegać, chodzić na siłownię, dbać o dietę, być fit, eko... Do tego kredyt do spłacenia. Więc może nie jest tak łatwo i różowo? Może jednak obawy związane z wyborem życiowej drogi i podjęciem odpowiedzialności za siebie są uzasadnione? Nie ułatwia im podjęcia decyzji również mnogość ścieżek, którymi mogą podążyć. Świat stoi właściwie przed nimi otworem, granice są otwarte. Poza tym mogą założyć rodzinę, lub nie. Mogą mieć dzieci lub nie. Mogą być w związku z kobietą, mężczyzną. Do wyboru do koloru, wszystko jest dozwolone... Przyznacie, że może to wywołać frustrację.Książka Pani Małgorzaty, z pozoru jest zabawna, przeplatana tytułami piosenek z playlisty, z ogromem filmików z YouTube w tle. Dużo tu luzu, dobrej zabawy i używek wszelkiego rodzaju. Ale docelowo książka wywołała u mnie wiele przemyśleń i obserwacji. Dlatego śmiem twierdzić, że to książka dość trudna, ale też ważna.Książkę polecam przede wszystkim młodym ludziom, którzy szukają swojej drogi, ale też ich bliskim, aby łatwiej było im zrozumieć problemy młodych ludzi urodzonych na przełomie XX i XXI wieku. Zapewniam, że książka zaskoczy was ciekawą formą i niebanalną tematyką.Jest to pewnością coś nowego i oryginalnego na rynku wydawniczym.Dużym plusem książki jest miejsce akcji - Korea. Szczególnie zaciekawiły mnie smaki tamtejszej kuchni , tak odmiennej od naszej tradycyjnej. Chyba tak jak głównej bohaterce, koreańskie potrawy nie przypadłyby mi do gustu. Opis małych lokali gastronomicznych, klubów, sposobu spędzania wolnego czasu przez młodych mieszkańców Korei również był bardzo ciekawy i zaskakujący.