Lecą wieloryby Aleksander Kościów Książka
Wydawnictwo: | Znak |
Rodzaj oprawy: | Okładka broszurowa (miękka) |
Wydanie: | pierwsze |
Liczba stron: | 240 |
Format: | 13.5x20.5cm |
Rok wydania: | 2010 |
Szczegółowe informacje na temat książki Lecą wieloryby
Wydawnictwo: | Znak |
EAN: | 9788324014149 |
Autor: | Aleksander Kościów |
Rodzaj oprawy: | Okładka broszurowa (miękka) |
Wydanie: | pierwsze |
Liczba stron: | 240 |
Format: | 13.5x20.5cm |
Rok wydania: | 2010 |
Data premiery: | 2010-09-06 |
Język wydania: | polski |
Podmiot odpowiedzialny: | Społeczny Instytut Wydawniczy Znak Sp. z o.o. Tadeusza Kościuszki 37 30-105 Kraków PL e-mail: [email protected] |
Podobne do Lecą wieloryby
Oceny i recenzje książki Lecą wieloryby
Kapitalny tytuł i fantazyjne nazwy rozdziałów to tylko przedsmak szaleństwa, które Kościów funduje w swej książce. Akcja jest totalnie pokręcona, i przez to trudno się od niej oderwać, a te wszystkie urocze dziwności są tłem do opowieści o tym, co tak naprawdę przydarza się każdemu w jego zwyczajnym życiu - o walce o uczucie, o słabości, o przyjaźni i o rozczarowaniu.
Owszem, „Lecą wieloryby" Aleksandra Kościówa są bardzo ciekawą książką. Zastanawiającą i intrygującą, wciągającą i budzącą podziw dla wyobraźni autora. Świat wykreowany przez pisarza to znakomite tło do głębszych refleksji i domysłów, które pojawiają się podczas lektury. W tej powieści wyczuwam wrażliwość i sporo melancholii. Wyczuwam szacunek dla najważniejszych wartości, którymi powinien się kierować człowiek. Wyczuwam tęsknotę, szlachetność, umiłowanie dobra i piękna. Wyczuwam też rozdarcie i ból, które towarzyszą ludziom poszukującym sensu życia. Wyczuwam potrzebę pielęgnowania miłości i walki o to uczucie.
Tkanie kilimu. Z tą czynnością kojarzyła mi się powieść „Lecą wieloryby" na wstępie. Na kilimie, złożonym na kolanach Matki-Natury ludzie leżą na łące, a wieloryby rwą się do lotu; domki stają nad urwiskiem, a chmury przybierają kształty. Kolory układają mozaikę tak kiczowatą, że bolą nie tylko oczy. Kilim to opis, nie fabuła. Prządka wie, co robi, narrator staje się bezużyteczny. Na kilimie Maja i Jon.
Tkanie kilimu. Z tą czynnością kojarzyła mi się powieść „Lecą wieloryby" na wstępie. Na kilimie, złożonym na kolanach Matki-Natury ludzie leżą na łące, a wieloryby rwą się do lotu; domki stają nad urwiskiem, a chmury przybierają kształty. Kolory układają mozaikę tak kiczowatą, że bolą nie tylko oczy. Kilim to opis, nie fabuła. Prządka wie, co robi, narrator staje się bezużyteczny. Na kilimie Maja i Jon.
Owszem, „Lecą wieloryby" Aleksandra Kościówa są bardzo ciekawą książką. Zastanawiającą i intrygującą, wciągającą i budzącą podziw dla wyobraźni autora. Świat wykreowany przez pisarza to znakomite tło do głębszych refleksji i domysłów, które pojawiają się podczas lektury. W tej powieści wyczuwam wrażliwość i sporo melancholii. Wyczuwam szacunek dla najważniejszych wartości, którymi powinien się kierować człowiek. Wyczuwam tęsknotę, szlachetność, umiłowanie dobra i piękna. Wyczuwam też rozdarcie i ból, które towarzyszą ludziom poszukującym sensu życia. Wyczuwam potrzebę pielęgnowania miłości i walki o to uczucie.
Kapitalny tytuł i fantazyjne nazwy rozdziałów to tylko przedsmak szaleństwa, które Kościów funduje w swej książce. Akcja jest totalnie pokręcona, i przez to trudno się od niej oderwać, a te wszystkie urocze dziwności są tłem do opowieści o tym, co tak naprawdę przydarza się każdemu w jego zwyczajnym życiu - o walce o uczucie, o słabości, o przyjaźni i o rozczarowaniu.