Królestwo za mgłą. Z autorką Pasażerki rozmawia Michał Wójcik Michał Wójcik, Zofia Posmysz, Michał P. Wójcik Książka
Wydawnictwo: | Znak Literanova |
Rodzaj oprawy: | Okładka twarda |
Wydanie: | pierwsze |
Liczba stron: | 320 |
Format: | 135x210mm |
Rok wydania: | 2017 |
Zofia Posmysz – więźniarka Auschwitz, Ravensbrück i Neustadt-Glewe. Przeżyła eksperymenty medyczne i marsz śmierci. Po wojnie była dziennikarką Polskiego Radia, autorką słuchowiska W Jezioranach. Swoje obozowe doświadczenie zamieniła w literaturę najwyższej próby. Jej szokującą Pasażerkę sfilmował Andrzej Munk. Michał Wójcik – dziennikarz i historyk, współautor książek Ptaki drapieżne. Historia Lucjana „Sępa” Wiśniewskiego oraz Made in Poland o żołnierzu Kedywu Stanisławie Likierniku. Już w marcu w serii proza.pl wznowienie poruszającej powieści Zofii Posmysz Wakacje nad Adriatykiem.
Szczegółowe informacje na temat książki Królestwo za mgłą. Z autorką Pasażerki rozmawia Michał Wójcik
Wydawnictwo: | Znak Literanova |
EAN: | 9788324037278 |
Autor: | Michał Wójcik, Zofia Posmysz, Michał P. Wójcik |
Rodzaj oprawy: | Okładka twarda |
Wydanie: | pierwsze |
Liczba stron: | 320 |
Format: | 135x210mm |
Rok wydania: | 2017 |
Data premiery: | 2017-02-01 |
Język wydania: | polski |
Podmiot odpowiedzialny: | Społeczny Instytut Wydawniczy Znak Sp. z o.o. Tadeusza Kościuszki 37 30-105 Kraków PL e-mail: [email protected] |
Zainspiruj się podobnymi wyborami
Inne książki Michał Wójcik, Zofia Posmysz, Michał P. Wójcik
Oceny i recenzje książki Królestwo za mgłą. Z autorką Pasażerki rozmawia Michał Wójcik
ZOFIA POSMYSZ„KRÓLESTWO ZA MGŁĄ"Książka, jest wynikiem kilkunastu rozmów Zofii Posmysz - więźniarki Auschwitz, Ravensbrück i Neustadt - Glewe z pisarzem i historykiem Michałem Wójcikiem o trudnych latach jej młodości, latach II wojny światowej. Jest to rozmowa o tragicznych i niezwykle dramatycznych zdarzeniach przeżytych przez młodą dziewczynę, Zofię Posmysz w kolejnych obozach koncentracyjnych podczas II wojny światowej. Zofia Posmysz po wojnie została dziennikarką, autorką słuchowisk radiowych a także książek opisujących dramatyczne lata II wojny światowej, gehennę głodu i nędzy, czas przeżyty w obozach. Książkę można nazwać świadectwem czasu okrutnej wojny, ludzkiego cierpienia, mordowania niewinnych ludzi, wyniszczenia i wszystkiego najgorszego czego nie można sobie wyobrazić. Godny uwagi jest optymizm Zofii Posmysz, wiara w dobro drugiego człowieka oraz brak chęci zemsty. Jednocześnie posiada wielkie pokłady siły aby dawać świadectwo popełnionym zbrodniom i rozmawiać o tym z bardzo szerokim gronem zazwyczaj młodych ludzi. Jest to pozycja literatury trudna, dramatyczna ale ważna i potrzebna do poznania prawdy. Tytuł książki jest metaforą pochodzącą z okresu pobytu Zofii Posmysz w obozie niemieckim. Jak twierdzi Zofia Posmysz, udało jej się przeżyć "KRÓLESTWO".Książkę wydało Wydawnictwo ZNAK literanova. Zachęcam do przeczytania.Zdzisław Ruszkowski.
„Królestwo za mgłą" to pozycja literacka, którą trudno jest jednoznacznie zaklasyfikować - z jednej strony to wywiad udzielony Michałowi Wójcikowi przez Zofię Posmysz, autorkę znanej powieści „Pasażerka", zaś z drugiej to opowieść-droga po tragicznych wydarzeniach w życiu pisarki. To książka, która jest również w pewnym rodzaju spowiedzią i próbą zmierzenia się z historią, widzianą zarówno z perspektywy więźniarki najcięższych obozów niemieckich (tak, niemieckich), jak i przyszłej pisarki znanych i gorzkich powieści, takich jak „Wakacje nad Adriatykiem" lub „Pasażerka" - sfilmowaną przez Andrzeja Munka.Kim jest, a kim była Zofia Posmysz? Czy można kogoś zamknąć w ramy kilku słów? Więźniarka Auschwitz, Ravensbruck, Neustadt-Glewe, numer 7566, pisarka, dziennikarka Polskiego Radia, autorka znanego słuchowiska „W Jezioranach" - to Zofia Posmysz. Ale każde określenie jej osoby związane jest z historiami, często tragicznymi, często gorzkimi, ale również pełnymi nadziei, radości i wiary. Zofia Posmysz trafiła do Auschwitz w wieku 19 lat, kiedy to powinna odkrywać i smakować życie młodej dziewczyny. Ale los i ludzie bywają okrutni. Dopiero 70 lat po wojnie Zofia Posmysz podzieliła się całą swoją historią, która przeraża, pobudza do refleksji i sprawia, że czytelnik nieraz zastanowi się nad granicą i miarami człowieczeństwa. Po zapoznaniu się z książką, moja pierwsza myśl brzmiała: Dlaczego - dlaczego miały miejsce wydarzenia związane z cierpieniem, śmiercią, nienawiścią wobec drugiego człowieka i skąd ta kobieta miała tyle wewnętrznej siły, aby przetrwać to piekło zgotowane przez ludzi -ludziom. Cud, wiara, szczęście a może przeznaczenie? Z każdego zdania, z każdej opowiedzianej historii wyłania się obraz kobiety, która mimo młodego wieku i mimo ogromnego cierpienia oraz krzywd wyrządzonych jej i najbliższym zdołała ponownie zaufać życiu. Patrząc na okładkę książki widzę drobną, uśmiechniętą kobietę w sile wieku, której udało się wyjść z „Królestwa za mgłą". I tylko delikatnie mieniący się numer więźnia obozowego na okładce wskazuje, na to, że ten spokojny wzrok Zofii Posmysz był świadkiem zbyt wielu przerażających chwil, o których jednak należy zawsze pamiętać.
Książka to wywiad rzeka przeprowadzony przez Michała Wójcika z Zofią Posmysz - więźniarką obozów Auschwitz, Raensbruck i Neustadt-Glewe, numer 7566. Do obozu trafiła w wieku 19 lat, przeżyła pobyt w karnej kompanii, eksperymenty medyczne i Marsz Śmierci. W książce opowiada o rzeczywistości "za drutami", walce o przetrwanie i życiu po wojnie, kiedy była m.in. dziennikarką Polskiego Radia. Sposobem na pewnego rodzaju pogodzeniem się z nieludzkimi przeżyciami, których doświadczyła, było dla niej pisanie, którego wynikiem jest m.in. "Pasażerka" i "Wakacje nad Adriatykiem" - szokujące i zmieniające oblicze literatury obozowej pozycje.Książka jest podzielona na 15 rozdziałów, a każdy z nich jest zapisem jednego spotkania z Zofią Posmysz. Kobieta opisuje świat obozowy takim, jaki był - ze wszystkimi okropnościami, głodem, zimnem, nieludzkimi warunkami sanitarnymi i ogólnym upodleniem człowieka, ale także z tymi lepszymi momentami, które rzadko, ale jednak się zdarzały. Historia jest wręcz wstrząsająca, tym bardziej, że pani Zofia trafiła do Auschwitz mając zaledwie 19 lat, za kolportaż ulotek, z którym tak naprawdę nie miała nic wspólnego. Za cel postawiła sobie przeżycie i osiągnęła go.Uderzająca jest szczerość tego wywiadu-rzeki. Kiedy patrzy się na fotografie zamieszczone w książce, nie chce się wierzyć, że przedstawiona na nich starsza pani przeżyła w najlepszych latach swojego życia piekło na ziemi. Mimo iż upłynęło ponad 70 lat od zakończenia II wojny światowej, niektóre przeżycia do tej pory są dla niej zbyt bolesne. Mimo to pani Zofia nie boi się porzucić mitu wyłącznie zdegenerowanych i bestialskich Niemców oraz wyłącznie uciśnionych Polaków, Żydów i przedstawicieli innych nacji. Na podstawie własnych doświadczeń i obserwacji opowiada o zdarzających się ludzkich odruchach wśród SS-manów i o tym, że więźniowie obozu tworzyli swego rodzaju społeczeństwo klasowe. Przy tym wszystkim nie pozostawia jednak wątpliwości, kto był winowajcą.Po przeczytaniu "Królestwa za mgłą" nie dają mi spokoju dwie rzeczy. Po pierwsze postać Anneliese Franz. Pani Zofia, dzięki pełnieniu funkcji jej sekretarki, kreśli niesamowicie ciekawy, choć niepełny portret psychologiczny SS-manki. Druga rzecz to opis mgły unoszącej się nad obozem i przenikającej go. Ta mgła to jedyna pozostałość po palonych ciałach, stąd zapach śmierci był nieodzownym towarzyszem więźniów. Chyba nawet nie jestem w stanie wyobrazić sobie czegoś takiego. Oczywiście tytuł nawiązuje do tej właśnie mgły. Tak widziała rzeczywistość Ptaszka - przyjaciółka pani Zofii. Obóz był królestwem, a SS-mani Rycerzami Trupiej Czaszki. Ten opis, makabryczny wręcz w swoim porównaniu daje do myślenia.Choć tematyka II wojny światowej jest mi bliska, nigdy nie sięgałam po literaturę obozową. Wydaje mi się, że był to mój błąd, bo mimo że minęło tyle lat od zakończenia wojny, temat obozów jest jak najbardziej aktualny i powinien być przybliżany zwłaszcza młodemu pokoleniu, czego dowodzi obecna działalność pani Zofii. "Królestwo za mgłą" jest książką, którą warto przeczytać, gdyż skłania do refleksji i uświadamia pewne istotne - z punktu widzenia historii i przede wszystkim człowieczeństwa - aspekty.
Takie myśli nasuwają się po zapoznaniu się z okładką nowej książki Zofii Posmysz. I to jest poniekąd prawda. Kolejne wspomnienia z Auschwitz, jednak wstrząsające i wzruszające nie mniej niż wszystkie wcześniejsze. Kilkanaście rozmów przeprowadzonych przez autora z Zofią Posmysz zaowocowało świetnym opracowaniem ukazującym losy narratorki.W książce „Królestwo za mgłą" widzimy świat tak absurdalny, że aż nierealny. Czujemy bezradność wobec kaprysów losu, gdy kolejny dzień udało się przeżyć tylko dlatego, że akurat sadystyczny SS-mann skręcił w lewo a nie w prawo. Jesteśmy świadkami zarówno najgorszych podłości jak i zdumiewająco szlachetnych czynów, do jakich jest zdolna istota ludzka w tej „kloace świata".Osobnym, intrygującym wątkiem jest gra psychologiczna rozgrywana pomiędzy narratorką a jej przełożoną, funkcjonariuszką obozowego SS.Współcześnie Auschwitz został niejako „oswojony", za pomocą dowcipów, zdjęć selfie i wycieczek, w masowej świadomości umieszczony został gdzieś pomiędzy „Złotem dla zuchwałych" a „Wielką ucieczką". Tym bardziej książki takie jak ta są potrzebne.
Królestwo za mgłą, czyli rozmowa Michała Wójcika z Zofią Posmysz, to książka obok której nie można przejść obojętnie. Historia traktuje nie tylko o pobycie Zofii Posmysz w obozach Auschwitz, Ravensbrück i Neustadt-Glewe, ale i opisuje życie po II wojnie światowej. Szokujące może wydawać się to, że obozowa rzeczywistość porównana została do tej baśniowej, a sam obóz koncentracyjny nazywany jest Królestwem za mgłą. Ale czy sama idea istnienia obozów zagłady nie jest szokująca? Warto zaznaczyć, że w odróżnieniu od większości literatury tzw. obozowej, tu realia obozowe opisane są ze szczególnej perspektywy - perspektywy osoby, która nie ocenia, nie potępia swoich katów, lecz stara się odnaleźć w nich ludzki pierwiastek, zrozumieć, co kryło się za ich czynami i decyzjami. Obozowe przeżycia odcisnęły trwałe piętno na życiu Zofii Posmysz - wszak nie sposób zapomnieć piekła, jakie się przeżyło wiele lat temu - a jednak brak tutaj wartościowania i jednoznacznego potępienia zbrodniarzy wojennych. To książka bardzo cenna, bo stanowi zapis bolesnej prawdy historycznej, o której powinniśmy pamiętać my i przyszłe pokolenia. Lektura - choć niełatwa - obowiązkowa!
To bardzo ważna książka.Każdy powinien ją przeczytać.Żeby pamięć nie odeszła,bo świadków już coraz mniej.Wstrząsająca historia,opowiedziana przez jej bohaterkę.Dla mnie tym bardziej bliska,że dzieciństwo spędziłam mieszkając prawie w tym samym miejscu,w którym wychowała się autorka.Osobiście mam jedno wydarzenie z mojej młodości,które związane jest z obozem w Brzezince.Przez dwa tygodnie w czasie wakacji mieszkałam w budynku,będącym dawną komendanturą obozu.Myślałam wtedy jakie mam szczęście,że będąc w tym strasznym miejscu,jestem tam w innym czasie.Obyśmy nigdy nie zapomnieli.I docenili to,co mamy
Nie jest to wywiad poświęcony jedynie obozowemu życiu, ale także temu co działo się później w życiu Zofii Posmysz. Takie przeżycia nie stały i nie mogły się stać obojętne na jej dalszy los. Obozowy numer 7566 towarzyszy jej do dziś, tak samo jak wspomnienia z tego czasu. Swój powojenny artykuł "Znam katów z Belsen..." w "Głosie Ludu" także podpisała tymi właśnie cyframi. Jej twórczość, m.in. "Pasażerka" i "Wakacje nad Adriatykiem" to utwory nawiązujące do życia obozowego, ale dopiero tym wywiadem dzieli się z czytelnikiem swoimi osobistymi przeżyciami z kobiecego obozu w Auschwitz.Książka jest podzielona na 15 rozdziałów wynikających z tylu spotkań Michała Wójcika z Zofią Posmysz. Każde spotkanie zaowocowało powstaniem części książki, które choć nie przedstawia całego życia, to jednak jej treści są spójne i wiążącą się ze sobą. Michał Wójcik dołączając do swych pytań cytaty oraz wiele informacji doskonale uzupełnia to, co powiedziane zostaje prze Zofię Posmysz. Ona natomiast często przytacza treść zasłyszanych wierszy i rymowanek, które nawiązują do klimatu lat przedwojennych oraz powojennych.Wątkiem przykuwającym szczególnie moją uwagę są relacje między Zofią - więźniarką Auschwitz, a Annelise Franz - esesmanką. Zofia zostaje wybrana przez nią na sekretarkę. Wtedy staje się pod pewnymi względami nietykalna. Tu padają pytania o zawiść i zazdrość innych więźniarek. Ale istotą jest też wzajemna gra jednej i drugiej, coś w rodzaju sprawdzenia na co można sobie pozwolić we wzajemnych stosunkach. Zofia pokazuje tu, że oprawcy także mieli słabości, że to są ludzie. Choć często czytając prozę obozową ma się wrażenie, że kat nie ma już oblicza ludzkiego.Na pewno można nazwać dialog Wójcika i Posmysz wywiadem rzeką. Aczkolwiek ja mam jeszcze niedosyt tych opowieści i żałuję, że spotkań tych dwóch osób (a raczej osobowości )było tylko 15. Z drugiej strony ważne, że do takich rozmów w ogóle doszło. Są one szczere, nie ma unikania i wymuszania odpowiedzi. Czuć ciężar Auschwitz, ale też widać, że Zofii Posmysz udało się z niego wyjść tak, jak o tym mówi już podczas pierwszego spotkania:"Czyli pani wyszła z tego Królestwa?Mnie się udało. Tak, mnie to się udało."Z tą książka wiąże się też pytanie: Czy warto jeszcze mówić o Auschwitz? Ja nie mam żadnych wątpliwości, że TAK, bo tylko w ten sposób unaoczniając prawdę jesteśmy w stanie zapobiec podobnym zbrodniom przeciw ludzkości w przyszłej historii.
„Królestwo za mgłą" to zapis rozmów Michała Wójcika z Zofią Posmysz, dziennikarką, autorką między innymi „Pasażerki" oraz „Wakacji nad Adriatykiem", więźniarką Auschwitz i innych obozów koncentracyjnych. Rozmowy te dotyczą całego życia bohaterki: jej dzieciństwa, czasów wojny (w tym pobytu w obozach) oraz lat powojennych, powrotu do normalnego życia, odnajdywania się w nowej rzeczywistości. Dla mnie najbardziej poruszające były części dotyczące obozów koncentracyjnych.Wydawało mi się, że jestem przygotowana na tę lekturę - bo przecież wiem, czego się spodziewać, uczyłam się, czytałam, oglądałam filmy o holocauście. Tymczasem to jednak ciągle jest coś, czego nie jestem w stanie pojąć - że „ludzie ludziom zgotowali ten los" (cytat z „Medalionów" Z. Nałkowskiej). Zazwyczaj czytam szybko, nawet bardzo szybko, niełatwo poddaję się emocjom. Z tą książką było inaczej. Potrzebowałam oddechu, przerwy. Niektóre zdania nie pozwalały o sobie zapomnieć i przejść dalej. Czytaniu towarzyszyło uczucie zimna, szczególnie częściom książki opisującym obozową codzienność, ze śmiercią wpisaną w rozkład dnia, powietrzem przesyconym pyłami z krematoriów, dymem z komór gazowych. Miejsce jakby nie z tego świata, co przejmująco oddaje metafora Królestwa - taką wizję obozu miała przyjaciółka Zofii Posmysz, Zosia Jachimczak. Obóz był dla niej miejscem z okrutnej, strasznej, dziwnej baśni. Królestwem, którym rządził Zakon Rycerzy Trupiej Czaszki. Być może taka wizja pomagała jej oswajać rzeczywistość - temu przecież służą baśnie.Przetrwanie Pani Zofii w obozach (bo to nie tylko Auschwitz, ale również Ravensbrück i Neustadt-Glewe) to zarówno zbiegi okoliczności, umiejętność przestrzegania niepisanych zasad obozowych, planowania najbliższych godzin i nieliczenie na cud, czasem czyjaś dobra wola i pomoc ale też - jej zdaniem - jakaś siła wyższa (o której mówi - Ręka Pana Boga). Mimo codzienności nieludzkiej i przerażającej , upokarzającej i potwornej dla więźniów, mimo doświadczenia głodu, chorób, pracy ponad siły, eksperymentów medycznych, Zofia Posmysz opisuje ludzi bez uogólniania, nie nazywając katem każdego Niemca ale też nie wybielając esesmanki, która w pewien sposób jej pomogła. Relacja między nią a wspomnianą esesmanką, Anneliese Franz jest tematem jednej z części książki, stała się również inspiracją do napisania „Pasażerki".Czy trzeba mówić o Auschwitz? Myślę, że tak. Ciągle próbujemy zrozumieć jak to jest możliwe, że zwyczajni ludzie stają się oprawcami. Być może dzieje się tak dlatego, że ślepo posłuszni wobec autorytetów, władzy, uwikłani w machinę zabijania i jednocześnie w pewnym sensie anonimowi zaczynają traktować innych przedmiotowo. Zofia Posmysz w trakcie spotkań z młodzieżą często bywa pytana, co robić, aby historia się nie powtórzyła. W odpowiedzi przestrzega ona młodych ludzi przed ideologiami, których źródłem jest wyższość, pycha, pogarda i zachęca do czujności wobec tych, którzy nienawidzą innych za to, że mają inne poglądy.Zachęcam do przeczytania „Królestwa za mgłą", choć nie jest to lektura łatwa i bezbolesna. Myślę jednak, że warto się z nią zapoznać.
„Mnie wówczas do głowy nie przyszło, że mogłabym o obozie napisać. To moim zdaniem było nieopisywalne."*Ostatnią książkę związaną z II Wojną Światową przeczytałam w 2015 roku i był nią „Pianista" Szpilmana. Wcześniej styczność z literaturą obozową miałam rzecz jasna w liceum i muszę przyznać, że były to pozycje, po które sięgałam z ciężkim sercem. Z jednej strony były to lektury niesamowicie ciężkie, zawierające w sobie ogromne pokłady bólu i cierpienia, z drugiej zaś - wciągające, ale przede wszystkim zawierające historie, o których nigdy nikt nie powinien zapomnieć.Pamiętam swój szok i niedowierzanie po przeczytaniu opowiadań Borowskiego, powieści Krall, Nałkowskiej, Szpilmana, Herlinga-Grudzińskiego, czy Sołżenicyna. Słynny cytat z „Medalionów" - „Ludzie ludziom zgotowali ten los" towarzyszy mi chyba przy każdej lekturze powiązanej z wydarzeniami, które miały miejsce podczas II Wojny Światowej. Rozbrzmiewał w mojej głowie także podczas czytania „Królestwa za mgłą".Na przeczytanie oraz recenzję książki zgodziłam się z jednej przyczyny. Literatura obozowa zawiera w sobie te kategorie książek, które naprawdę bardzo chciałabym czytać, jednak po które boję się sięgać. Gdy byłam w liceum wyżej wymienione pozycje czytałam pośrednio przez obowiązek, dopiero po „Pianistę" sięgnęłam z własnej woli. We wszystkich przypadkach książki te zgotowały mi parę sennych koszmarów oraz wiele godzin przemyśleń na temat wojny i holocaustu. - Nie zniechęcam w tym momencie do czytania literatury obozowej. Wręcz na odwrót, chciałabym do tego zachęcić. Wiem, że nie są to łatwe i przyjemne tematy. Książki o IIWŚ to nie pozycje, które czytamy „dla odstresowania i zrelaksowania się". Książki te powinno się czytać, by wiedzieć i nie zapomnieć. Wiedzieć o Auschwitz, o Holocauście. By nie zapomnieć o tym, do czego zdolni są ludzie. By pamiętać o tych wszystkich ludziach, którzy już za życia znajdowali się w zbudowanych przez swoich bliźnich piekle.„Królestwo za mgłą" nie jest powieścią, a rozmową pomiędzy Zofią Posmysz a Michałem Wójcikiem. Skróconą, zaledwie 400-stronicową historią kobiety, której udało się przeżyć obóz koncentracyjny.A samo Królestwo Za Mgłą - porównanie obozu zagłady do królestwa z bajki, katów do rycerzy, mgły unoszącej się z kominów do czegoś magicznego - upiorne, fascynujące, druzgocące, niesamowite? - Każdy powinien zadecydować sam. (Z mojej strony radzę przeczytać początkową opowieść o Królestwie Za Mgłą dwa razy. Pierwszy - zgodnie z postępującą akcją, kartka po kartce. Drugi raz - po zakończeniu lektury. Łatwiej jest wtedy zrozumieć, co miała na myśli Ptaszka oraz pani Posmysz.)Książka podzielona jest na piętnaście rozdziałów. Każdy z osobnego spotkania, każdy zawierający główny temat przewodni. W tle przeplatają się wspomnienia rodzin, przyjaciół, ludzi, których poznała pani Zofia. Nie brakuje także wspomnień wspaniałych ludzi, wierszy, pieśni, cytatów z wielu książek, filmów, słuchowisk oraz wywiadów, które były poświęcone tematyce II Wojny Światowej. Te ponad 400 stron to prawdziwa kopalnia wiedzy oraz fascynujący obraz życia kobiety, która nigdy się nie poddała.Muszę przyznać, że także w przypadku tej książki powróciła do mnie emocja, która towarzyszyła mi podczas czytania literatury obozowej, a mianowicie - niedowierzanie. Opisy brutalnych i przykrych scen, którym były poddawane kobiety oraz sama pani Zofia są wprost nie do opisania. „To nie jest fikcja. Mój Boże, to nie jest fikcja. To historia." - brzmi jakiś posępny głos w mojej głowie.Ciężko jest mi napisać recenzję powyższej książki. Z jednej strony, nie chcę, żeby dominowały w niej zachwyty, jaki jest to dobry wywiad, jaka wspaniała opowieść, jak dużo ukazuje. Z drugiej zaś, chciałabym w prosty sposób, bez nadmiernego zdradzania opisów oraz streszczania wydarzeń sprawić, by ludzie jednak zdecydowali się sięgać po książki z tej kategorii.Czy „Królestwo za mgłą" zasługuje na przeczytanie? - bez zastrzeżeń, każdy powinien poznać historię tak wspaniałej osoby.Czy jest to książka ciężka i trudna? - oczywiście, lektury o tej tematyce nigdy nie będą łatwe.Czy zmusi czytelnika do przemyśleń? - niewątpliwie, szczególnie, że pokazuje parę aspektów życia w obozie ze stron, które nie były ukazane chociażby podczas omawiania literatury obozowej w szkołach.Czy warto? - tak, tak i jeszcze raz tak.Powiem więcej. Po tej książce należałoby także sięgnąć po całą twórczość pani Zofii, szczególnie po „Pasażerkę" oraz „Wakacje nad Adriatykiem", by zrozumieć wszystko, o czym mówiła podczas wywiadu.Cieszę się, że pani Zofia Posmysz jest osobą, która nie tylko zdecydowała się opisywać swoją przeszłość na kartach wielu książek, powieści i opowiadań, ale także (pomimo sędziwego wieku) wciąż odbywa spotkania z ludźmi, jest w stanie opowiadać o przeszłości, o tragicznych wydarzeniach z Auschwitz, o rodzinie i przyjaciołach, którzy odeszli. Do tego potrzeba ogromnych pokładów odwagi oraz siły, którą posiada ta drobna kobieta z okładki.* - str. 208
Dyskusje o obozach koncentracyjnych trwają nadal. Zofia Posmysz jest jedną z osób, która przeżyła koszmar Auschwitz. Jest autorką kilku artykułów i książek o tematyce obozowej. "Królestwo za mgłą" to zapis piętnastu spotkań jakie z byłą więźniarką odbył Michał Wójcik (współautor "Ptaków drapieżnych"). Rozmowy dotyczyły nie tylko samego pobytu w obozie, lecz również tego co się działo po wyzwoleniu.Zofia Pomysz do obozu w Auschwitz trafiła po aresztowaniu w trakcie tajnych lekcji. Nie była członkiem żadnej organizacji, ale jeden z zatrzymanych razem z nią miał przy sobie ulotki - gazetki "Orzeł Biały". Okupantowi to w zupełności wystarczyło, aby wysłać ją do obozu koncentracyjnego, gdzie została oznaczona numerem 7566 (jeżeli spojrzymy na okładkę książki pod odpowiednim kątem to będzie on na niej widoczny). Jak sama mówi - do takich miejsc człowiek trafiał z wyrokiem. Nie wiedział jakim, kiedy ma być wykonany, ale był. Jej pobyt za drutami nie był łatwy - była w karnym komandzie, chorowała na tyfus i była poddawana eksperymentom medycznym. To, co przekazuje Zofia Posmysz jak najbardziej potwierdza fakt, że o tym co się działo w Auschwitz i podobnych mu miejscach należy mówić i to mówić głośno, gdyż nie można dopuścić do powtórzenia takiego ogromu okrucieństwa. Trzeba też głośno mówić, kto stał za stworzeniem sieci obozów koncentracyjnych. Tym bardziej, że niektórym oprawcom ich zbrodnie uszły na sucho.Jak wcześniej napisałem, książka jest podzielona na piętnaście części. Tematy w nich opisane są w miarę chronologicznie, choć już w trakcie samych rozmów pojawiają się wtrącenia dotyczące innych spraw i wydarzeń z innego okresu. Poznajemy najpierw dzieciństwo spędzone w Prokocimiu i podziały niemal klasowe związane ze strukturą społeczną tego miejsca, gdzie mieszkało wiele rodzin kolejarskich. Następnie przechodzimy przez okres wojenny, pobyt w Auschwitz, Ravensbrück i Neustadt-Glewe. Spora część jest poświęcona jednej ze strażniczek - Anneliese Franz i jej ekranowej wersji z filmu "Pasażerka" nakręconego na podstawie książki o tym samym tytule. Autorką jej jest właśnie Zofia Posmysz. Nie jest to jej jedyne dzieło literackie - napisała również m.in. "Wakacje nad Adriatykiem". Ostatnie rozmowy to wspomnienia z okresu PRL i dyskusja o obecnych sprawach związanych z działalnością rozmówczyni w muzeum oświęcimskim. Dodatkowo na końcu znajdziemy artykuł o "katach z Belsen", wiersze obozowe Zofii Posmysz oraz bardzo szeroką bibliografię, która wskaże, gdzie szukać więcej informacji. Michał Wójcik często się do tego odnosił w trakcie zadawania pytań i uzupełniał również wypowiedzi swojej interlokutorki. Ponadto w środku są dwie wstawki ze zdjęciami m.in. obozowymi.Przyznam, że lektura książki o obozach śmierci nie jest łatwa - kiedy ma się świadomość, że to nie jest żadna fikcja tylko zapis prawdy historycznej. Jeżeli macie taką możliwość to odwiedźcie jeden z nich. Ja kilka lat temu byłem w Stutthof (obecnie Sztutowo - około 40 kilometrów od Elbląga) i wiem, że nie chciałbym przeżyć tego co więźniowie.