Królowie Dary. Tom I Ken Liu Książka
Wydawnictwo: | SQN |
Rodzaj oprawy: | Okładka twarda |
Wydanie: | pierwsze |
Liczba stron: | 592 |
Format: | 135x210mm |
Rok wydania: | 2016 |
Szczegółowe informacje na temat książki Królowie Dary. Tom I
Wydawnictwo: | SQN |
EAN: | 9788379245185 |
Autor: | Ken Liu |
Tłumaczenie: | Agnieszka Brodzik |
Rodzaj oprawy: | Okładka twarda |
Wydanie: | pierwsze |
Liczba stron: | 592 |
Format: | 135x210mm |
Rok wydania: | 2016 |
Data premiery: | 2016-04-28 |
Podmiot odpowiedzialny: | WYDAWNICTWO SQN ROMAŃSKI, KUŚNIERZ, RĘDZIAK SPÓŁKA KOMANDYTOWA Huculska 17 30-413 Kraków PL e-mail: [email protected] |
Podobne do Królowie Dary. Tom I
Oceny i recenzje książki Królowie Dary. Tom I
Książek jest wiele, a ja tylko jeden.Dla tego na niektóre tytuły szkoda tracić czasu.A fantasy ma to do siebie, że większość traktuje o tym samym, tylko bohaterowie zmieniają imiona i albo ratują świat przed potworami, albo sami mają co nieco za skórą.Oczywiście to daleko idące uproszczenie, ale zdążam do tego, że nic mnie w temacie książek"fantasy", nie zaskoczy.Tak przynajmniej myślałem.Dzięki uprzejmości wydawnictwa SQN, otrzymałem do przeczytania pierwszy tom absolutnie nowego cyklu, którego autor to tuza fantastyki, z takimi nagrodami jak Nebula, czy Hugo, a to o czymś świadczy.A cała opowieść rozgrywa się w przepięknym świecie, który, celowo, bądź nie przypomina Państwo Środka, z czasów, gdy rządzili tam cesarzowie, a każde skinienie głową musiało być natychmiast odgadnięte i spełnione.Dwoje bohaterów, z czego jeden, szczególnie ma powód, do tego aby z całego serce nienawidzić obecnego cesarza, który podstępem wymordował całą jego rodzinę.Zemsta jest narzędziem bogów, ale czy plan pokonania niemalże boga, ma szanse na realizację?Tradycyjnie musicie sami się przekonać.Genialnie skonstruowany świat, to największy plus tej powieści, całkowicie odmienny od już poznanych, jednak nie tak całkiem inny, aby czytelnik nie mógł się odnaleźć.Jak już wspomniałem, mnie ten świat najbardziej przypomina czasy cesarskie w Chinach, ale być może to tylko moje wyobrażenie.Bohaterowie pełnokrwiści, którym kibicujemy, każdemu w nieco inny sposób, bowiem jak wielu się przekonało, zemsta nie zawsze prowadzi do satysfakcjonującego rezultatu.Polecam, z niecierpliwością oczekiwał będę na tom drugi.
Przenieśmy się w czasy odległe, dokładnie w siódmy miesiąc czternastego roku rządów Jednego Jasnego Nieba. Wyobraźcie sobie chłopca, w którego umyśle właśnie w tym czasie zaczyna kiełkować idea. Podniesiony na duchu zamachem na cesarza, który niestety nie odniósł oczekiwanego skutku wierzy jeszcze, że świat uda się zmienić.Dara- kraina siedmiu wysp, która rządzona przez siedmiu króli toczących ciągłe walki o terytoria nie należała do szczęśliwych krain. Jeden człowiek postanowił to wszystko zmienić i podbił wszystkie siedem zwaśnionych królestw i stworzył z nich jedno. Mianował się Cesarzem Mapidere, a jego rządy były surowe. Ujednolicił mowę, pismo oraz zwyczaje mieszkańców, by Ci przyjęli zupełnie kulturę jednej z krain- Xany, z której pochodził. Oczywiście to wywołało sprzeciw znacznej części ludu, a gdy ludzie zaczęli się buntować władca zabijał buntownika wraz z całą rodziną. Tak Dara wyglądała przez ponad dwadzieścia lat. Do momentu aż władca nie umarł, a swą władzę przekazał synowi. Wtedy moim osobistym zdaniem zaczyna się wartka akcja powieści.Książka w pierwszym momencie przywodzi mi na myśl ukochaną przeze mnie „Grę o Tron". Intrygi, zasadzki, ktoś umiera, by komuś innemu żyło się lepiej. Czas, akcja, a przede wszystkim sposób walki udowadniały mi, że jednak nic bardziej mylnego, by porównywać te dwie powieści fantastyczne ze sobą.Głównie skupiłam się na relacjach między dwójką pierwszoplanowych bohaterów, a mianowicie Kunim Garu, a Matą Zyndu. Na początku powieści są oni nierozłącznymi przyjaciółmi, wspierającymi się w każdej chwili, którzy w czasie rewolucji są w stanie oddać za siebie życie. Nazywają siebie braćmi, a ich wspólna walka, planowanie bitw jeszcze bardziej umacnia tą więź. Przy momencie zwrotnym akcji, gdy rewolucja już ma się ku końcowi zostają oni wrogami. Mata Zyndu nie może pogodzić się z pewnymi faktami i jest gotów wysłać byłego przyjaciela do najdalszego zakątka Dary, a pod pretekstem ochrony mieć jego rodzinę w swojej krainie, by w ten oto sposób Kuni zrozumiał, że jeden niespotykający się z aprobatą Maty pomysł lub złe posunięcie w tej grze może go słono kosztować.Nie zabrakło w tej książce tzw. „boskiej ręki", a nawet kilku ich par. Obok świata zwykłych śmiertelników grę prowadzą również bogowie. Niemalże każdy z nich ma swojego faworyta do tronu. Spory, kłótnie i wtrącanie się w życie śmiertelników to ich specjalność. Czasem ich rozmowy pozwalają nam przyglądnąć się pewnym nie do końca jasnym sprawą z dystansu.Powieść czyta się przyjemnie, a kolejne strony przynoszą to coraz nowe zaskoczenia, więc jak pewnie się domyślacie strony bardzo szybko „uciekają". Sądzę, że gdyby nie fakt, że czytałam ją w dość zapracowanym miesiącu, nie poświęciłabym jej dwóch tygodni, a dwie noce, bo naprawdę akcja jest wartka i wciąga czytelnika. Największe wrażenie wywarła na mnie kreacja bohaterów. Przez cały czas mocno trzymałam w kciuki za Kuniego, bo to on dla mnie był idealnym kandydatem na cesarza. Miał też swoje „za uszami", ale sądzę, że to tylko dodawało mu uroku. Każdy fan fantasy powinien sięgnąć po tą książkę, a Ci którzy są dodatkowo osobami interesującymi się kulturą orientalną, a konkretniej azjatycką to powinni czym prędzej dodać ten tytuł do swojej listy czytelniczej.
Przenieśmy się w czasy odległe, dokładnie w siódmy miesiąc czternastego roku rządów Jednego Jasnego Nieba. Wyobraźcie sobie chłopca, w którego umyśle właśnie w tym czasie zaczyna kiełkować idea. Podniesiony na duchu zamachem na cesarza, który niestety nie odniósł oczekiwanego skutku wierzy jeszcze, że świat uda się zmienić.Dara- kraina siedmiu wysp, która rządzona przez siedmiu króli toczących ciągłe walki o terytoria nie należała do szczęśliwych krain. Jeden człowiek postanowił to wszystko zmienić i podbił wszystkie siedem zwaśnionych królestw i stworzył z nich jedno. Mianował się Cesarzem Mapidere, a jego rządy były surowe. Ujednolicił mowę, pismo oraz zwyczaje mieszkańców, by Ci przyjęli zupełnie kulturę jednej z krain- Xany, z której pochodził. Oczywiście to wywołało sprzeciw znacznej części ludu, a gdy ludzie zaczęli się buntować władca zabijał buntownika wraz z całą rodziną. Tak Dara wyglądała przez ponad dwadzieścia lat. Do momentu aż władca nie umarł, a swą władzę przekazał synowi. Wtedy moim osobistym zdaniem zaczyna się wartka akcja powieści.Książka w pierwszym momencie przywodzi mi na myśl ukochaną przeze mnie „Grę o Tron". Intrygi, zasadzki, ktoś umiera, by komuś innemu żyło się lepiej. Czas, akcja, a przede wszystkim sposób walki udowadniały mi, że jednak nic bardziej mylnego, by porównywać te dwie powieści fantastyczne ze sobą.Głównie skupiłam się na relacjach między dwójką pierwszoplanowych bohaterów, a mianowicie Kunim Garu, a Matą Zyndu. Na początku powieści są oni nierozłącznymi przyjaciółmi, wspierającymi się w każdej chwili, którzy w czasie rewolucji są w stanie oddać za siebie życie. Nazywają siebie braćmi, a ich wspólna walka, planowanie bitw jeszcze bardziej umacnia tą więź. Przy momencie zwrotnym akcji, gdy rewolucja już ma się ku końcowi zostają oni wrogami. Mata Zyndu nie może pogodzić się z pewnymi faktami i jest gotów wysłać byłego przyjaciela do najdalszego zakątka Dary, a pod pretekstem ochrony mieć jego rodzinę w swojej krainie, by w ten oto sposób Kuni zrozumiał, że jeden niespotykający się z aprobatą Maty pomysł lub złe posunięcie w tej grze może go słono kosztować.Nie zabrakło w tej książce tzw. „boskiej ręki", a nawet kilku ich par. Obok świata zwykłych śmiertelników grę prowadzą również bogowie. Niemalże każdy z nich ma swojego faworyta do tronu. Spory, kłótnie i wtrącanie się w życie śmiertelników to ich specjalność. Czasem ich rozmowy pozwalają nam przyglądnąć się pewnym nie do końca jasnym sprawą z dystansu.Powieść czyta się przyjemnie, a kolejne strony przynoszą to coraz nowe zaskoczenia, więc jak pewnie się domyślacie strony bardzo szybko „uciekają". Sądzę, że gdyby nie fakt, że czytałam ją w dość zapracowanym miesiącu, nie poświęciłabym jej dwóch tygodni, a dwie noce, bo naprawdę akcja jest wartka i wciąga czytelnika. Największe wrażenie wywarła na mnie kreacja bohaterów. Przez cały czas mocno trzymałam w kciuki za Kuniego, bo to on dla mnie był idealnym kandydatem na cesarza. Miał też swoje „za uszami", ale sądzę, że to tylko dodawało mu uroku. Każdy fan fantasy powinien sięgnąć po tą książkę, a Ci którzy są dodatkowo osobami interesującymi się kulturą orientalną, a konkretniej azjatycką to powinni czym prędzej dodać ten tytuł do swojej listy czytelniczej.
Książek jest wiele, a ja tylko jeden.Dla tego na niektóre tytuły szkoda tracić czasu.A fantasy ma to do siebie, że większość traktuje o tym samym, tylko bohaterowie zmieniają imiona i albo ratują świat przed potworami, albo sami mają co nieco za skórą.Oczywiście to daleko idące uproszczenie, ale zdążam do tego, że nic mnie w temacie książek"fantasy", nie zaskoczy.Tak przynajmniej myślałem.Dzięki uprzejmości wydawnictwa SQN, otrzymałem do przeczytania pierwszy tom absolutnie nowego cyklu, którego autor to tuza fantastyki, z takimi nagrodami jak Nebula, czy Hugo, a to o czymś świadczy.A cała opowieść rozgrywa się w przepięknym świecie, który, celowo, bądź nie przypomina Państwo Środka, z czasów, gdy rządzili tam cesarzowie, a każde skinienie głową musiało być natychmiast odgadnięte i spełnione.Dwoje bohaterów, z czego jeden, szczególnie ma powód, do tego aby z całego serce nienawidzić obecnego cesarza, który podstępem wymordował całą jego rodzinę.Zemsta jest narzędziem bogów, ale czy plan pokonania niemalże boga, ma szanse na realizację?Tradycyjnie musicie sami się przekonać.Genialnie skonstruowany świat, to największy plus tej powieści, całkowicie odmienny od już poznanych, jednak nie tak całkiem inny, aby czytelnik nie mógł się odnaleźć.Jak już wspomniałem, mnie ten świat najbardziej przypomina czasy cesarskie w Chinach, ale być może to tylko moje wyobrażenie.Bohaterowie pełnokrwiści, którym kibicujemy, każdemu w nieco inny sposób, bowiem jak wielu się przekonało, zemsta nie zawsze prowadzi do satysfakcjonującego rezultatu.Polecam, z niecierpliwością oczekiwał będę na tom drugi.