Powiedz nam, co myślisz!
Pomóż innym i zostaw ocenę!
Zaloguj się, aby dodać opinię
Justyna Gułaj
29/11/2021
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
Poznaj różnicę pomiędzy dumą i honorem, oraz zapamiętaj, żeby w chwili śmierci trzymać broń w ręce."Saga Geirmunda" jest świetną przygodową powieścią o wikingach, którą polecam nie tylko fanom gry. Chociaż chciałabym wiedzieć, ilu ją przeczytało i nie miało potem ochoty przenieść się wirtualnie w ten świat, skoro można to zrobić! Czytałam i miałam ochotę grać, grałam, a potem miałam ochotę czytać. Fabuła Valhalli jest tak pomyślana, że można w tym uniwersum tworzyć kolejne i kolejne wątki bez wyszczególniania konkretnego. Wystarczy zmieścić się w tych ramach, w których Wikingowie najeżdżają Anglię, a jest to wiele plemion o różnych cechach charakterystycznych i tak samo jest po drugiej stronie konfliktu - Sasi są zróżnicowani, każde miasto może inaczej zareagować wobec nadciągającego zagrożenia.Co mi się najbardziej podobało w tej książce? To, że pokazuje wojowników z Północy dokładnie takich, jakich chciałabym oglądać. Są poganami i barbarzyńcami, ale jednocześnie mają swoją filozofię, którą stosują na każdym kroku. Główny bohater, jeżeli akurat nie walczy otwarcie z całą armią albo przebiegle i po cichu niczym Loki, bo i tego i tego tutaj doświadczymy, co rusz wpada w moralną zagwozdkę. Jaką decyzję podjąć, żeby nie stracić twarzy, a równocześnie nie obrazić drugiego wojownika? Który postępek byłby bardziej honorowy? Czy to, co zrobię zapewni mi miejsce w Walhalli? Podobało mi się, że właśnie to życiowe credo wikinga było w powieści podkreślone, szczególnie podczas rozmów i starć z chrześcijańskimi duchownymi.Ile jest Assassin's Creed w tym wszystkim? Jeżeli gracze narzekali, że w najnowszej odsłonie serii asasyńskości jest tyle, co kot napłakał, to w książce, cóż... płakał jeszcze mniejszy kotecek. Geirmund ma swoją historię, równoległą do wątku Eivor z gry, trochę szkoda, że nie wpleciono w to od początku knowania Templariuszy, ale z drugiej strony i tak czytało mi się to bardzo dobrze. Obawiam się tylko, że umieszczenie znanej marki w tytule może niepotrzebnie odstraszyć czytelników, którzy nie przepadają za taką rozrywką.Bierzcie i czytajcie, nie uciekajcie od przeznaczenia!
Anonimowy użytkownik
25/09/2024
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
Poznaj różnicę pomiędzy dumą i honorem, oraz zapamiętaj, żeby w chwili śmierci trzymać broń w ręce."Saga Geirmunda" jest świetną przygodową powieścią o wikingach, którą polecam nie tylko fanom gry. Chociaż chciałabym wiedzieć, ilu ją przeczytało i nie miało potem ochoty przenieść się wirtualnie w ten świat, skoro można to zrobić! Czytałam i miałam ochotę grać, grałam, a potem miałam ochotę czytać. Fabuła Valhalli jest tak pomyślana, że można w tym uniwersum tworzyć kolejne i kolejne wątki bez wyszczególniania konkretnego. Wystarczy zmieścić się w tych ramach, w których Wikingowie najeżdżają Anglię, a jest to wiele plemion o różnych cechach charakterystycznych i tak samo jest po drugiej stronie konfliktu - Sasi są zróżnicowani, każde miasto może inaczej zareagować wobec nadciągającego zagrożenia.Co mi się najbardziej podobało w tej książce? To, że pokazuje wojowników z Północy dokładnie takich, jakich chciałabym oglądać. Są poganami i barbarzyńcami, ale jednocześnie mają swoją filozofię, którą stosują na każdym kroku. Główny bohater, jeżeli akurat nie walczy otwarcie z całą armią albo przebiegle i po cichu niczym Loki, bo i tego i tego tutaj doświadczymy, co rusz wpada w moralną zagwozdkę. Jaką decyzję podjąć, żeby nie stracić twarzy, a równocześnie nie obrazić drugiego wojownika? Który postępek byłby bardziej honorowy? Czy to, co zrobię zapewni mi miejsce w Walhalli? Podobało mi się, że właśnie to życiowe credo wikinga było w powieści podkreślone, szczególnie podczas rozmów i starć z chrześcijańskimi duchownymi.Ile jest Assassin's Creed w tym wszystkim? Jeżeli gracze narzekali, że w najnowszej odsłonie serii asasyńskości jest tyle, co kot napłakał, to w książce, cóż... płakał jeszcze mniejszy kotecek. Geirmund ma swoją historię, równoległą do wątku Eivor z gry, trochę szkoda, że nie wpleciono w to od początku knowania Templariuszy, ale z drugiej strony i tak czytało mi się to bardzo dobrze. Obawiam się tylko, że umieszczenie znanej marki w tytule może niepotrzebnie odstraszyć czytelników, którzy nie przepadają za taką rozrywką.Bierzcie i czytajcie, nie uciekajcie od przeznaczenia!