Wołyńska gra Justyna Białowąs Książka
Wydawnictwo: | Znak Horyzont |
Rodzaj oprawy: | Okładka broszurowa ze skrzydełkami |
Wydanie: | Pierwsze |
Liczba stron: | 608 |
Format: | 144x205 |
Rok wydania: | 2021 |
Szczegółowe informacje na temat książki Wołyńska gra
Wydawnictwo: | Znak Horyzont |
EAN: | 9788324057528 |
Autor: | Justyna Białowąs |
Rodzaj oprawy: | Okładka broszurowa ze skrzydełkami |
Wydanie: | Pierwsze |
Liczba stron: | 608 |
Format: | 144x205 |
Rok wydania: | 2021 |
Data premiery: | 2021-06-30 |
Język wydania: | polski |
Podmiot odpowiedzialny: | Społeczny Instytut Wydawniczy Znak Sp. z o.o. Tadeusza Kościuszki 37 30-105 Kraków PL e-mail: [email protected] |
Zainspiruj się podobnymi wyborami
Podobne do Wołyńska gra
Inne książki z kategorii Thriller
Oceny i recenzje książki Wołyńska gra
Przez całe życie Jagody przewijała się historia; ta tragiczna, opowiadająca o rzeczach, które przeżyła jej rodzina podczas rzezi wołyńskiej. Ojciec Jagody, gorliwy działacz na rzecz ofiar tejże rzezi, nie pozwalał jej zapomnieć, co wydarzyło się w latach 1943-1944.Choć kobieta unika tego tematu, przeszłość nie daje o sobie zapomnieć. Podczas weekendowego wyjazdu do Sanoka będzie musiała zmierzyć się z wydarzeniami, które na zawsze odcisną się w jej światopoglądzie. Awaria samochodu spowoduje, że Jagoda trafi w sam środek środowiska ukraińskiego, które licznie przebywa na tych ziemiach.11 lipca, w rocznicę rzezi wołyńskiej, ginie student, aktywnie zaangażowany w działania na rzecz upamiętnienia wydarzeń sprzed lat. Jego śmierć można by uznać za przypadek, gdyby nie karta, która została znaleziona przy jego ciele.Konflikt polsko-ukraiński narasta, a Jagoda sama nie wie, po której stronie się opowiedzieć. Wpajana jej od dziecka historia mówi, że to naród polski był ofiarą, ale czy tak jest naprawdę? Czy Polacy są bez winy? Komu wierzyć?•Książka Justyny Białowąs uświadomiła mi, jak mało wiem o lodobójstwie, dokonanym przez nacjonalistów ukraińskich, wobec polskiej ludności. W trakcie tej lektury zaczęłam zagłębiać się w temat, szperać i poszukiwać informacji. To, co działo się na Wołyniu, wywołało ciarki na moim ciele. Nie jest znana dokładna liczba ofiar, ale historycy szacują, że było to około 50 tysięcy ofiar. Tyle bezsensownej, brutalnej śmierci. Dla własnego dobra nie wyszukujcie w internecie zdjęć, które przedstawiają zamordowanych ludzi, tak jak zrobiłam to ja. Do tej pory nie potrafię wyrzucić z głowy obrazu dzieci przybitych do płotów czy drzew..."Wołyńska gra" to debiut literacki autorki, niezwykle udany! Dziadkowie Justyny Białowąs cudem przeżyli śmierć wołyńską, więc można powiedzieć, że pisarka otrzymała informacje z pierwszej ręki na temat wydarzeń, które miały miejsce w latach 1943-44. Jednak w książce autorka opisuje całą sytuację w sposób obiektywny, nie biorąc żadnej ze stron. W ten sposób możemy poznać dwie wersje tej samej historii.W powieści pojawia się sporo wątków, dla których tłem są właśnie wydarzenia sprzed lat. Kluczowych bohaterów mamy kilku, do tego wiele drugoplanowych postaci, co w moim odczuciu wprowadzało spore zamieszanie. Narracja także nie jest prowadzona z perspektywy jednej osoby, co w pewnych momentach sprawiało, że gubiłam się w tym wszystkim. Zdecydowanie wolałabym, aby historia została opowiedziana jedynie z perspektywy dwóch osób - Jagody i Olega. Takie skakanie wprowadzało spory chaos.Co do samej fabuły - dynamika, z jaką prowadzona jest akcja, nie jest powalająca. Trochę trwa zanim książka się rozkręca, a do tego brakowało mi takich kulminacyjnych momentów, które wciskałyby mnie w fotel. Jest to mocny debiut, zgadzam się, ale ze względu na historię zawartą w tej książce, a nie dlatego, że akcja pędziła na złamanie karku, powodując w czytelniku szybsze bicie serca. Nie, nie spodziewajcie się porywającego tempa, bo się zwyczajnie zawiedziecie. No, może trochę przy końcówce akcja przyspiesza, ale to nie zmienia faktu, że przez jakieś 500 stron idzie to raczej ślamazarnie.Tłem historycznym dla tej powieści jest konflikt, który toczy się od ponad siedemdziesięciu lat. Konflikt, którego żadna ze stron nie chciała zarzegnać, bo każda chciała sprawiedliwości na swój własny sposób. Sami przekonajcie się, do czego będą zdolni ludzie, który żyją przeszłością; którzy nie potrafią pogodzić się z tym, że co było, to się nie odstanie.Muszę jeszcze poruszyć temat pięknych grafik w środku książki! Ilustrację przedstawiają karty do gry, które odgrywają ważną rolę w fabule tejże książki. Nie będę wam zdradzać o co chodzi, ale podczas czytania warto zatrzymać się na moment i pooglądać te małe dzieła sztuki.Książka jest naprawdę bardzo dobra, choć ma kilka niedociągnięć. Jak na debiut literacki wypadła w moich oczach naprawdę świetnie. Z wielką przyjemnością sięgnę po kolejne książki Justyny Białowąs, bo zapowiada się, że właśnie przeczytałam książkę obiecującej pisarki!
Okładka tej książki jest wprost hipnotyczna a do tego debiut. Tym samym czy można się jej oprzeć?Jagoda to młoda kobieta, człowiek pracy, projektów, korporacji, biegnąca a nie idąca przez życie. Bardzo zdecydowanie wyraża swoje zdanie jeśli chodzi o patriotyzm. Jej negatywna reakcja, wręcz alergiczna uaktywnia się na hasło Wołyń. Jednak śmierć pewnego młodego studenta odbija się echem na jej życiu, mimo, że nie znała tego człowieka.Tempo Jagody nadaje tempo tej powieści, sytuacje zmieniają się szybciej niż światła na przejściu dla pieszych. Ten jagodowy galop momentami mnie przytłaczał ale w końcu jestem introwertykiem.Jeśli mam patrzeć na całość to nie jest to typowy kryminał, to raczej powieść pełna faktów osadzonych w fikcyjnej rzeczywistości oczywiście z wątkiem kryminalnym.Mamy tutaj trudną historię relacji polsko - ukraińskich, wracamy do rzezi wołyńskiej.Zastanawiałam się nawet czy ten wątek kryminalny nie był tylko pretekstem do opowiedzenia całkiem innej historii, ale to wie tylko Autorka.Musiałam tę książkę czytać na raty, ilość wydarzeń oraz trudne tematy powodowały, że czułam się momentami zmęczona.Autorka świetnie oddała emocjonalność bohaterów. Rys psychologiczny jest tak poprowadzony, że mogę powiedzieć iż znam tych ludzi.Jestem również pełna podziwu dla ogromnej znajomości tematu przez Autorkę. Myślę, że dzięki temu udało Jej się tak połączyć fikcję z prawdą, że cała historia stała się prawdziwa.Czy sięgnę po kolejną książkę Autorki? Zdecydowanie tak, jestem ciekawa jakich tematów dotknie w następnej.
Z ogromną przykrością odradzam tą pozycję. Chyba, że czytelnik będzie zadowolony z przeczytania studium nastrojów polsko-ukraińskich. Biorąc jednak pod uwagę kategorię w jakiej znalazła się ta pozycja, czyli kryminał/sensacja, szczerze odradzam. Pióro autorki bardzo chaotyczne, nie precyzyjna fabuła( właściwie nie wiadomo o co chodzi), jedno zdarzenie opisane z perspektywy trzech bohaterów, co sprawia, że lektura jest nudna i dłużąca się. Akcji żadnej, a napięcia próżno czekać. Niestety, po 387 stronie odłożyłam na półkę. Nie byłam w stanie jej dokończyć. Szkoda, bo temat był mi szczególnie bliski.
Z ogromną przykrością odradzam tą pozycję. Chyba, że czytelnik będzie zadowolony z przeczytania studium nastrojów polsko-ukraińskich. Biorąc jednak pod uwagę kategorię w jakiej znalazła się ta pozycja, czyli kryminał/sensacja, szczerze odradzam. Pióro autorki bardzo chaotyczne, nie precyzyjna fabuła( właściwie nie wiadomo o co chodzi), jedno zdarzenie opisane z perspektywy trzech bohaterów, co sprawia, że lektura jest nudna i dłużąca się. Akcji żadnej, a napięcia próżno czekać. Niestety, po 387 stronie odłożyłam na półkę. Nie byłam w stanie jej dokończyć. Szkoda, bo temat był mi szczególnie bliski.
Okładka tej książki jest wprost hipnotyczna a do tego debiut. Tym samym czy można się jej oprzeć?Jagoda to młoda kobieta, człowiek pracy, projektów, korporacji, biegnąca a nie idąca przez życie. Bardzo zdecydowanie wyraża swoje zdanie jeśli chodzi o patriotyzm. Jej negatywna reakcja, wręcz alergiczna uaktywnia się na hasło Wołyń. Jednak śmierć pewnego młodego studenta odbija się echem na jej życiu, mimo, że nie znała tego człowieka.Tempo Jagody nadaje tempo tej powieści, sytuacje zmieniają się szybciej niż światła na przejściu dla pieszych. Ten jagodowy galop momentami mnie przytłaczał ale w końcu jestem introwertykiem.Jeśli mam patrzeć na całość to nie jest to typowy kryminał, to raczej powieść pełna faktów osadzonych w fikcyjnej rzeczywistości oczywiście z wątkiem kryminalnym.Mamy tutaj trudną historię relacji polsko - ukraińskich, wracamy do rzezi wołyńskiej.Zastanawiałam się nawet czy ten wątek kryminalny nie był tylko pretekstem do opowiedzenia całkiem innej historii, ale to wie tylko Autorka.Musiałam tę książkę czytać na raty, ilość wydarzeń oraz trudne tematy powodowały, że czułam się momentami zmęczona.Autorka świetnie oddała emocjonalność bohaterów. Rys psychologiczny jest tak poprowadzony, że mogę powiedzieć iż znam tych ludzi.Jestem również pełna podziwu dla ogromnej znajomości tematu przez Autorkę. Myślę, że dzięki temu udało Jej się tak połączyć fikcję z prawdą, że cała historia stała się prawdziwa.Czy sięgnę po kolejną książkę Autorki? Zdecydowanie tak, jestem ciekawa jakich tematów dotknie w następnej.
Przez całe życie Jagody przewijała się historia; ta tragiczna, opowiadająca o rzeczach, które przeżyła jej rodzina podczas rzezi wołyńskiej. Ojciec Jagody, gorliwy działacz na rzecz ofiar tejże rzezi, nie pozwalał jej zapomnieć, co wydarzyło się w latach 1943-1944.Choć kobieta unika tego tematu, przeszłość nie daje o sobie zapomnieć. Podczas weekendowego wyjazdu do Sanoka będzie musiała zmierzyć się z wydarzeniami, które na zawsze odcisną się w jej światopoglądzie. Awaria samochodu spowoduje, że Jagoda trafi w sam środek środowiska ukraińskiego, które licznie przebywa na tych ziemiach.11 lipca, w rocznicę rzezi wołyńskiej, ginie student, aktywnie zaangażowany w działania na rzecz upamiętnienia wydarzeń sprzed lat. Jego śmierć można by uznać za przypadek, gdyby nie karta, która została znaleziona przy jego ciele.Konflikt polsko-ukraiński narasta, a Jagoda sama nie wie, po której stronie się opowiedzieć. Wpajana jej od dziecka historia mówi, że to naród polski był ofiarą, ale czy tak jest naprawdę? Czy Polacy są bez winy? Komu wierzyć?•Książka Justyny Białowąs uświadomiła mi, jak mało wiem o lodobójstwie, dokonanym przez nacjonalistów ukraińskich, wobec polskiej ludności. W trakcie tej lektury zaczęłam zagłębiać się w temat, szperać i poszukiwać informacji. To, co działo się na Wołyniu, wywołało ciarki na moim ciele. Nie jest znana dokładna liczba ofiar, ale historycy szacują, że było to około 50 tysięcy ofiar. Tyle bezsensownej, brutalnej śmierci. Dla własnego dobra nie wyszukujcie w internecie zdjęć, które przedstawiają zamordowanych ludzi, tak jak zrobiłam to ja. Do tej pory nie potrafię wyrzucić z głowy obrazu dzieci przybitych do płotów czy drzew..."Wołyńska gra" to debiut literacki autorki, niezwykle udany! Dziadkowie Justyny Białowąs cudem przeżyli śmierć wołyńską, więc można powiedzieć, że pisarka otrzymała informacje z pierwszej ręki na temat wydarzeń, które miały miejsce w latach 1943-44. Jednak w książce autorka opisuje całą sytuację w sposób obiektywny, nie biorąc żadnej ze stron. W ten sposób możemy poznać dwie wersje tej samej historii.W powieści pojawia się sporo wątków, dla których tłem są właśnie wydarzenia sprzed lat. Kluczowych bohaterów mamy kilku, do tego wiele drugoplanowych postaci, co w moim odczuciu wprowadzało spore zamieszanie. Narracja także nie jest prowadzona z perspektywy jednej osoby, co w pewnych momentach sprawiało, że gubiłam się w tym wszystkim. Zdecydowanie wolałabym, aby historia została opowiedziana jedynie z perspektywy dwóch osób - Jagody i Olega. Takie skakanie wprowadzało spory chaos.Co do samej fabuły - dynamika, z jaką prowadzona jest akcja, nie jest powalająca. Trochę trwa zanim książka się rozkręca, a do tego brakowało mi takich kulminacyjnych momentów, które wciskałyby mnie w fotel. Jest to mocny debiut, zgadzam się, ale ze względu na historię zawartą w tej książce, a nie dlatego, że akcja pędziła na złamanie karku, powodując w czytelniku szybsze bicie serca. Nie, nie spodziewajcie się porywającego tempa, bo się zwyczajnie zawiedziecie. No, może trochę przy końcówce akcja przyspiesza, ale to nie zmienia faktu, że przez jakieś 500 stron idzie to raczej ślamazarnie.Tłem historycznym dla tej powieści jest konflikt, który toczy się od ponad siedemdziesięciu lat. Konflikt, którego żadna ze stron nie chciała zarzegnać, bo każda chciała sprawiedliwości na swój własny sposób. Sami przekonajcie się, do czego będą zdolni ludzie, który żyją przeszłością; którzy nie potrafią pogodzić się z tym, że co było, to się nie odstanie.Muszę jeszcze poruszyć temat pięknych grafik w środku książki! Ilustrację przedstawiają karty do gry, które odgrywają ważną rolę w fabule tejże książki. Nie będę wam zdradzać o co chodzi, ale podczas czytania warto zatrzymać się na moment i pooglądać te małe dzieła sztuki.Książka jest naprawdę bardzo dobra, choć ma kilka niedociągnięć. Jak na debiut literacki wypadła w moich oczach naprawdę świetnie. Z wielką przyjemnością sięgnę po kolejne książki Justyny Białowąs, bo zapowiada się, że właśnie przeczytałam książkę obiecującej pisarki!