Cały ten błękit Melissa Da Costa, Łukasz Müller Książka
Wydawnictwo: | Znak Literanova |
Rodzaj oprawy: | Okładka broszurowa ze skrzydełkami |
Wydanie: | I |
Liczba stron: | 640 |
Format: | 155x235 |
Rok wydania: | 2025 |
Émile pragnie przeżyć ostatnie chwile na własnych zasadach. Joanne chce się uwolnić od przeszłości. Nieznajomi, którym zostało tylko tu i teraz, decydują się zostawić za sobą dotychczasowe życie i ruszyć w podróż w nieznane.
Z czasem wyprawa kamperem przez malownicze krajobrazy południowej Francji staje się czymś więcej niż tylko ucieczką. Podczas wspólnej drogi Émile i Joanne odnajdują to, czego oboje szukali – spokój, zapomnienie i odwagę, by nie odkładać niczego na później.
Oraz coś więcej – szansę na miłość, która zdarza się tylko raz w życiu.
Mélissa Da Costa, francuska autorka bestsellerów wyróżniona przez „Le Figaro”, w swojej poruszającej powieści maluje obraz relacji międzyludzkich, które rozkwitają w chwili, gdy wydawało się, że wszystko dobiegło końca.
Cały ten błękit to opowieść o miłości rodzącej się z bólu i o pięknie ukrytym w najmniejszych gestach.
1 500 000 sprzedanych egzemplarzy we Francji
Książki Mélissy Da Costy przetłumaczono na 30 języków
Szczegółowe informacje na temat książki Cały ten błękit
Wydawnictwo: | Znak Literanova |
EAN: | 9788324093007 |
Autor: | Melissa Da Costa, Łukasz Müller |
Rodzaj oprawy: | Okładka broszurowa ze skrzydełkami |
Wydanie: | I |
Liczba stron: | 640 |
Format: | 155x235 |
Rok wydania: | 2025 |
Data premiery: | 2025-05-21 |
Język wydania: | polski |
Język oryginału: | francuski |
Podmiot odpowiedzialny: | Społeczny Instytut Wydawniczy Znak Sp. z o.o. Tadeusza Kościuszki 37 30-105 Kraków PL e-mail: [email protected] |
Zainspiruj się podobnymi wyborami
Podobne do Cały ten błękit
Inne książki z kategorii Proza
Oceny i recenzje książki Cały ten błękit
"Postanowił, że wyjedzie na zawsze. Musi tylko wykorzystać kilka okruchów szczęścia, które wciąż oferowało mu życie, zanim odejdzie. Sprawa była jasna, ale zamiast wyjechać całkiem sam, zamieścił to głupie ogłoszenie..." Czy książka jest w stanie was tak wzruszyć, że łzy same płyną i nic z tym nie możecie zrobić? Ja, dotychczas myślałam, że niekoniecznie, ale powieść "Cały ten błękit" zweryfikowała to przekonanie i nawet nie musiałam dotrzeć do zakończenia. Ta książka złamie wasze serca znacznie, znacznie wcześniej. Swoją drogą, mam ostatnio szczęście do utworów o pięknej, nietuzinkowej miłości; w kinach film "Opera" - cudowna interpretacja mitu o miłości Orfeusza i Eurydyki, w ręku powieść okrzyknięta we Francji bestsellerem. Przyznam, że dawno nie czytałam tak pięknej książki o miłości i śmierci. O miłości i śmierci idącej pod rękę, towarzyszącej głównym bohaterom od pierwszych stron. Ona pełna tajemnic. On w ostatniej podróży swojego życia. Jedno ogłoszenie, które w tej podróży ich połączyło i jeden kamper, którym tę podróż odbędą. Mają dwa lata (przynajmniej tyle prognozują lekarze) na zgłębienie własnych demonów i poznanie siebie nawzajem. Fabuła tej powieści jest równocześnie prosta i złożona, sunąca jednotorowo, a przecież wielowątkowa. Mamy tu postępująca chorobę, zmiany dotykające młodego człowieka, próby ich tłumaczenia, ale też odnajdywania się w nowej rzeczywistości. Mamy parę, z początku zupełnie obcych ludzi, którzy w dość nietypowy sposób, burzliwy i romantyczny jednocześnie, stają się sobie bardzo bliscy. Mamy głębokie relacje rodzinne, męską przyjaźń i bezgraniczną miłość macierzyńską, które choć porzucone na skutek wyjazdu, wręcz ucieczki, to towarzyszą czytelnikowi w retrospekcjach. Koniec końców, mamy wyprawę kamperem po Pirenejach i urokliwych miasteczkach Francji. To jednak nie jest zwykła powieść drogi, to podróż w głąb siebie. W jej trakcie bohaterowie zatapiają się we własnych przemyśleniach, rozliczają z przeszłością, żyją wspomnieniami. Równocześnie, wzajemnie się poznają, dorastają do dzielenia się własnymi doświadczeniami, nazywają to, czego dotychczas nazwać się bali. "Błękitowi" daleko do banalnej powieści obyczajowej czy komedii romantycznej, to zmuszająca do refleksji historia o ludziach, uczuciach i emocjach, o egzystencjalnym strachu i wierze w drugiego człowieka.
To jedna z tych książek, której zrozumienie przychodzi z czasem. To jedna z tych książek, które w trakcie poznawania zdają się wielokrotnie stać w miejscu, aby po jej zakończeniu dojść do wniosku, że kipiało w niej od emocji. To jedna z tych książek, które pochłonęłam w jeden dzień, nie czując ciężaru sześciuset stron, za to czując ciężar emocjonalny. To w końcu jedna z tych książek, które śmiało mogę polecić każdemu, kto kocha literaturę (prze)piękną oraz motyw drogi i potrafi w pełni oddać się niespiesznemu klimatowi podróży, cudownym opisom przyrody, a przede wszystkim docenia w literaturze skomplikowane, a nawet dziwne relacje międzyludzkie, które mogą przerodzić się w niewypowiedzianą przyjaźń i jeszcze bardziej niewypowiedzianą miłość. "Chciałbym, żebyś mnie tego nauczyła. W moim świecie wszystko jest bardziej prymitywne, mniej kolorowe, nie ma w nim niuansów. W moim błękicie nie ma ruchu — dodaje z powagą. - To po prostu błękit. Podstawowy kolor niebieski".* Pierwsze zdanie tej książki złamało mi serce. "Młody mężczyzna w wieku 26 lat, nieuleczalnie chory na przedwczesnego alzheimera, pragnie wyruszyć w ostatnią podróż".* Émile nie chce spędzić ostatnich momentów swojego życia w szpitalnej sali. Zamiast poddać się eksperymentalnemu leczeniu, wrzuca do internetu ogłoszenie o tym, że poszukuje kogoś do wspólnej podróży — kierunek nieznany, do uzgodnienia, maksymalny czas trwania to 2 lata, podróż kamperem, miejscami nocleg w namiotach. Na ogłoszenie odpowiada Joanne. Nieco ekscentryczna introwertyczka kochająca przyrodę, spokój, medytację. Mimo iż pierwsze tygodnie wspólnej podróży przebiegają w większości w ciszy, to z czasem więź, jaka zacznie łączyć tych dwoje stanie się czymś niezwykłym. Oddaniem, poświęceniem, zaufaniem, przyjaźnią i miłością. Choć o tej ostatniej Émile i Joanne nie mówią głośno, to jest więcej niż pewne, iż między nimi istnieje pewien dziwny, nietypowy rodzaj tego uczucia. Wspólna podróż wśród malowniczych krajobrazów południowej Francji, co jakiś czas odkrywa nowe karty na temat głównych postaci. Choć, żeby dowiedzieć się czegoś więcej o Joanne, musimy trochę poczekać. Ta dziewczyna jest jak zamknięta na kłódkę, księga. Z pełnym zaangażowaniem wzięła na siebie opiekę nad Émile, nie zdradzając przy tym prawie nic na swój temat. Jej poświęcenie jest godne podziwu. Nie chcę zdradzać Wam za wiele, ale wierzcie mi — nie każdy byłby zdolny do takiego gestu i heroizmu względem drugiego, praktycznie obcego człowieka. To powieść, która skupiona jest wokół idei czerpania z życia pełnymi garściami, realizowaniu własnych planów i godzeniu się z losem, nawet jeżeli jego kres ma być brutalny i niesprawiedliwy. Zakończenie tej historii z jednej strony jest smutne, z drugiej szczęśliwe. Skłania ono do refleksji nad istotą życia i śmierci, istotą przemijania, kwestią sprawiedliwości życiowej i jej braku. To bardzo smutna książka, podczas której niezmiennie towarzyszyły mi nostalgia, żal, wzruszenie, ale też...zachwyt, bo aby napisać TAKĄ historię trzeba mieć niezwykły talent pisarski i wrażliwość emocjonalną. Polecam z całego serca każdemu, kto uwielbia zatracić się w meandrach literatury pięknej. A zachwyty potęguje fakt, iż ta książka była debiutem literackim. Kiedy o tym przeczytałam, szczęka mi opadła i nie byłam w stanie jej zebrać z ziemi. Polecam poczuć, to co ja. __ **Cytaty pochodzą z książki “Cały ten błękit” Melissy Da Costy
Mélissa da Costa opowiada o dwojgu nieznajomych, których los łączy ze sobą w trudnym życiowym momencie. O wyprawie w nieznane – dla Émile tylko w jedną stronę, bez powrotu. O czymś, co miało być jedynie końcem, a nieoczekiwanie dało początek czemuś wyjątkowemu. Bohaterowie tej powieści odbywają podróż nie tylko fizycznie – kamperem w Pireneje, ale też duchowo – w głąb samego siebie. "Cały ten błękit" to wiele wspaniałych miejsc – górskie szlaki, zachwycająca przyroda, szum morza, urokliwe francuskie miasteczka. To wyjątkowe spotkania i przyjaźnie, codzienność w podróży, zmieniające się pory roku. Mélissa da Costa, poprzez retrospekcje, ujawnia przeszłość bohaterów, zawiłości dawnych uczuć i relacji. Stopniowo dialogi i sceny nabierają głębi i intymności, podobnie jak i więź między Émile i Joanne. Wiele jest w tej powieści uroczych, zabawnych i pięknych, ale też dramatycznych i łamiących serce momentów. Émile i Joanne zmagają się ze skutkami postępującej choroby, własnymi lękami, stratą i smutkiem, próbując jednocześnie cieszyć się każdą chwilą. Historia meandruje między mrokiem i światłem, by ostatecznie złamać serce, wzruszyć do głębi i przynieść pocieszenie – wywołać uśmiech przez łzy. "Cały ten błękit" to poruszająca opowieść o dwóch zranionych duszach i uczuciu, które rodzi się niespodziewanie z bólu i smutku. O kruchości istnienia, odchodzeniu, ludzkiej wytrwałości, uzdrawiającej sile miłości i życiowej uważności. Czułam się częścią tej niezwykłej podróży (i ogromnie wzruszyło mnie zakończenie).
„Cały ten błękit” to piękna i poruszająca powieść o dwójce ludzi, których los połączył w szczególnym momencie ich życia. Emile to młody mężczyzna, któremu nie zostało zbyt wiele życia. I następne dwa lata chce przeżyć po swojemu. Wybiera się w podróż w nieznane. A do tej podróży zaprasza przypadkową, nieznaną osobę. Trochę szalone, prawda? Na ogłoszenie w Internecie odpowiada mu Joanna. I na początku Emile ma wątpliwości czy jednak jechać w tę podróż z kimś kogo się nie zna. Zadaje sobie pytanie dlaczego młoda kobieta decyduje się na taki krok. Przed czym ucieka? Na początku ich relacja nie wygląda ciekawie, ale z czasem zaczyna się bardziej poznawać. Odnajdują również spokój i odwagę na coś na co nie liczyli w ogóle. „Cały ten błękit” to piękna opowieść o miłości i o przemijaniu. Jest na pewną książką, która sprawi, że na chwilę zatrzymamy się i zastanowimy się co tak naprawdę jest ważne w naszym życiu. Napisana jest ona w subtelny i delikatny sposób. Niesie na pewno ukojenie i poczucie ciszy. A wszystko to za sprawką głównych bohaterów, którzy bez zbędnych słów i gestów potrafili ze sobą przeżyć coś pięknego. Dopełnieniem tych emocji są cudowne krajobrazy Francji. W książce nie znajdziemy zaskakujących zwrotów akcji ani heppy endu. Sama akcja również jest raczej powolna. Ale pomimo to, powieść ta na długo zostanie w naszych sercach. „Cały ten błękit” to książka która ma ponad 600 stron, ale czytając w ogóle tego nie czuje się. Jest na pewno warta uwagi i bardzo ją polecam.
"To w teraźniejszości drzemie cała tajemnica. Jeśli szanujesz dzień dzisiejszy, możesz go uczynić lepszym. A kiedy ulepszysz teraźniejszość, wszystko to, co nastąpi po niej, również stanie się lepsze." — Paulo Coelho, Alchemik Już pierwsze zdanie książki uświadomiło mi, że będzie to bolesna lektura, ponieważ już na samym początku dowiadujemy się, że główny bohater cierpi na przedwczesnego Alzheimera i pozostały mu zaledwie dwa lata życia. "Cały ten błękit" autorstwa Melissy Da Costy, to książka, która od samego początku wciąga czytelnika w niezwykłą emocjonalną wyprawę. Emile postanawia wyruszyć w podróż, ponieważ nie chce, aby jego rodzina widziała go w coraz gorszym stanie. Chce być zapamiętany jako pełen życia dwudziestosześciolatek. Odmawia również leczenia eksperymentalnego, które jego zdaniem i tak nie przyniesie efektów. Mężczyzna zdaje sobie jednak sprawę, że podróż w Pireneje w pojedynkę to niedobry pomysł, dlatego też zamieszcza w internecie ogłoszenie — poszukuje towarzysza. Ku jego zaskoczeniu szybko dostaje odpowiedź. Joanne, spokojna i cicha dwudziestodziewięciolatka wsiada do jego kampera i wyruszają we wspólną podróż. Tu zaczyna się przygoda życia dla obojga. Początkowo obcy sobie ludzie nawiązują nić porozumienia, a z czasem rodzi się między nimi piękna przyjaźń. Wszystkowiedzący narrator wprowadza czytelnika w historię życia Emila sprzed wyjazdu. Dowiadujemy się więcej o jego kontaktach z rodziną, przyjaciółmi i byłą dziewczyną. Pomaga nam to w zrozumieniu motywów postaci oraz jego charakteru. Początkowo niewiele wiemy o Joanne, jednak w miarę jak Emile staje się coraz bardziej nieobecny, narrator zagłębia się w jej historię sprzed podróży. Emile i Joanne świetnie się uzupełniają, z czasem zaczynają się bardziej rozumieć. Kiedy pojawiają się pierwsze zaniki pamięci, kobieta proponuje mężczyźnie prowadzenie pamiętnika oraz trening uważności. Początkowo oporny Emile przystaje na propozycję współpasażerki i znacząco ułatwia mu to funkcjonowanie. Może wrócić do opisanych przez siebie przeżyć, aby przypomnieć sobie szczegóły, które mu uleciały. Dzięki treningom może w pełni skupić się na teraźniejszości – w końcu tylko ona mu została. Bohaterowie drugoplanowi, których spotykają podróżnicy na swojej drodze, mają duży wpływ na ich życie. Mają mnóstwo szczęścia – na ich drodze stają same "dobre duchy", które udzielają im wsparcia, otuchy, a czasami również schronienia. Towarzyszymy bohaterom podczas podróży, możemy niemal widzieć krajobrazy, które im towarzyszą, czuć delikatny wiatr we włosach oraz zapach lasu. Wszystko to zasługa autorki, która, moim zdaniem świetnie opisuje przyrodę. Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy czytelnicy lubią tego rodzaju opisy, mnie jednak pomagają one odnaleźć się w świecie bohaterów. Motyw postępującej choroby opisany został w naprawdę ciekawy sposób. Czytelnik współczuję zarówno Emilowi, jak i Joanne, której z czasem coraz bardziej na nim zależy. Zastanawiam się, dlaczego książka tak bardzo mi się podobała, mimo tego, że nie lubię motywu choroby w literaturze. Może to kwestia samej choroby? Może akurat o alzheimerze wiem tak niewiele, że wątek wydał mi się ciekawy? A może to kwestia tego, że akurat ta choroba nie dotknęła mojej rodziny bezpośrednio, w związku z czym łatwiej mi się czytało? A może to zasługa samej autorki, która świetnie opisała historię? Drugim głównym motywem w książce, jest podróż, która odgrywa kluczową rolę w rozwoju fabuły i postaci. Niesamowicie przyjemnie czytało mi się o przygodach bohaterów – o górskich wędrówkach, trudach mieszkania w kamperze, a także planach kolejnych wojaży. Jednak motyw podróży w tej książce ma głębsze znaczenie. Bohaterowie odbywają również podróż emocjonalną, sentymentalną, w głąb siebie. Poświęcają mnóstwo czasu na przemyślenia i rachunek sumienia. Cudownie było towarzyszyć im w tym procesie i dzięki temu lepiej ich zrozumieć. Autorka w umiejętny sposób opisuje rozwijającą się relację między bohaterami. Oboje powoli, niespiesznie odkrywają uczucia, które się między nimi rodzą. Początkowa znajomość przeradza się w przyjaźń – a z czasem w coś więcej. Obojgu właśnie tego brakowało. Zakończenie, jak łatwo się domyślić, jest smutne. Jednakże Mélissa Da Costa nie pozostawia czytelnika z w pełni złamanym sercem. Joanne dostaje od życia drugą szansę, co daje nadzieję i sprawia, że mimo łez na końcu, książkę zamyka się z poczuciem ukojenia. Początkowo odstraszył mnie trochę rozmiar książki — ma nie tylko sporo stron, ale też większy format niż standardowa powieść. Na szczęście treść tak bardzo przypadła mi do gustu, że rozmiar przestał mieć znaczenie. Po raz kolejny okazało się, że obok literatury azjatyckiej to właśnie francuska ma specjalne miejsce w moim sercu. Na pewno sięgnę po inne powieści autorki. Bo jeśli pisze w taki kojący i niespieszny sposób, jak "Cały ten błękit", na pewno się polubimy.
Zdarzyło się wam, że przewidzieliście zakończenie, ale i tak płakaliście na nim? "Jeśli płaczemy, bo niema już słońca, łzy uniemożliwiają nam, zobaczenie gwiazd" Ta książka to istna kopalnia cytatów. Ale zanim rozkręcę się na ten temat chciałaby wpełni oddać jej piękno, złożoność i głębokość treści. To słodko-gorzka historia, ludzi którzy w ciężkich chwilach swojego życia natrafili na siebie, by móc spędzić cudowne momenty ze sobą. Ta książka opowiada historię nas wszystkich, ukazuje życie takim jakie jest, każdy z nas ma swoją metę do której wcześniej czy później dotrze. Jednak to od nas zależy jaką będzie Ta droga, która tam obierzemy. Ta powieść to kontemplacja nad własnym ja, nad czasem utraconym i nad osobami tworzącymi naszą rzeczywistość. To wszystko ubrane w podróż i okraszone pięknymi opisami Pireneji i zakątków Francji. Główny bohater Emilié wyrusza w podróż życia, jego ostatnią. Ma 26 lat, ale nie pisane mu będzie cieszyć się starością, postanawia więc wycisnąć z życia jak najwięcej. Kupuje Kacper i pisze ogłoszenie, że szuka towarzysza podróży, stawia pewne warunki, jest zdziwiony, gdy na jego ogłoszenie odpowiada Joanna. Od tego momentu ich świat się zmienia, a historie tej dwójki łamią serca czytelników. Wspomnienia, mieszają się z rzeczywistością, świat pozostaje jednak bezduszny, bo niektórych rzeczy nie da się naprawić ani cofnąć. " Chwila obecną ma pewną przewagę nad wszystkimi innymi: należy do nas" Cyt. Charles Caleb Colton Jestem w tej książce zakochana, sprawiła, że cierpiałam z bohaterami I pozostawiła mnie z nadzieją na lepsze jutro. Jeśli czytaliście Dla Lucy, Zanim się pojawiłeś, Promyczka czy Słowika to ta książka w moim odczuciu jest idealnym połączeniem ich wszystkich. Nieznam drugiej takiej książki, która w tak piękny sposób uczy nas życia tu i teraz. Romans w tej książce, nie gra pierwszych skrzypiec, ale to właśnie w nim rodzi się nadzieja. Ta książka to kierunek w którym autorka chce pokazać nam, to co w życiu jest najważniejsze, czyli chwilę obecną. Kończąc książkę, a nawet i teraz jestem mocno wzruszona i wdzięczna za każdą chwilę z nią spędzoną. Dawno żadna książka nie potrząsnęła mną tak mocno jak ta.
“Chwila obecna ma pewną przewagę nad wszystkimi innymi: należy do nas”. Emile ma dwadzieścia parę lat, właśnie rozpoznano u niego chorobę alzheimera. Rodzina roztacza nad nim parasol ochronny, widok ich smutku działa na Emile bardzo przygnębiająco. Mężczyzna w tajemnicy przed wszystkimi postanawia wyjechać, chce żyć, dopóki jeszcze może na własnych warunkach. Daje ogłoszenie w internecie, chce znaleźć kogoś do wspólnej podróży. Odpowiada mu Joanne, cicha, spokojna dziewczyna, która robi wszystko by uwolnić się od przeszłości. Razem, kamperem wyruszają w nieznane. Podczas wspólnej podróży przez piękne tereny południowej Francji, Emile i Joanne zbliżają się do siebie, znajdują to czego szukali, spokój i zapomnienie. Przez powieść się płynie… Moje pierwsze, bardzo udane spotkanie z twórczością Autorki. Akcja powieści toczy się swoim rytmem i intryguje. Fabuła ciekawie utkana, dopracowana w każdym szczególe, niesie ogromne emocje, ukazuje skomplikowane relacje międzyludzkie. Autorka ma niesamowity, barwny, plastyczny styl, z wyczuciem i subtelnością czaruje słowem. Z wnikliwością i empatią oddaje emocje, jakie targają bohaterami. A ci rewelacyjnie ukazani, to zwykli, nieidealni, barwni ludzie, złożone osobowości. Poprzez retrospekcje możemy zajrzeć do ich przeszłości, przyjrzeć się relacjom, jakie tworzyli, uczuciom, jakie ich dotknęły. Kruchość istnienia. Dwoje życiowych rozbitków, każdego dręczy coś innego, połączył ich przypadek. Początkowo ich relacja nie jest łatwa, z czasem przyzwyczajają się do siebie, nawiązują ciepłą nić porozumienia. Wraz z pozostawionymi za sobą kilometrami odnajdują to czego szukali, wewnętrzny spokój, ukojenie, zapomnienie i odwagę. Coś, co miało być końcem, pożegnaniem, staje się początkiem czegoś nowego, wyjątkowego. Podróż w głąb siebie, próba zrozumienia, zaakceptowania, pogodzenia się. Pojawia się zrozumienie, przyjaźń, intymność, uczucie. Piękne chwile pełne wzruszenia, radości przeplatają się z tymi gorszymi, smutnymi, dramatycznymi. Choroba nie odpuszcza, postępuje, pustoszy umysł, napawa lekiem i obawami. Pogodzenie się z losem, czerpanie z życia pełnymi garściami. A w tle przepiękny francuski krajobraz, aż chciałoby się rzucić wszystko i choć na chwilę przenieść w te cudne miejsca. Zachwycająca przyroda, górskie ścieżki, szum morza, pełne uroku francuskie miasteczka. Mądra, subtelna, napisana wrażliwym sercem opowieść. Daje do myślenia, trudno przejść obok niej obojętnie, zostanie ze mną na dłużej. Serdecznie polecam! Tatiasza i jej książki :)
Powieść "Cały ten błękit" pokochałam od pierwszych stron. Jest w niej wszystko co kocham w książkach: motyw drogi, tajemnica, odkrywanie siebie, rodzące się uczucie, afirmacja życia, uważność i piękne cytaty wplatające się idealnie w fabułę. Wszystko jest tutaj wyważone i spokojne. Dzięki temu mamy szansę zastanowić się nad życiem. Emile, który choruje na wczesną postać Akzheimera postanawia udać się w podróż kamperem. Rozpoczyna ją z nieznajomą Joanne, która jako jedyna odpowiada na ogłoszenie Emile. I tak towarzyszymy im we wspólnej podróży przez piękne tereny południowej Francji. Jest też w tej powieści smutek i ból i choroba i śmierć-nieodłączna towarzyszka życia. Jest również nadzieja, która zostaje z nami do końca. Mądra i wzruszająca powieść. Polecam serdecznie. Zachwyca.
Mèlissa Da Costa zabiera czytelnika w podróż - nie tylko przez urokliwe pejzaże południowej Francji, ale przede wszystkim w głąb duszy dwojga nieznajomych. Émile - zamknięty w swoim cierpieniu, pragnący przeżyć ostatnie dni w zgodzie z własnym rytmem. Joanne - uciekinierka od wspomnień, które parzą jak rozżarzone węgle. Ich spotkanie nie jest przypadkiem, lecz cichą koniecznością - jak dwa zbłąkane ptaki, które odnajdują siebie nad brzegiem tej samej samotności. Ich wyprawa kamperem staje się czymś więcej niż tylko ucieczką od przeszłości - to rytuał przejścia, podróż inicjacyjna, w której każdy dzień przynosi subtelną przemianę, a każde milczenie ma większą wagę niż słowa. Autorka z wyczuciem i niezwykłą wrażliwością maluje emocje, nie popadając przy tym w sentymentalizm. Jej język jest delikatny, niemal filmowy, pełen niuansów i obrazów, które długo pozostają w pamięci. Da Costa dostrzega piękno w rzeczach najprostszych: spojrzeniu, dotyku, chwili spędzonej w milczeniu przy zachodzie słońca. To właśnie z takich momentów tkana jest opowieść, która porusza do głębi i zachęca, by samemu zatrzymać się na chwilę. Cały ten błękit to historia o odwadze - nie tej spektakularnej, ale cichej, codziennej, która pozwala spojrzeć w oczy własnemu bólowi i nie odwrócić wzroku. To również hymn na cześć życia tu i teraz, życia nieidealnego, ale prawdziwego, w którym nawet pęknięcia mogą być źródłem światła. Mélissa Da Costa pokazuje, że ma niezwykły dar snucia opowieści o ludzkiej kruchości, tęsknocie i uzdrawiającej sile międzyludzkiej bliskości. "Cały ten błękit" to powieść czuła jak szept, poruszająca jak nagłe westchnienie w ciszy i dojmująco piękna w swojej prostocie. To książka, która nie potrzebuje wielkich zwrotów akcji, by porwać czytelnika. Jej siła tkwi w emocjonalnej prawdzie i autentyczności. Dla tych, którzy tęsknią za literaturą piszącą o rzeczach najważniejszych - cicho, ale dobitnie - Cały ten błękit okaże się lekturą, do której warto wracać.
Kiedy dostałam propozycję współpracy przy "Całym tym błękicie", nawet się nie zawahałam. Wszystko - od przepięknej okładki po interesujący opis - wskazywało na to, że to książka dla mnie. I tak się stało, bo powieść okazała się strzałem w dziesiątkę. "Cały ten błękit" opowiada o losach dwójki nieznajomych; o Émile'u, który choruje na wczesnego Alzheimera i o Joanne uciekającej przed bolesną przeszłością. Wspólnie wybierają się w podróż kamperem po południowej Francji. Odkrywają jej malownicze zakątki, poznają nowych ludzi, a przy tym poznają także siebie. Z tej historii wprost bije spokój i ciepło. Przez całą książkę nie ma wielkich zwrotów akcji, a mimo to nie można się oderwać od czytania. To było tak przyjemne, tak inne, że aż poczułam, jak bardzo brakowało mi takiej spokojnej i niewymuszonej lektury. Powolna akcja działała tu jak najbardziej na korzyść. Dzięki niej napawałam się niezwykłym klimatem miasteczek Francji, a przy tym stopniowo odkrywałam historię Émile'a i Joanne, a mieli dużo do powiedzenia. Bardzo podobała mi się relacja tej dwójki - otwierali się przed sobą powoli, a jednak praktycznie od samego początku ich znajomości widać było, że czują się przy sobie dobrze. Za duży plus uważam również to, w jaki sposób została wykreowana postać Joanne; czułam, że za jej milczeniem, za jej introwertyczną osobowością kryje się kobieta, która wiele przeszła, ale nie chce o tym mówić wszystkim dookoła, która jest wnikliwa, dostrzega to, co na pierwszy rzut oka niewidoczne i cieszy się z każdej małej chwili. Ale koniec rozdziera serce. Jestem wrażliwa i łatwo doprowadzić mnie do płaczu. Autorce świetnie się to udało. Ostatnie strony przepłakałam tak bardzo, że nie obyło się bez chusteczki. To niezwykle poruszająca i wartościowa książka, która jest dla nas prawdziwą lekcją życia. Pokazuje, że wszystko może zmienić się w jednej chwili i że warto cieszyć się tym, co jest tu i teraz. "Cały ten błękit" jest jak podróż, której nie chce się kończyć.