Oglądając westerny Quentina Tarantino (Django), braci Joela i Ethana Coenów (Prawdziwe męstwo) czy Alejandro Gonzaleza Inárritu (Zjawa) można zauważyć brak w nich jasnego, by nie powiedzieć jaskrawego podziału na dobro i zło, tak charakterystycznego dla klasycznych westernów, w których królował John Wayne. Dzisiejszym filmom z tego gatunku bliżej do „antywesternów” Sama Peckinpaha i spaghetti westernów Sergio Leone, w których „źli i brzydcy” bez wyjątku są łotrami walczącymi bez pardonu o złoto i dolary.
Pustynie i bezdroża Teksasu czy Nowego Meksyku okazały się niezwykle celną metaforą współczesnego kryzysu – zarówno ekonomicznego, jak i tak zwanych wartości. Mit dzielnych i prawych zdobywców Dzikiego Zachodu został odarty w tych filmach ze swego romantyzmu i ewangelicznego podtekstu. Można odnieść wrażenie, że ich twórcy musieli wzorować się na autorach, którzy podróżując po amerykańskim pograniczu na przełomie XIX i XX stulecia, nie dali się uwieść propagandzie o krzewieniu tam postępu i cywilizacji.
Do nich należał nasz przyszły noblista i twórca nieśmiertelnej Trylogii – Henryk Sienkiewicz przemierzający Amerykę w latach 1876–1878. Pochodząc z narodu bez państwa, z miejsca i bezbłędnie obnażył politykę Białego Domu wobec rdzennych mieszkańców Ameryki – Indian i nazwał ją po imieniu: eksterminacja. Jednocześnie jego opis Dzikiego Zachodu, w który niejednokrotnie wplata los żyjących tam Polaków nadal można określić jednym słowem: arcydzieło.
Niniejsza edycja Nowel amerykańskich wzbogacona została o komiks Tomasza Bohajedyna Łowcy inspirowany spaghetti westernami Sergio Leone i Sergio Cobrucciego.
Komentarze czytelników
Pozostaw komentarz...
Komentarze nie są potwierdzone zakupem