Skradzione lato Grażyna Jeromin-Gauszka Książka
Wydawnictwo: | Prószyński Media |
Rodzaj oprawy: | Okładka broszurowa (miękka) |
Wydanie: | pierwsze |
Liczba stron: | 504 |
Format: | 12.5x19.5cm |
Rok wydania: | 2022 |
Szczegółowe informacje na temat książki Skradzione lato
Wydawnictwo: | Prószyński Media |
EAN: | 9788382951349 |
Autor: | Grażyna Jeromin-Gauszka |
Rodzaj oprawy: | Okładka broszurowa (miękka) |
Wydanie: | pierwsze |
Liczba stron: | 504 |
Format: | 12.5x19.5cm |
Rok wydania: | 2022 |
Data premiery: | 2022-08-09 |
Język wydania: | polski |
Podmiot odpowiedzialny: | Prószyński Media Sp. z o.o. Rzymowskiego 28 02-697 Warszawa PL e-mail: [email protected] |
Zainspiruj się podobnymi wyborami
Podobne do Skradzione lato
Inne książki Grażyna Jeromin-Gauszka
Inne książki z kategorii Powieści
Oceny i recenzje książki Skradzione lato
„Skradzione lato" to zupełnie coś innego, coś nieznanego. To historia, gdzie elementy magii mieszają się z trudami codzienności, gdzie przyroda wyznacza rytm życia i gdzie, opisy wiejskiego krajobrazu zachwycają sprawiając, że czytelnik niezwykle chętnie je chłonie.Akcja powieści toczy się dwutorowo. Autorka lawiruje pomiędzy dwoma strefami czasowymi przenosząc nas od współczesności do lat 60/70 XXI wieku. Owe wątki przeplata niczym nitki, splatając je ze sobą i zacieśniając coraz bardziej. Przytoczone wydarzenia niby początkowo tak różne w końcu odnajdują wspólny mianownik, po to, by właśnie tutaj w niewielkiej miejscowości Rogoże przeszłość spotka się z teraźniejszością...Autorka w bardzo delikatny wręcz wysublimowany sposób ukazuje nam relację człowieka z przyrodą, jej wpływ na jego dobrostan wewnętrzny. Porusza też trudny temat idealizowania wspomnień, wysuwając na pierwszy plan te dobre elementy z przeszłości pomijając chwile, które pamięć ludzka usilnie chce wymazać...To zdecydowanie książką, którą odbiera się całym sobą, przepełniona momentami wzruszenia ale też chwilami uśmiechu i zaskoczenia. Wszystko nakreślone dobrym piórem autorki, z którym miałam do czynienia po raz pierwszy. Niezwykły klimat powieści i bogaty język sprawiają, że chciałoby się tych drzwi do świata książki nie zamykać... Trwać i nieprzerwalnie czytać...
7-letnia Rajka i 13-letnia Weronika to główne bohaterki tej powieści. Dziewczynki nie mają łatwego życia. Po śmierci swoich rodziców, trafiają pod opiekę babki Klotyldy - kobietę surową, nieznoszącą ludzi, która głodzi swoje podopieczne i zmusza je do ciężkiej pracy w polu czy przy zwierzętach.50 lat później młoda dziennikarka trafia na artykuł, w którym mowa jest o dwóch dziewczynkach, które zaginęły pewnej nocy w Rogożach. Czy chodzi o Rajkę i Weronikę, które mieszkały w tej właśnie wsi? Co tam się wydarzyło? Kobieta, postanawia odkryć prawdę.Książka napisana jest tak jak lubię najbardziej - rozdziały dotyczące przeszłości mieszają się z tymi o teraźniejszości. Dzięki temu zawsze bardziej wciągam się w historię i moja detektywistyczna strona umysłu zostaje pobudzona do granic możliwości. Miałam pewne podejrzenia co do tej tajemniczej nocy z przeszłości, ale nie, jednak nie zgadłam... Chociaż byłam całkiem blisko!Pierwsze strony były dla mnie trochę trudne, nowy styl pisania, skrzaty (tak, skrzaty! Takie ‘najprawdziwsze'!) - trochę mnie to z początku przeraziło. Ale z każdym kolejnym zdaniem, zyskiwało to na swym uroku i zaraz zostałam wciągnięta w świat wykreowany przez autorkę. A zakończenie! Bardzo ciekawe, takie inne, zostawiające czytelnika ze swoimi przemyśleniami jeszcze na długo, po odłożeniu książki. Dochodzę do wniosku, że cala historia, pomimo humorystycznego i lekkiego tonu, jest naprawdę bardzo smutna, na wielu płaszczyznach. Przyznam szczerze, że jest to moje pierwsze spotkanie z tą autorką, ale jeśli ma takie ‘zakończeniowe zagrywki' za każdym razem, to chce przeczytać więcej jej powieści! Niby prosta, a ma w sobie takie coś co ciężko mi wyrazić słowami. Taki wszechogarniający smutek ukryty między słowami, który wyłania się dopiero bliżej końca, w swojej pełnej okazałości. Nawet teraz, pisząc te słowa, kilka dni po zakończeniu tej książki, łapię się na tym, że się zawieszam i odpływam do Rogożów, z całym tym smutkiem. Część mojego umysłu chyba już zostanie z Rajką i Weroniką na zawsze.Jedna z tych prostych i niepozornych historii, która ukrywa swoje drugie dno i zostaje w pamięci. Polecam
Współpraca: Wydawnictwo Prószyński i S-ka„Skradzione lato" to powieść, która splata przeszłość z teraźniejszością. Jest napisana dwutorowo. Autorka zgrabnie przeskakuje z lat 60/70 ubiegłego wieku do teraźniejszości. Początkowo wydarzenia opisywane przez panią Grażynę wydają się, że nie mają nic ze sobą wspólnego, a później, z każda stroną, coraz bardziej łączą się ze sobą i przeplatają.Poznajemy Rajkę i Weronikę, dwie siostry, które straciły rodziców. Był to nieszczęśliwy wypadek i utopili się pod lodem. Opiekę nad sierotami przejmuje babcia, Klotylda, która wyjątkowo nie przypadła mi do gustu. Babcia to osoba ciepła, miła i uwielbiająca swoje wnuki. Swoim wyglądem przyciągnie nie jedno dziecko, by usiadło na kolanach i posłuchało różnych opowieści. Klotylda była jej totalnym przeciwieństwem. Wydaje się, że nienawidzi swoje wnuczki. Cały czas na nie krzyczy, zaniedbuje i chce rządzić twardą ręką. Do tego jej wygląd w ogóle nie przypomina ciepłej, starszej pani, a jakąś wredną, chudą babę. Po zamieszkaniu z babcią, dziewczynką życie wywróciło się do góry nogami. Były cały czas głodne, zahukane, zmuszane do ciężkiej pracy. Próbują jednak jakoś dostosować się do nowych warunków. Młodsza, Rajka - ucieka w świat wyobraźni, a starsza, Weronika- myśli o wyjściu za męża i zabraniu ze sobą siostry. Pewnego dnia obie dziewczynki znikają bez śladu. Z czasem o sprawie już nikt nie pamięta. Zarzyna się nią interesować po 50 latach Kira. Dziennikarka pisząca do gazety. Ma ona duży, biały dom, ukochanego i pracę. Pewnego dnia postanawia zostawić to wszystko i wyruszyć kamperem do Rogożów, by rozwiązać zagadkę tajemniczego zniknięcia dziewczynek. I nawet najbardziej wnikliwy czytelnik nie wpadnie na to, co się przytrafiło siostrą pół wieku temu.Książka jest napisana z wielką dokładnością. Autorka świetnie wykreowała bohaterów, którzy mierzą się z trudami codzienności. To co bardzo podoba mi się w tego typu powieściach to opis przyrody, który dopełnia opisywane wydarzenia. Jest to książka po części magiczna, a po części trochę mroczna. Pani Grażyna ma lekkie pióro, dzięki czemu książkę czyta się bardzo szybko, wręcz pochłania się ją. „Skradzione lato" to smutna historia, ale również bardzo życiowa. Wywołująca wiele emocji. Są chwile gdy na naszych twarzach wystąpi uśmiech, ale również doznamy smutku, a czasami złości i poczucia niesprawiedliwości. Należy jednak zwrócić uwagę na fakt, że autorka pokazuje nam różne oblicza miłości. Chociaż Klotylda na początku mogła wydawać się oschła i sroga, to tak naprawdę pod tą otoczką nieuprzejmości do świata i ludzi, kryła się inna osoba. Innym rodzajem miłości jest miłość siostrzana, która przetrwa wszystko a rozdzielić siostry może tylko poprzez śmierć. Jest to powieść, która skłania do refleksji nad tym co tak naprawdę jest ważne w życiu. Myślę, że fani tego gatunku nie rozczarują się tą sielską, ale smutną historią. Polecam!
Współpraca: Wydawnictwo Prószyński i S-ka„Skradzione lato" to powieść, która splata przeszłość z teraźniejszością. Jest napisana dwutorowo. Autorka zgrabnie przeskakuje z lat 60/70 ubiegłego wieku do teraźniejszości. Początkowo wydarzenia opisywane przez panią Grażynę wydają się, że nie mają nic ze sobą wspólnego, a później, z każda stroną, coraz bardziej łączą się ze sobą i przeplatają.Poznajemy Rajkę i Weronikę, dwie siostry, które straciły rodziców. Był to nieszczęśliwy wypadek i utopili się pod lodem. Opiekę nad sierotami przejmuje babcia, Klotylda, która wyjątkowo nie przypadła mi do gustu. Babcia to osoba ciepła, miła i uwielbiająca swoje wnuki. Swoim wyglądem przyciągnie nie jedno dziecko, by usiadło na kolanach i posłuchało różnych opowieści. Klotylda była jej totalnym przeciwieństwem. Wydaje się, że nienawidzi swoje wnuczki. Cały czas na nie krzyczy, zaniedbuje i chce rządzić twardą ręką. Do tego jej wygląd w ogóle nie przypomina ciepłej, starszej pani, a jakąś wredną, chudą babę. Po zamieszkaniu z babcią, dziewczynką życie wywróciło się do góry nogami. Były cały czas głodne, zahukane, zmuszane do ciężkiej pracy. Próbują jednak jakoś dostosować się do nowych warunków. Młodsza, Rajka - ucieka w świat wyobraźni, a starsza, Weronika- myśli o wyjściu za męża i zabraniu ze sobą siostry. Pewnego dnia obie dziewczynki znikają bez śladu. Z czasem o sprawie już nikt nie pamięta. Zarzyna się nią interesować po 50 latach Kira. Dziennikarka pisząca do gazety. Ma ona duży, biały dom, ukochanego i pracę. Pewnego dnia postanawia zostawić to wszystko i wyruszyć kamperem do Rogożów, by rozwiązać zagadkę tajemniczego zniknięcia dziewczynek. I nawet najbardziej wnikliwy czytelnik nie wpadnie na to, co się przytrafiło siostrą pół wieku temu.Książka jest napisana z wielką dokładnością. Autorka świetnie wykreowała bohaterów, którzy mierzą się z trudami codzienności. To co bardzo podoba mi się w tego typu powieściach to opis przyrody, który dopełnia opisywane wydarzenia. Jest to książka po części magiczna, a po części trochę mroczna. Pani Grażyna ma lekkie pióro, dzięki czemu książkę czyta się bardzo szybko, wręcz pochłania się ją. „Skradzione lato" to smutna historia, ale również bardzo życiowa. Wywołująca wiele emocji. Są chwile gdy na naszych twarzach wystąpi uśmiech, ale również doznamy smutku, a czasami złości i poczucia niesprawiedliwości. Należy jednak zwrócić uwagę na fakt, że autorka pokazuje nam różne oblicza miłości. Chociaż Klotylda na początku mogła wydawać się oschła i sroga, to tak naprawdę pod tą otoczką nieuprzejmości do świata i ludzi, kryła się inna osoba. Innym rodzajem miłości jest miłość siostrzana, która przetrwa wszystko a rozdzielić siostry może tylko poprzez śmierć. Jest to powieść, która skłania do refleksji nad tym co tak naprawdę jest ważne w życiu. Myślę, że fani tego gatunku nie rozczarują się tą sielską, ale smutną historią. Polecam!
7-letnia Rajka i 13-letnia Weronika to główne bohaterki tej powieści. Dziewczynki nie mają łatwego życia. Po śmierci swoich rodziców, trafiają pod opiekę babki Klotyldy - kobietę surową, nieznoszącą ludzi, która głodzi swoje podopieczne i zmusza je do ciężkiej pracy w polu czy przy zwierzętach.50 lat później młoda dziennikarka trafia na artykuł, w którym mowa jest o dwóch dziewczynkach, które zaginęły pewnej nocy w Rogożach. Czy chodzi o Rajkę i Weronikę, które mieszkały w tej właśnie wsi? Co tam się wydarzyło? Kobieta, postanawia odkryć prawdę.Książka napisana jest tak jak lubię najbardziej - rozdziały dotyczące przeszłości mieszają się z tymi o teraźniejszości. Dzięki temu zawsze bardziej wciągam się w historię i moja detektywistyczna strona umysłu zostaje pobudzona do granic możliwości. Miałam pewne podejrzenia co do tej tajemniczej nocy z przeszłości, ale nie, jednak nie zgadłam... Chociaż byłam całkiem blisko!Pierwsze strony były dla mnie trochę trudne, nowy styl pisania, skrzaty (tak, skrzaty! Takie ‘najprawdziwsze'!) - trochę mnie to z początku przeraziło. Ale z każdym kolejnym zdaniem, zyskiwało to na swym uroku i zaraz zostałam wciągnięta w świat wykreowany przez autorkę. A zakończenie! Bardzo ciekawe, takie inne, zostawiające czytelnika ze swoimi przemyśleniami jeszcze na długo, po odłożeniu książki. Dochodzę do wniosku, że cala historia, pomimo humorystycznego i lekkiego tonu, jest naprawdę bardzo smutna, na wielu płaszczyznach. Przyznam szczerze, że jest to moje pierwsze spotkanie z tą autorką, ale jeśli ma takie ‘zakończeniowe zagrywki' za każdym razem, to chce przeczytać więcej jej powieści! Niby prosta, a ma w sobie takie coś co ciężko mi wyrazić słowami. Taki wszechogarniający smutek ukryty między słowami, który wyłania się dopiero bliżej końca, w swojej pełnej okazałości. Nawet teraz, pisząc te słowa, kilka dni po zakończeniu tej książki, łapię się na tym, że się zawieszam i odpływam do Rogożów, z całym tym smutkiem. Część mojego umysłu chyba już zostanie z Rajką i Weroniką na zawsze.Jedna z tych prostych i niepozornych historii, która ukrywa swoje drugie dno i zostaje w pamięci. Polecam
„Skradzione lato" to zupełnie coś innego, coś nieznanego. To historia, gdzie elementy magii mieszają się z trudami codzienności, gdzie przyroda wyznacza rytm życia i gdzie, opisy wiejskiego krajobrazu zachwycają sprawiając, że czytelnik niezwykle chętnie je chłonie.Akcja powieści toczy się dwutorowo. Autorka lawiruje pomiędzy dwoma strefami czasowymi przenosząc nas od współczesności do lat 60/70 XXI wieku. Owe wątki przeplata niczym nitki, splatając je ze sobą i zacieśniając coraz bardziej. Przytoczone wydarzenia niby początkowo tak różne w końcu odnajdują wspólny mianownik, po to, by właśnie tutaj w niewielkiej miejscowości Rogoże przeszłość spotka się z teraźniejszością...Autorka w bardzo delikatny wręcz wysublimowany sposób ukazuje nam relację człowieka z przyrodą, jej wpływ na jego dobrostan wewnętrzny. Porusza też trudny temat idealizowania wspomnień, wysuwając na pierwszy plan te dobre elementy z przeszłości pomijając chwile, które pamięć ludzka usilnie chce wymazać...To zdecydowanie książką, którą odbiera się całym sobą, przepełniona momentami wzruszenia ale też chwilami uśmiechu i zaskoczenia. Wszystko nakreślone dobrym piórem autorki, z którym miałam do czynienia po raz pierwszy. Niezwykły klimat powieści i bogaty język sprawiają, że chciałoby się tych drzwi do świata książki nie zamykać... Trwać i nieprzerwalnie czytać...