Powiedz nam, co myślisz!
                    Pomóż innym i zostaw ocenę!
                    Zaloguj się, aby dodać opinię
                             
         
        
                        
    
                
            Magdalena Matraszek
        
                14/02/2019
    
 
    
    opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
    
        Do trzech razy sztuka mówi przysłowie i zgodnie z nim chciałam dać ostatnią szansę Paulinie Młynarskiej, choć już przy lekturze jej drugiej książki byłam rozczarowana. Kolejny tytuł tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że nie warto sięgać po publikacje celebrytów."Jeszcze czego!" to z założenia poradnik traktujący o równouprawnieniu, prawach kobiet i feminizmie. Byłoby dobrze, gdyby tej myśli autorka trzymała się konsekwentnie. Niestety treść jest chaotyczna, raz czytamy o osobistych przeżyciach z dzieciństwa Młynarskiej, raz o postulatach feministycznych. W jednej chwili angażujemy się w wątek prywatny, by zaraz być zarzuconym formułkami psychologicznymi, czy pełnymi sarkazmu wynurzeniami na temat mężczyzn. W efekcie mamy mydło i powidło. Jakby sama autorka nie wiedziała, o czym chce opowiedzieć, jakby nie umiała dokonać sensownej selekcji, by trzymać się spójnej treści. Nie da się przecież pisać o wszystkim. To znaczy da się, jak widać u Młynarskiej, ale jest to męczące i irytujące dla czytelnika.Tak jak i w poprzednich publikacjach, tak i tu autorka znów wyżala się, jak miała ciężkie dzieciństwo, jak niesprawiedliwie potraktowało ją życie, na jakich okropnych mężczyzn trafiała i jak mimo przeciwności świetnie poradziła sobie jako samotna matka Polka. Tyle że ja to wszystko już wiem z wcześniejszych książek "Kalendarzyk niemałżeński" i "Poradnik na błędach". A kotlet odgrzewany trzeci raz nie może smakować dobrze.Z jednej strony autorka oburza się, jak bez szacunku traktowane są kobiety, a z drugiej sama nie daje dobrego przykładu obrzucając mężczyzn błotem. W sposób pełen drwiny i pogardy opowiada o mężczyznach, ich wadach i nieznośnych cechach osobowości. Miało być "śmieszno i straszno", a jest smutno i nudno.Trudno nie mieć wrażenie, że autorka wylewa z siebie nagromadzone frustracje, daje upust negatywnym emocjom i czyni prywatny rozrachunek z przeszłością. Jak małe dziecko tupie nogą, dąsa się i złości. Krzyczy i nawołuje do równouprawnienia, wygłasza zacne idee feminizmu, z którymi nota bene zgadzam się. Ale całość brzmi fałszywie i nie budzi mojego przekonania.Mam wrażenie, że pisanie jest dla Młynarskiej formą autoterapii, widać jak wiele problemów z przeszłości wciąż ją uwiera. Na zewnątrz wszystko wygląda cacy i pięknie, silna, przebojowa kobieta po przejściach z misją pomagania innym kobietom pisze poradniki. I brawo za odwagę i determinację. Ale pod tą powłoką kryje się zraniona, mocno poturbowana przez życie dziewczynka, która sama ze sobą nie doszła jeszcze do ładu. Czy może więc być dobrym nauczycielem dla innych? Na to pytanie musicie odpowiedzieć już sobie sami."Powiem wam w sekrecie, co daje spełnienie kobiecie:niezależność materialna, praca, która ma sens, i poczucie wewnętrznego spokoju". s.130Być może dla osób, które nie czytały jeszcze żadnej książki autorki, poradnik będzie ciekawy, chwilami nawet zabawny. Mądrych spostrzeżeń w nim także nie brakuje. Ale dla czytelników, którzy znają choć jedną wcześniejszą publikację Młynarskiej, będzie to strata czasu.Więcej recenzji książek Młynarskiej znajdziecie na: https://subiektywnieoliteraturze.blogspot.com/ 
    
             
    
                
            Anonimowy użytkownik
        
                25/09/2024
    
 
    
    opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
    
        Do trzech razy sztuka mówi przysłowie i zgodnie z nim chciałam dać ostatnią szansę Paulinie Młynarskiej, choć już przy lekturze jej drugiej książki byłam rozczarowana. Kolejny tytuł tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że nie warto sięgać po publikacje celebrytów."Jeszcze czego!" to z założenia poradnik traktujący o równouprawnieniu, prawach kobiet i feminizmie. Byłoby dobrze, gdyby tej myśli autorka trzymała się konsekwentnie. Niestety treść jest chaotyczna, raz czytamy o osobistych przeżyciach z dzieciństwa Młynarskiej, raz o postulatach feministycznych. W jednej chwili angażujemy się w wątek prywatny, by zaraz być zarzuconym formułkami psychologicznymi, czy pełnymi sarkazmu wynurzeniami na temat mężczyzn. W efekcie mamy mydło i powidło. Jakby sama autorka nie wiedziała, o czym chce opowiedzieć, jakby nie umiała dokonać sensownej selekcji, by trzymać się spójnej treści. Nie da się przecież pisać o wszystkim. To znaczy da się, jak widać u Młynarskiej, ale jest to męczące i irytujące dla czytelnika.Tak jak i w poprzednich publikacjach, tak i tu autorka znów wyżala się, jak miała ciężkie dzieciństwo, jak niesprawiedliwie potraktowało ją życie, na jakich okropnych mężczyzn trafiała i jak mimo przeciwności świetnie poradziła sobie jako samotna matka Polka. Tyle że ja to wszystko już wiem z wcześniejszych książek "Kalendarzyk niemałżeński" i "Poradnik na błędach". A kotlet odgrzewany trzeci raz nie może smakować dobrze.Z jednej strony autorka oburza się, jak bez szacunku traktowane są kobiety, a z drugiej sama nie daje dobrego przykładu obrzucając mężczyzn błotem. W sposób pełen drwiny i pogardy opowiada o mężczyznach, ich wadach i nieznośnych cechach osobowości. Miało być "śmieszno i straszno", a jest smutno i nudno.Trudno nie mieć wrażenie, że autorka wylewa z siebie nagromadzone frustracje, daje upust negatywnym emocjom i czyni prywatny rozrachunek z przeszłością. Jak małe dziecko tupie nogą, dąsa się i złości. Krzyczy i nawołuje do równouprawnienia, wygłasza zacne idee feminizmu, z którymi nota bene zgadzam się. Ale całość brzmi fałszywie i nie budzi mojego przekonania.Mam wrażenie, że pisanie jest dla Młynarskiej formą autoterapii, widać jak wiele problemów z przeszłości wciąż ją uwiera. Na zewnątrz wszystko wygląda cacy i pięknie, silna, przebojowa kobieta po przejściach z misją pomagania innym kobietom pisze poradniki. I brawo za odwagę i determinację. Ale pod tą powłoką kryje się zraniona, mocno poturbowana przez życie dziewczynka, która sama ze sobą nie doszła jeszcze do ładu. Czy może więc być dobrym nauczycielem dla innych? Na to pytanie musicie odpowiedzieć już sobie sami."Powiem wam w sekrecie, co daje spełnienie kobiecie:niezależność materialna, praca, która ma sens, i poczucie wewnętrznego spokoju". s.130Być może dla osób, które nie czytały jeszcze żadnej książki autorki, poradnik będzie ciekawy, chwilami nawet zabawny. Mądrych spostrzeżeń w nim także nie brakuje. Ale dla czytelników, którzy znają choć jedną wcześniejszą publikację Młynarskiej, będzie to strata czasu.Więcej recenzji książek Młynarskiej znajdziecie na: https://subiektywnieoliteraturze.blogspot.com/