Powiedz nam, co myślisz!
Pomóż innym i zostaw ocenę!
Zaloguj się, aby dodać opinię
Natalia Czekaj
12/01/2021
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
Moje pierwsze zetknięcie z piórem pisarki i wiecie co? Jestem oczarowana..Akcja powieści dzieje się na trzech płaszczyznach czasowych Pierwsza z nich przenosi nas do XIXw. Dwóch mężczyzn udaje się na wyprawę w poszukiwaniu koni, których gatunek już dawno uważano za wymarły.Druga historia zabiera nas w to samo miejsce - do Mongolii - ale ponad 100lat później. Poznajemy tam Karin, która dbała o konie, które teraz ma wprowadzić do naturalnego środowiska.Ostatnia historia to czasy bardzo odległe w porównaniu z tymi w książce. Rok 2064. Tym razem autorka przenosi nas do Norwegii, w okres klimatycznej katastrofy, gdzie nie ma już dosłownie nic. W tak trudnej sytuacji młoda kobieta musi zadbać o siebie, swojego syna i dwa konie, które są dla niej jak dzieci.Wydaje się dziwne... Proste.. Nijakie?Też tak na początku myślałam, ale im bardziej zagłębiałam się w tę historię tym bardziej byłam nią oczarowana, a za razem przerażona. Dwa skrajne uczucia, które często przyprawiały mnie o zawał serca. Autorka w przerażający sposób uświadamia czytelnika, jak bardzo prawdopodobnie może wyglądać nasz świat, kiedy będzie on u progu apokalipsy. Przyznaję, że opisy przyprawiały mnie o szybsze bicie serca i zawsze ogarniający mnie smutek. Jest to jedna z lepszych powieści jakie dotychczas czytałam.Jestem zachwycona tą książką i wiem, że pozostanie ona na długo w mojej pamięci. Jest ona bardzo delikatna, wręcz powiedziałabym subtelna. Napisana z ogromną wrażliwością.. Pierwszy raz spotykam się z tym, aby autor w taki sposób pisał książki.Jestem pewna, że sięgnę po pozostałe z tej serii.Zdecydowanie polecam.
Anonimowy użytkownik
25/09/2024
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
Moje pierwsze zetknięcie z piórem pisarki i wiecie co? Jestem oczarowana..Akcja powieści dzieje się na trzech płaszczyznach czasowych Pierwsza z nich przenosi nas do XIXw. Dwóch mężczyzn udaje się na wyprawę w poszukiwaniu koni, których gatunek już dawno uważano za wymarły.Druga historia zabiera nas w to samo miejsce - do Mongolii - ale ponad 100lat później. Poznajemy tam Karin, która dbała o konie, które teraz ma wprowadzić do naturalnego środowiska.Ostatnia historia to czasy bardzo odległe w porównaniu z tymi w książce. Rok 2064. Tym razem autorka przenosi nas do Norwegii, w okres klimatycznej katastrofy, gdzie nie ma już dosłownie nic. W tak trudnej sytuacji młoda kobieta musi zadbać o siebie, swojego syna i dwa konie, które są dla niej jak dzieci.Wydaje się dziwne... Proste.. Nijakie?Też tak na początku myślałam, ale im bardziej zagłębiałam się w tę historię tym bardziej byłam nią oczarowana, a za razem przerażona. Dwa skrajne uczucia, które często przyprawiały mnie o zawał serca. Autorka w przerażający sposób uświadamia czytelnika, jak bardzo prawdopodobnie może wyglądać nasz świat, kiedy będzie on u progu apokalipsy. Przyznaję, że opisy przyprawiały mnie o szybsze bicie serca i zawsze ogarniający mnie smutek. Jest to jedna z lepszych powieści jakie dotychczas czytałam.Jestem zachwycona tą książką i wiem, że pozostanie ona na długo w mojej pamięci. Jest ona bardzo delikatna, wręcz powiedziałabym subtelna. Napisana z ogromną wrażliwością.. Pierwszy raz spotykam się z tym, aby autor w taki sposób pisał książki.Jestem pewna, że sięgnę po pozostałe z tej serii.Zdecydowanie polecam.
czytanie.na.platanie
03/10/2024
opinia recenzenta nie jest potwierdzona zakupem
Czy zagłada tak wielu różnych gatunków na Ziemi jest drogą, z której już nie ma powrotu? Czy choć niektóre zagrożone wyginięciem stworzenia uda się uratować, zwiększając ich populację?„Ostatni" Mai Lunde to trzecia część „Kwartetu klimatycznego" i powieść, która porusza czytelnika na wielu poziomach, zmuszając do refleksji nad kondycją naszej planety i miejscem człowieka w świecie natury. Jego nieustannego na nią wpływu, zarówno destrukcyjnego, jak i związanego z próbami jej ocalenia. Trzy opowieści, rozgrywające się w różnych okresach historycznych, łączy wspólny motyw - walka o przetrwanie dzikich koni Przewalskiego.Najbardziej poruszająca emocjonalnie jest historia Evy, żyjącej w Norwegii w niedalekiej przyszłości, po ekologicznym kataklizmie. Jej desperackie próby ochrony ostatnich dzikich koni, w świecie pozbawionym zasobów i nadziei, wywołują uczucie głębokiego smutku i strachu przed tym, co może spotkać naszą cywilizację. Relacja Evy z córką, wychowaną w brutalnej rzeczywistości, to dodatkowy element, który wzmacnia napięcie emocjonalne - zderzenie troski z poczuciem bezsilności wobec nadciągającej katastrofy. W ich domu pewnego dnia pojawia się Louise, która nie tylko wprowadza powiew świeżości, ale budzi uśpione emocje i daje promyk nadziei.W opowieści Michaiła z XIX-wiecznej Rosji pojawia się inny rodzaj emocji - fascynacja dziką naturą, ale i trudna refleksja nad ingerencją człowieka w środowisko naturalne. W jego relacji z naukowcem Wolfem czuć podziw dla piękna dzikich koni, ale też rosnącą świadomość, że każde ich działanie niesie ze sobą konsekwencje dla natury i dla nich samych. Emocje, tak naturalne na dzikich stepach Mongolii, po powrocie budzą lęk i zaprzeczenie dewastując szansę na szczęście.Historia Karin, lekarki weterynarii z Niemiec końca XX wieku, to z kolei przejmujący obraz osobistego zmagania z trudnościami - nie tylko zawodowymi, ale i prywatnymi, jak problemy z narkomanią syna, Próba odtworzenia populacji dzikich koni na mongolskich stepach staje się dla niej metaforą walki o ratowanie tego, co najważniejsze, wbrew ludzkim słabościom.Podczas lektury trudno nie odczuwać niepokoju i współczucia. Autorka, ukazując zmagania bohaterów z przyrodą i własnymi lękami, wzbudza refleksje nad przyszłością naszej planety, a ich losy budzą głęboki smutek. W moim odczuciu to najbardziej melancholijna część cyklu, która pozostawia czytelnika z poczuciem odpowiedzialności, ale także nadziei, że walka o zachowanie tego, co cenne, nie jest jeszcze przegrana