„Urlop od cierpienia” Luizy Tarnowieckiej to zagadkowa książka. Nie jest napisana dla sprostania przyjętym zasadom jakiejś konwencji literackiej. Przeciwnie: wciąż się wymyka, jakby bawiła się z czytelnikiem w ciuciubabkę. Z wdziękiem, krotochwilnie, ale i z powagą osoby, która – jak sama mówi – „doświadcza myślenia”. To „doświadczanie myślenia” nie jest „myśleniem po prostu.” Ono towarzyszy najprostszym, codziennym obowiązkom kobiety, utrzymującej swoją krzątaniną porządek Wszechświata, bo z pozornie rutynowymi czynnościami harmonizuje głos, o którym autorka pisze: „Mamy w głowie takiego gadułę”. To, co jej powie w swoim monologu, ona natychmiast notuje, jak pilna studentka wieczorowego kursu filozofii. Jej luźne notatki układają się w skrypt, o którym powiada sama do siebie: „Czytaj swoją książkę, jest napisana dla ciebie.” W tych zapiskach następuje nieoczekiwanie przełom. O ile część pierwsza inspirowała, skłaniała do przemyśleń i poszukiwań na własną rękę, o tyle druga – „Między wymiarami” –zabiera nas w niezwykłą podróż. Warto się jej poddać, by przeżyć coś, co w „normalnym wymiarze” jest nie do uchwycenia.
Komentarze czytelników
Pozostaw komentarz...
Komentarze nie są potwierdzone zakupem