Monopol na zbawienie Szymon Hołownia Książka
Wydawnictwo: | Znak |
Rodzaj oprawy: | Okładka broszurowa ze skrzydełkami |
Wydanie: | drugie |
Liczba stron: | 480 |
Format: | 144x205 |
Rok wydania: | 2009 |
Szczegółowe informacje na temat książki Monopol na zbawienie
Wydawnictwo: | Znak |
EAN: | 9788324013357 |
Autor: | Szymon Hołownia |
Rodzaj oprawy: | Okładka broszurowa ze skrzydełkami |
Wydanie: | drugie |
Liczba stron: | 480 |
Format: | 144x205 |
Rok wydania: | 2009 |
Data premiery: | 2009-12-19 |
Język wydania: | polski |
Podmiot odpowiedzialny: | Społeczny Instytut Wydawniczy Znak Sp. z o.o. Tadeusza Kościuszki 37 30-105 Kraków PL e-mail: [email protected] |
Zainspiruj się podobnymi wyborami
Podobne do Monopol na zbawienie
Inne książki Szymon Hołownia
Oceny i recenzje książki Monopol na zbawienie
Kolejna już książka Szymona Hołowni „Monopol na zbawienie" miała niedawno swoją premierę. Sięgnęłam po nią chyba najbardziej z ciekawości, co można jeszcze napisać o wierze, mając w pamięci dwie poprzednie publikacje tego autora o tematyce religijnej. Okazało się, że zostałam bardzo mile zaskoczona.
Niezwykle ciekawa wciągająca i wartościowa książka. Wpisanie jej w konwencję gry planszowej okazało się wyjątkowo trafionym pomysłem. Szymon Hołownia z identyczną sobie swobodą i poczuciem humoru, jakie doskonale znamy z programu „Mam talent", opowiada nam w swojej książce o wierze, tym co ją kształtuje, o Bogu i drodze do niego, nierzadko wąskiej, krętej i wyboistej.
„Monopol na zbawienie" Szymona Hołowni to nie manifest ortodoksyjnych poglądów religijnych autora. To zbiór ciekawostek i opisów, o których nawet zagorzały katolik mógł nie mieć pojęcia. Sięgając po książkę „Monopol na zbawienie" miałam pewne wątpliwości. Bo przecież Szymon Hołownia ze swoimi poglądami się nie kryje i co, jeśli przez kolejne 350 stron czeka mnie wyłącznie twarda, literalna wykładnia na temat tego co wolno, czego nie wolno katolikowi, a każdy kto nim nie jest będzie cierpliwie i skrupulatnie mieszany z błotem? Mógł o tym świadczyć choćby tytuł. Czyżby autor przyznawał grubiańsko i bez zbędnych upiększeń tylko sobie i swoim ziomkom w wierze pewną wyłączność na dostęp do prawdy i racji?
Po długim oczekiwaniu wytrwali i cierpliwi czytelnicy doczekali się najnowszej książki Szymona Hołowni "Monopol na zbawienie". To dzieło, podkreślam DZIEŁO literackie nakłania nas do zastanowienia się nad ludzką egzystencją. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Niektóre fragmenty możemy traktować z przymrużeniem oka, jednak większość z nich powinniśmy odebrać poważnie i wziąć do swojego serca.
Na okładce zakonnica z krzyżem w ręku. Biegnie, niemal unosi się, a do tego jest boso. Wisi tak na sznureczkach, za które pociąga Ktoś. Po co biegnie? Dokąd? Do świata. Do ludzi. Do nas. Do mnie. Niełatwo przychodzi powiedzieć współczesnemu człowiekowi: chcę być marionetką, pragnę odgrywać zadaną rolę w teatrze Boga. Niełatwo dziś z własnej woli wyrzec się samego siebie i stać się posłusznym temu, czego nie pojmuję. O tym jest książka Szymona Hołowni.
Książki Szymona Hołowni, które do tej pory przeczytałam, mają jedną wspólną cechę - nie trzeba ich czytać kartka po kartce, czytelnik ma możliwość wybrania najbardziej interesujących go kwestii w danym momencie. Dzięki temu łatwo się wraca do lektury, przypomina pewne rzeczy i utrwala. Walorem książki jest też, niezmiennie, język - zrozumiały dla czytelnika, a przy tym pełen humoru i nie nudzący.
Wiara, Kościół i kler to aktualnie najpopularniejsze tematy rozmów w Polsce. W mediach huczy od „kościelnych" tematów, takich jak in vitro, aborcja czy kościelne pieniądze. Wojna medialna trwa, a na przysłowiowych imieninach u cioci również królują tego typu zagadnienia. Intryguje święta inkwizycja, księżowskie grzeszki. Często zadajemy sobie pytanie: czy wiara ma jakikolwiek sens?
Lubię czytać Hołownię. Po pierwsze za używanie rozumu. Ten Boży dar wykorzystuje zgodnie z jego przeznaczeniem, łącząc go przy tym z dowcipem i doskonałym w odbiorze potoczystym językiem. Na dodatek te trzy elementy realizuje w kręgu pisarstwa związanego z chrześcijaństwem. Miałem w ręku kilka jego książek, ale moim zdaniem ta wydaje się najlepsza.W skrócie - Hołownia pisze do ludzi. Nie wpada w kościelną nowomowę, nie używa słów niezrozumiałych dla zwykłego człowieka (lub jasno je tłumaczy). Pisząc o wierze nie unosi się 30 cm nad podłogą symulując lewitację i wyjątkowe uduchowienie. Przeciwnie. Z jego słów bije trzeźwość myślenia, bystrość postrzegania i własne zdanie wyrażane na wiele kościelnych spraw i sytuacji.Ta akurat książka ma nietypową formę, bo choć można ją sobie czytać od początku do końca, to w zamyśle autora jest ona dodatkiem do gry - będącej wariacją znanego wszystkim MONOPOLU.Taka formuła pozwoliła w jednej pozycji poruszyć całe mnóstwo (naprawdę mnóstwo) tematów.Przewracając kolejne strony, śmiejąc się i dziwiąc, myślałem o znajomej katechetce. Muszę jej polecić MONOPOL. Choć radzi sobie z młodzieżą doskonale i nie ucieka od trudnych pytań - nie zawadzi jeśli czasem zaimponuje swoim uczniom :)https://cyganblog.wordpress.com/2016/09/19/zagrajmy/
Dzięki książkom Szymona Hołowni zorientowałam się, że błąkam się po Kościółkowie zamiast być w Kościele. Wiele spraw praktycznych dla katolika i prawd wiary przystępnie i z humorem tłumaczy. Jednak najcenniejsze jest to, że w sposób krytyczny , ale bez jadu lub lęku przed kalaniem własnego gniazda obnaża to co w zachowaniu owieczek i pasterzy jest kiepskie i szkodzi nam wszystkim. Dostałam wskazówki jak nie tyle wyjść z mojego Kościółkowa, ale zmieniać go w Kościół-za co bardzo dziękuję.
Dzięki książkom Szymona Hołowni zorientowałam się, że błąkam się po Kościółkowie zamiast być w Kościele. Wiele spraw praktycznych dla katolika i prawd wiary przystępnie i z humorem tłumaczy. Jednak najcenniejsze jest to, że w sposób krytyczny , ale bez jadu lub lęku przed kalaniem własnego gniazda obnaża to co w zachowaniu owieczek i pasterzy jest kiepskie i szkodzi nam wszystkim. Dostałam wskazówki jak nie tyle wyjść z mojego Kościółkowa, ale zmieniać go w Kościół-za co bardzo dziękuję.