Długi film o miłości. Powrót na Broad Peak Jacek Hugo-Bader Książka
Wydawnictwo: | Znak |
Rodzaj oprawy: | Okładka twarda |
Wydanie: | pierwsze |
Liczba stron: | 340 |
Format: | 140 x 205 |
Rok wydania: | 2014 |
Szczegółowe informacje na temat książki Długi film o miłości. Powrót na Broad Peak
Wydawnictwo: | Znak |
EAN: | 9788324029938 |
Autor: | Jacek Hugo-Bader |
Rodzaj oprawy: | Okładka twarda |
Wydanie: | pierwsze |
Liczba stron: | 340 |
Format: | 140 x 205 |
Rok wydania: | 2014 |
Data premiery: | 2014-05-21 |
Język wydania: | polski |
Podmiot odpowiedzialny: | Społeczny Instytut Wydawniczy Znak Sp. z o.o. Tadeusza Kościuszki 37 30-105 Kraków PL e-mail: [email protected] |
Zainspiruj się podobnymi wyborami
Podobne do Długi film o miłości. Powrót na Broad Peak
Inne książki Jacek Hugo-Bader
Oceny i recenzje książki Długi film o miłości. Powrót na Broad Peak
Jako fan twórczości J.H-B z niecierpliwością zabrałem się do przeczytania nowego doświadczenia pana Jacka.Trudna, ciekawa, porażająca faktami książka. Zawsze nosiłem w sercu zazdrość za możliwość przezywania spotkań z ludźmi w niecodziennych warunkach. Tym razem, nie zazdrościłem. Byłem przerażony i zaciekawiony postawami ludzi. Od miłości do tragedii, jak w dziełach szekspirowskich. Życie ludzi związanych z górami, temat trudny dla kogoś co tylko czyta a nie chodzi w góry. Temat tak trudny jak góry. Kochane, zdradliwe, tragiczne ale ludzie do nich wracają. Płacąc bardzo wysoką cenę. Czy warto, trzeba przeczytać. Na to odpowiedzi autor nie dał, ale nakreślił cienką kreską przyczyny dla których ludzie porzucają rodziny w imię swojej miłości. Bardzo ciekawe informacje przekazał autor związane z pracą polskiego psychiatry. Były kiedyś zamieszczane w „Polityce". Chylę czoła bo o tych badaniach mówi się bardzo skąpo. Okazuje się ,że korona dla królów gór jest cierniowa. Może pociągnie pan Jacek ten temat. Dla mnie porażająca książka. Usiadłem i przeczytałem.
Bardzo ciekawie napisana książka bez zbędnego roztrząsania znanych już faktów, sucha relacja, ale wnikliwa, bez osądu bohaterów tych zdarzeń. Polecam.
Książka jest napisana bardzo ciekawe. Relacje z wyprawy poszukiwawczej przeplatają się z wywiadami przeprowadzonymi w kraju z „aktorami" tego wysokogórskiego dramatu. Autor w bardzo wnikliwy sposób analizuje różne aspekty pasji wspinania się na ośmiotysięczniki i - co dla mnie najważniejsze, choć naprowadza czytelnika na pewne ścieżki, to pozwala mu samemu postawić własną kropkę nad „i". Całości dopełniają piękne zdjęcia z wyprawy. Jeśli natomiast chodzi o minusy to za dużo jest cytatów z forów internetowych. A poza tym (i tu duży minus dla wydawcy) klej puścił przy pierwszym czytaniu. Co mi po pięknej, grubej, kolorowej i lakierowanej okładce, skoro połowa kartek żyje sobie teraz samopas?
Po pierwsze, bardzo się cieszę, że Znak wydał tę książkę i nie zawahał się zainwestować w podróż Badera na Broad Peak. Ogromny za to szacunek i wielki doping, żebyście nigdy nie utracili odwagi. Ta książka też jest odważna i pełna poświęcenia, jeśli nie finansowego to psychicznego Jacka Hugo-Badera, który postawił na szali swoje życie, tak jak prawdziwy himalaista i postanowił oddać się sprawie śmierci innych, obcych mu osób. Bez wątpienia jest to książka pełna aktów godnych szacunku, ale przede wszystkim jest to kawał wybitnej literatury. Polecam!
Długi film o miłości" to książka nietypowa. To raczej rodzaj projektu, coś co jest odpowiednikiem książki w dobie społeczeństwa informacyjnego i globalizacji. Czego tam nie ma? Jest przede wszystkim dużo emocji, niedopowiedzianych zdań, domysłów, koncepcji, a wszystko to wplecione w szerszą perspektywę: coś w rodzaju multimedialnej mozaiki. Jest relacja z pamiętnej zimowej wyprawy na Broad Peak, zakończonej triumfem i tragedią. Są refleksje jej uczestników, tych którzy przeżyli - z wyjątkiem Artura Małka, czego należy żałować, ale to jego wybór. Jest też relacja z wyprawy pod kierownictwem Jacka Berbeki, w której uczestniczył też autor książki. Jest odwołanie do tragedii Artura Hajzera. Są zapisy z forów internetowych, może nie dla wszystkich strawne, ale sprawnie wpisujące się w całość projektu. Ale są także inne tropy. W tle przewija się podstawowe pytanie, które zadają ludziom wspinającym się w górach wszyscy laicy: Dlaczego? To pytanie o sens jest oczywiście obecne nie tylko w tej książce, ale bez niego nie sposób sobie jej wyobrazić. To jej kręgosłup, oś wokół której autor stworzył swój projekt. Co pcha zimą w Karakorum statecznego mężczyznę w dosyć już zaawansowanym wieku, ojca czterech synów, mającego poukładane życie? Co pcha tam młodego człowieka, pełnego pasji, stojącego tak naprawdę u progu życia, żyjącego w szczęśliwym związku? Co sprawia, że w góry ryzykować życie wyruszają ludzie, którym dopiero co urodziło się dziecko, którzy mają udane, szczęśliwe życie? Czy chodzi o doświadczenie „drugiej strony lustra" - by użyć słów Macieja Berbeki? Czy to zwyczajne uzależnienie od adrenaliny, podobne jak u wielu ludzi uprawiających sporty ekstremalne, nie wahających się postawić na szali własnego życia i szczęścia swej rodziny, byle doświadczyć czegoś nowego i ekscytującego? A może w górach jest coś więcej, coś mistycznego? Wreszcie - czy to coś specyficznie naszego, polskiego, że nawet kiedy wiesz, że może to się zakończyć tragicznie, kiedy słońce chyli się ku zachodowi podczas ataku szczytowego i wiesz, że może zabraknąć czasu by wrócić, to nie wycofasz się? Czy to coś polskiego, że gdy zginiesz tragicznie stajesz się bohaterem, a gdy starasz się przetrwać za wszelką cenę - tchórzem. Autor nie udziela jednoznacznej odpowiedzi na te i inne pytania, bo chyba takiej odpowiedzi nie ma. Poszukuje jednak ciekawych tropów. Odwołuje się do wiedzy z zakresu medycyny, psychiatrii, opisuje reakcje organizmu w warunkach ekstremalnego deficytu tlenu, co ma miejsce w wysokich górach.
Broad Peak. Dwunasta najwyższa góra świata. 8047 metrów nad poziomem morza. Do 2013 roku niezdobyta w zimie. Zimą 2013 roku zdobywa ją czwórka polskich himalaistów. Tylko dwóch z nich wraca z tej góry. Dwóch zostanie tam na zawsze. Ginie w drodze powrotnej ze szczytu.
Jestem pod ogromnym wrażeniem. Nie spałam 2 noce i - choć minął tydzień - wciąż wracam myślami do tej książki. Jeśli rzeczywiście istnieje więź między Bogiem a człowiekiem to na pewno tam - na szczycie można tego doświadczyć. Do tej pory nie potrafię zrozumieć fenomenu zdobywcy - Himalaisty, który zmaga się i dąży do celu. W mojej pracy taka motywacja do osiągnięcia celu jest potrzebna i dlatego będę polecała tą książkę tym, którzy wątpią we własne możliwości. Dziękuję wszystkim zdobywcom.
Można napisać: Wyruszyli - Zdobyli - Nie wszyscy wrócili. Jacek Hugo-Bader nie ocenia kto zawinił - może zostawia celowo tę ocenę czytelnikowi, a może skrzętnie ukrywa własne zdanie, ale jedno jest pewne: trudno zrozumieć to wszystko, skoro na co dzień wedrujemy po nizinach. Ta książka to bardzo emocjonalna relacja, która do głębi dotyka czytelnika.
Głośna książka, do której nie umiem dopisać opinii minutę po przeczytaniu. Muszę ją przemyśleć..To już moja trzecia o Broad Peak 2013 roku... Wszystko to daje pełniejszą, ale czy jedyną słuszną perspektywę tamtych wydarzeń? Takiej nie ma! Dla każdej ze stron sprawy będzie miała inną twarz, wagę, smak bólu, straty...Sam Autor naraża się na ogromną krytykę wielu zaangażowanych stron, bo jest tak blisko tej historii, że chyba bliżej się nie da- staje się jej częścią..Jego obserwacje, lektury, rozmowy z uczestnikami wyprawy Jacka Berbeki (swoją drogą powiedzieć o nim krewki góral to nic nie powiedzieć!), bliskimi uczestników wyprawy z marca i z nimi samymi uświadamiają nam, że himalaiści to ryzykanci, których z upływem czasu coraz mniej jest w stanie zatrzymać, a potem już nic. Godzą się na to nawet najbliżsi. Nie przypuszczałam nawet, że może to być wynikiem podstępnego działania choroby wysokościowej, która zmienia funkcjonowanie mózgu i ma działanie podobne do uzależnienia wywołanego przez narkotyki.Język reportażu świetny, porywający- i artystyczny, plastyczny, urealniający, a zaraz potem cięty na strzępy myśli, zawieszeń bez odpowiedzi, a nawet jazgot internetowych, pełnych hejtu komentarzy wszechwiedzących bezimiennych sprzed monitora.Wiem jedno, jestem roztrzęsiona, w głowie pełno różnych myśli..Może to dobrze, że nie urodziłam się mężczyzną, że nie mam więcej odwagi, kto wie czy nie przyzywałby mnie mocniej zew gór wysokich, którego śpiew doleciał mnie już znad podręcznika do geografii w szkole podstawowej. Do dziś mam w głowie obrazy, jakie we mnie wywołał.. Nawet te książki wciągają jak narkotyk.. Druga strona lustra kusi nawet poprzez ich karty.
Opinię na temat JHB już mam. Nie zmieniła tego jego najnowsza książka. Od zwrotu o „oplataniu spojrzeniami" trzęsie mnie już nie tylko wewnętrznie (nie mnie jednego). Nie pomogła nawet jego modyfikacja i „nowe ciuszki" nałożone na tekst powtarzający się w co drugim tekście pana reportera. Ale te moje nerwowe komentarze dotyczą stylu (lub osobowości autora). Tej bezczelności nie tylko w pisaniu, która pozwala mu wcisnąć się tam, gdzie inni nie mieliby szans.I może tylko dlatego powstała książka zdecydowanie warta przeczytania bo... lekko niemożliwa. Różna od wszystkich lepszych lub gorszych dzieł powstających w bardzo hermetycznym środowisku wspinaczy gór wysokich. Napisana na podstawie obserwacji z boku. Ale obserwacji w środowisku, do którego zwykli śmiertelnicy nie mają i nigdy mieć nie będą dostępu.JHB jest dobrym reporterem. Widzi bardzo dużo. Nie zapomina. Kojarzy fakty. Nie daje się zmanipulować. Pretensje można mieć do jego wizji, oglądu rzeczywistości. Ale nie do błędnych obserwacji.Nie napisał jednego złego słowa wprost. Ale mam wrażenie, że perfekcyjnie „odarł" - co za słowo(!) - himalaizm z ideologicznych zachwytów dla ceprów. Zachwytów, którymi karmią książki o górach, przemówienia działaczy i listy do sponsorów wypraw wysokogórskich. I mam takie dziwne przekonanie, że i tak otrzymujemy w książce historię w wersji „soft".A tak na koniec. Rzeczywiście dostajemy do ręki historię o miłości. Choć nie tak i nie takiej jak wymyślił sobie autor przed powstaniem książki.https://cyganblog.wordpress.com/2015/12/13/o-milosci/