Powieść „Most o trzech przęsłach” powstała w latach 1976–1978 w czasie wzmożonych represji reżimu komunistycznego w Albanii. Ismail Kadare został wtedy skazany na czasowe internowanie i „reedukację” w kołchozie na głębokiej prowincji. Swoje literackie zainteresowania skierował wówczas m.in. w stronę przedstawiania czytelnikom wielowiekowej historii kraju i jego tożsamości, zakorzenionej w tradycji przedosmańskiej, chrześcijańskiej, czerpiącej z trwających tysiąclecia związków z kulturą antyczną, tożsamości, która mogłaby się stać fundamentem odrodzenia zniewolonego społeczeństwa.
Akcja powieści dzieje się w drugiej połowie XIV wieku, narratorem jest stary albański chrześcijański mnich, opowiadający w swojej kronice o budzących grozę wydarzeniach wokół budowy kamiennego mostu przez rzekę – przeprawy, która miałaby poprawić komunikację po antycznej drodze Via Egnatia. W tle rysują się konflikty albańskich księstw, osłabiające ich jedność w obliczu zbliżającego się zagrożenia ze strony osmańskiej Turcji, a także sprzeczności interesów dwóch wielkich firm, jednej – sprawującej od lat kontrolę nad rzeczną żeglugą, drugiej – liczącej na zyski z zarządzania budowanym mostem i remontowanymi drogami. Obie sięgają w swoich niecnych działaniach po starą legendę, mocno zakorzenioną w lokalnej świadomości, nakazującą przebłaganie wodnych bóstw, by uzyskać ich przychylność i zapewnić trwałość kamiennej budowli. Most wymaga więc ofiary, poświęcenia poprzez zamurowanie żywego człowieka w jednym z mostowych przęseł.
Historia łączy w sobie elementy legendy (obecnej w licznych przekazach w innych krajach bałkańskich, także w wielu tekstach literackich), baśni, lokalnych mitów i wierzeń oraz bardzo realnego świata, któremu nieobce są okrutne działania, powodujące, że – jak podaje mnich-kronikarz – „…to nie była ofiara złożona wodnym bóstwom, ale po prostu zwykła zbrodnia…”.
Rzeka, zwodnicza i złośliwa, jest jakby granicą oddzielającą dwa światy, żywych i umarłych. Stary, przygnieciony garbem tratwiarz, przeprawiający przez rzekę przerażonych ludzi, niepewnych, co ich czeka po drugiej stronie, przypomina Charona. Most budzi ludzki niepokój, jawi się bowiem jako świętokradcza budowla, mająca połączyć nieprzystające do siebie światy. Najlepiej zdaje się to wyczuwać niespełna rozumu wiejski chłopak, którego wyostrzone zmysły w sposób niezrozumiały przez niego samego powstrzymują go od przejścia po gotowym moście.
Dwa przeciwstawne światy to także szeroka historyczna metafora. Dotychczasowy, odchodzący w przeszłość świat to Albania chrześcijańska, z dobrze uświadamianą europejską tożsamością. Świat nieubłaganie nadchodzący, budzący strach, to panowanie – jak się okaże, wielowiekowe – osmańskiej Turcji, islamu, obcej kultury i wiary. Ismail Kadare nie ukrywał po latach, że uprawnione byłoby utożsamianie go z narratorem, tworzącym kronikę mnichem, który starał się, by – jak pisze w końcowym rozdziale – „… jak najszybciej doprowadzić ją do końca, albowiem czas był żałobny, zaraz mogła zapaść noc i będzie za późno na wszystko, a za spisywanie takich świadectw zapłaci się zapewne głową”.
Polski czytelnik zasługuje na zapoznanie się z oryginalnym powieściowym spojrzeniem na takie zagrożenia i ich twórczym przedstawieniem przez wybitnego pisarza, pochodzącego z kraju naznaczonego wieloma tragediami, a teraz budzącego coraz większe zainteresowanie w Polsce. To drugie dzieło Kadarego w literackim dorobku translatorskim Marka Jeziorskiego, którego debiutem była wydana w 2023 roku „Kronika w kamieniu”.
Komentarze czytelników
Pozostaw komentarz...
Komentarze nie są potwierdzone zakupem