Pasażerka Alexandra Bracken Książka
Wydawnictwo: | Sine Qua Non |
Rodzaj oprawy: | Okładka broszurowa ze skrzydełkami |
Wydanie: | pierwsze |
Liczba stron: | 432 |
Format: | 135x210mm |
Rok wydania: | 2020 |
Szczegółowe informacje na temat książki Pasażerka
Wydawnictwo: | Sine Qua Non |
EAN: | 9788365836762 |
Autor: | Alexandra Bracken |
Rodzaj oprawy: | Okładka broszurowa ze skrzydełkami |
Wydanie: | pierwsze |
Liczba stron: | 432 |
Format: | 135x210mm |
Rok wydania: | 2020 |
Podmiot odpowiedzialny: | WYDAWNICTWO SQN ROMAŃSKI, KUŚNIERZ, RĘDZIAK SPÓŁKA KOMANDYTOWA Huculska 17 30-413 Kraków PL e-mail: [email protected] |
Zainspiruj się podobnymi wyborami
Podobne do Pasażerka
Inne książki Alexandra Bracken
Inne książki z kategorii Literatura młodzieżowa
Oceny i recenzje książki Pasażerka
,,Pasażerka" nie jest moją pierwszą przygodą z Alexandrą Bracken, wcześniej przeczytałam pierwszy tom Mrocznych Umysłów, który był dobry ale nie genialny. Nie nastawiałam się na zbyt wiele najzwyczajniej w świecie nie chciałam się sparzyć. Nic takiego nie miało miejsca. Od mniej więcej dwudziestej strony przepadłam, bohaterowie byli niesamowici, nie mogę zarzucić im, że co zrobili inaczej niżeli bym oczekiwała, nie zachowywali się jak bezmyślne marionetki sterowane przez kogoś kto znajduje się nad nimi i jest w stanie przewidzieć każdy ich ruch. To oni decydowali, oni ponosili konsekwencje swoich wyborów, nie poddawali się a co najważniejsze pokazali, że największa siła nie tkwi w mięśniach a w umyśle.
,,Pasażerka" nie jest moją pierwszą przygodą z Alexandrą Bracken, wcześniej przeczytałam pierwszy tom Mrocznych Umysłów, który był dobry ale nie genialny. Nie nastawiałam się na zbyt wiele najzwyczajniej w świecie nie chciałam się sparzyć. Nic takiego nie miało miejsca. Od mniej więcej dwudziestej strony przepadłam, bohaterowie byli niesamowici, nie mogę zarzucić im, że co zrobili inaczej niżeli bym oczekiwała, nie zachowywali się jak bezmyślne marionetki sterowane przez kogoś kto znajduje się nad nimi i jest w stanie przewidzieć każdy ich ruch. To oni decydowali, oni ponosili konsekwencje swoich wyborów, nie poddawali się a co najważniejsze pokazali, że największa siła nie tkwi w mięśniach a w umyśle.
,,Pasażerka" nie jest moją pierwszą przygodą z Alexandrą Bracken, wcześniej przeczytałam pierwszy tom Mrocznych Umysłów, który był dobry ale nie genialny. Nie nastawiałam się na zbyt wiele najzwyczajniej w świecie nie chciałam się sparzyć. Nic takiego nie miało miejsca. Od mniej więcej dwudziestej strony przepadłam, bohaterowie byli niesamowici, nie mogę zarzucić im, że co zrobili inaczej niżeli bym oczekiwała, nie zachowywali się jak bezmyślne marionetki sterowane przez kogoś kto znajduje się nad nimi i jest w stanie przewidzieć każdy ich ruch. To oni decydowali, oni ponosili konsekwencje swoich wyborów, nie poddawali się a co najważniejsze pokazali, że największa siła nie tkwi w mięśniach a w umyśle. Polubiłam ich i co ostatnio nie zdarzało się często, czułam potrzebę zaspokojenia swojego głodu czytelniczego. Nim oderwałam się od ,,Pasażerki" wieczór zamienił się w noc, wszystkie hałasy ucichły i nastąpiła kilkugodzinna cisza, a ja nadal czytałam. Później cisza również się skończyła, noc zamieniła się we wczesny poranek a ludzie zaczęli się budzić, to tu to tam zapalały się pewnie pojedyncze światła. Nawet jeśli to nie zwróciłam na to uwagi. Jedyną rzeczą, która była w stanie wyrwać mnie z letargu było albo skończenie tej książki albo zaśnięcie nad nią. Okazało się że opcja pierwsza miała się spełnić. Kończenie książki to taki moment dość entuzjastyczny, no bo przecież popatrz! Udało ci się przeczytać kolejną książkę, kolejne kilka-kilkanaście tysięcy słów za tobą! Nie cieszyłam się. Nie tym razem. Byłam zła, wkurzona, zrozpaczona, zirytowana i przede wszystkim zdezorientowana, gdy okazało się, że następnej strony już nie ma a ,,Pasażerka" skończyła się w jednym z najgorszych momentów, aż miałam ochotę sobie krzyknąć ,,Ej ty polsacie chcę kolejny tom". ,,Współczesna nastolatka i XVIII-wieczny pirat". Etta jest z pozoru zwyczajną nastolatką, jeśli pominąć brak życia towarzyskiego, nauczanie domowe i wróżoną jej wielką karierę równie wielkiej skrzypaczki. Ma nawet zaplanowany swój debiut w muzeum podczas jednej z uroczystości. Wszystko wydaje się być zapięte na ostatni guzik, nastolatka w najbardziej pokręconych snach nie wyśniłaby tego, co miało się wydarzyć. W jednym momencie Etta jest na scenie i szykuje się do zagrania ,,Largo" a w drugim dziwne dźwięki, które pojawiają się, gdy tylko smyczek po raz pierwszy przejeżdża po strunach. Za sprawą tego dźwięku i wepchnięcia do dziwnego tunelu (jak się później okazuje w żadnym przypadku nie jest to zwykły tunel. Zwykłe tunele nie nazywają się czasoprzestrzenne). Siedemnastolatka budzi się na statku, który jest na środku oceanu, żadnego lądu na horyzoncie, na deser dodam że w momencie, w którym się budzi, jakieś piętro wyżej statek jest przejmowany przez korsarzy z innego okrętu, no i łagodnie mówiąc jest krwawo. Nicholas Carter otrzymuje propozycję, której nie da się odrzucić, odrzucenie jej graniczyłoby z głupotą i zaprzepaściłoby marzenia o posiadaniu własnego okrętu. Odeskortowanie dwóch niewiast do Nowego Jorku nie wydaje się jakąś nadzwyczaj brudną robotą. Gdyby Nicholas wcześniej wiedział w jakie kłopoty zostanie wpędzona Etta, w życiu by jej nie zostawił w łapskach Cyrusa Ironwooda. Dziewczyna została wyznaczona do niebezpiecznej misji. Ma odnaleźć pewien magiczny przedmiot, który może zmienić bieg historii i narobić jeszcze większego bałaganu, niż był do tej pory. Owe magiczne coś kilkanaście lat wstecz ukradła matka Etty i ukryła tak, by artefakt nie wpadł w niepowołane ręce. Misja powierzona dziewczynie to test do którego napisania została zmuszona podstępem. Od powodzenia tej misji i ponownego ucieknięcia z astrolabium zależą losy świata, który zna Etta, a który może przestać istnieć, gdy magiczny artefakt wpadnie w ręce Wielkiego Mistrza - Cyrusa Ironwooda. ,,Pasażerka" to podróż poprzez epoki, wielkie dla ludzkości wydarzenia, to także podróż wstecz dzięki której możemy połączyć przyjemne z pożytecznym i nauczyć się co nieco o historii. Dawno nie miałam takiej ochoty na wątek miłosny w jakiejś książce, a tutaj wręcz nie mogłam się doczekać gdy ten wątek rozwinie się jakoś bardziej. Myślę, że nie wytrzymałabym gdyby autorka zbliżała do siebie bohaterów z każdą stroną, a później zrobiłaby coś co by ich poróżniło. Czekam na następny tom i mam nadzieję, że nie zakończy się on w takim momencie co pierwszy. Tak nie można. Co mają zrobić czytelnicy, którym pękły serca? Nawet super glue nie jest w stanie skleić wszystkiego. Z tyłu książki jest też napomknięcie o innej książce a mianowicie o ,,Obcej" Diany Gabaldon. Jeśli Claire jest chociaż w minimalnym stopniu podobna do Etty, to ja biorę ,,Obcą" w ciemno. ,,Pasażerkę" polecam każdemu, kto lubi wątki z przenoszeniem się w czasie, odrobinę humoru przeplataną momentami, gdy oczy niespodziewanie zamieniają się w Ocean Atlantycki a ty udajesz, że tylko coś ci wpadło do oka. Polecam każdemu kto nie lubi wątków podróżowania w czasie, a nuż lub ewentualnie nożyce zmieni swoje nastawienie.
,,Pasażerka" nie jest moją pierwszą przygodą z Alexandrą Bracken, wcześniej przeczytałam pierwszy tom Mrocznych Umysłów, który był dobry ale nie genialny. Nie nastawiałam się na zbyt wiele najzwyczajniej w świecie nie chciałam się sparzyć. Nic takiego nie miało miejsca. Od mniej więcej dwudziestej strony przepadłam, bohaterowie byli niesamowici, nie mogę zarzucić im, że co zrobili inaczej niżeli bym oczekiwała, nie zachowywali się jak bezmyślne marionetki sterowane przez kogoś kto znajduje się nad nimi i jest w stanie przewidzieć każdy ich ruch. To oni decydowali, oni ponosili konsekwencje swoich wyborów, nie poddawali się a co najważniejsze pokazali, że największa siła nie tkwi w mięśniach a w umyśle. Polubiłam ich i co ostatnio nie zdarzało się często, czułam potrzebę zaspokojenia swojego głodu czytelniczego. Nim oderwałam się od ,,Pasażerki" wieczór zamienił się w noc, wszystkie hałasy ucichły i nastąpiła kilkugodzinna cisza, a ja nadal czytałam. Później cisza również się skończyła, noc zamieniła się we wczesny poranek a ludzie zaczęli się budzić, to tu to tam zapalały się pewnie pojedyncze światła. Nawet jeśli to nie zwróciłam na to uwagi. Jedyną rzeczą, która była w stanie wyrwać mnie z letargu było albo skończenie tej książki albo zaśnięcie nad nią. Okazało się że opcja pierwsza miała się spełnić. Kończenie książki to taki moment dość entuzjastyczny, no bo przecież popatrz! Udało ci się przeczytać kolejną książkę, kolejne kilka-kilkanaście tysięcy słów za tobą! Nie cieszyłam się. Nie tym razem. Byłam zła, wkurzona, zrozpaczona, zirytowana i przede wszystkim zdezorientowana, gdy okazało się, że następnej strony już nie ma a ,,Pasażerka" skończyła się w jednym z najgorszych momentów, aż miałam ochotę sobie krzyknąć ,,Ej ty polsacie chcę kolejny tom". ,,Współczesna nastolatka i XVIII-wieczny pirat". Etta jest z pozoru zwyczajną nastolatką, jeśli pominąć brak życia towarzyskiego, nauczanie domowe i wróżoną jej wielką karierę równie wielkiej skrzypaczki. Ma nawet zaplanowany swój debiut w muzeum podczas jednej z uroczystości. Wszystko wydaje się być zapięte na ostatni guzik, nastolatka w najbardziej pokręconych snach nie wyśniłaby tego, co miało się wydarzyć. W jednym momencie Etta jest na scenie i szykuje się do zagrania ,,Largo" a w drugim dziwne dźwięki, które pojawiają się, gdy tylko smyczek po raz pierwszy przejeżdża po strunach. Za sprawą tego dźwięku i wepchnięcia do dziwnego tunelu (jak się później okazuje w żadnym przypadku nie jest to zwykły tunel. Zwykłe tunele nie nazywają się czasoprzestrzenne). Siedemnastolatka budzi się na statku, który jest na środku oceanu, żadnego lądu na horyzoncie, na deser dodam że w momencie, w którym się budzi, jakieś piętro wyżej statek jest przejmowany przez korsarzy z innego okrętu, no i łagodnie mówiąc jest krwawo. Nicholas Carter otrzymuje propozycję, której nie da się odrzucić, odrzucenie jej graniczyłoby z głupotą i zaprzepaściłoby marzenia o posiadaniu własnego okrętu. Odeskortowanie dwóch niewiast do Nowego Jorku nie wydaje się jakąś nadzwyczaj brudną robotą. Gdyby Nicholas wcześniej wiedział w jakie kłopoty zostanie wpędzona Etta, w życiu by jej nie zostawił w łapskach Cyrusa Ironwooda. Dziewczyna została wyznaczona do niebezpiecznej misji. Ma odnaleźć pewien magiczny przedmiot, który może zmienić bieg historii i narobić jeszcze większego bałaganu, niż był do tej pory. Owe magiczne coś kilkanaście lat wstecz ukradła matka Etty i ukryła tak, by artefakt nie wpadł w niepowołane ręce. Misja powierzona dziewczynie to test do którego napisania została zmuszona podstępem. Od powodzenia tej misji i ponownego ucieknięcia z astrolabium zależą losy świata, który zna Etta, a który może przestać istnieć, gdy magiczny artefakt wpadnie w ręce Wielkiego Mistrza - Cyrusa Ironwooda. ,,Pasażerka" to podróż poprzez epoki, wielkie dla ludzkości wydarzenia, to także podróż wstecz dzięki której możemy połączyć przyjemne z pożytecznym i nauczyć się co nieco o historii. Dawno nie miałam takiej ochoty na wątek miłosny w jakiejś książce, a tutaj wręcz nie mogłam się doczekać gdy ten wątek rozwinie się jakoś bardziej. Myślę, że nie wytrzymałabym gdyby autorka zbliżała do siebie bohaterów z każdą stroną, a później zrobiłaby coś co by ich poróżniło. Czekam na następny tom i mam nadzieję, że nie zakończy się on w takim momencie co pierwszy. Tak nie można. Co mają zrobić czytelnicy, którym pękły serca? Nawet super glue nie jest w stanie skleić wszystkiego. Z tyłu książki jest też napomknięcie o innej książce a mianowicie o ,,Obcej" Diany Gabaldon. Jeśli Claire jest chociaż w minimalnym stopniu podobna do Etty, to ja biorę ,,Obcą" w ciemno. ,,Pasażerkę" polecam każdemu, kto lubi wątki z przenoszeniem się w czasie, odrobinę humoru przeplataną momentami, gdy oczy niespodziewanie zamieniają się w Ocean Atlantycki a ty udajesz, że tylko coś ci wpadło do oka. Polecam każdemu kto nie lubi wątków podróżowania w czasie, a nuż lub ewentualnie nożyce zmieni swoje nastawienie.
,,Pasażerka" nie jest moją pierwszą przygodą z Alexandrą Bracken, wcześniej przeczytałam pierwszy tom Mrocznych Umysłów, który był dobry ale nie genialny. Nie nastawiałam się na zbyt wiele najzwyczajniej w świecie nie chciałam się sparzyć. Nic takiego nie miało miejsca. Od mniej więcej dwudziestej strony przepadłam, bohaterowie byli niesamowici, nie mogę zarzucić im, że co zrobili inaczej niżeli bym oczekiwała, nie zachowywali się jak bezmyślne marionetki sterowane przez kogoś kto znajduje się nad nimi i jest w stanie przewidzieć każdy ich ruch. To oni decydowali, oni ponosili konsekwencje swoich wyborów, nie poddawali się a co najważniejsze pokazali, że największa siła nie tkwi w mięśniach a w umyśle. Polubiłam ich i co ostatnio nie zdarzało się często, czułam potrzebę zaspokojenia swojego głodu czytelniczego. Nim oderwałam się od ,,Pasażerki" wieczór zamienił się w noc, wszystkie hałasy ucichły i nastąpiła kilkugodzinna cisza, a ja nadal czytałam. Później cisza również się skończyła, noc zamieniła się we wczesny poranek a ludzie zaczęli się budzić, to tu to tam zapalały się pewnie pojedyncze światła. Nawet jeśli to nie zwróciłam na to uwagi. Jedyną rzeczą, która była w stanie wyrwać mnie z letargu było albo skończenie tej książki albo zaśnięcie nad nią. Okazało się że opcja pierwsza miała się spełnić. Kończenie książki to taki moment dość entuzjastyczny, no bo przecież popatrz! Udało ci się przeczytać kolejną książkę, kolejne kilka-kilkanaście tysięcy słów za tobą! Nie cieszyłam się. Nie tym razem. Byłam zła, wkurzona, zrozpaczona, zirytowana i przede wszystkim zdezorientowana, gdy okazało się, że następnej strony już nie ma a ,,Pasażerka" skończyła się w jednym z najgorszych momentów, aż miałam ochotę sobie krzyknąć ,,Ej ty polsacie chcę kolejny tom". ,,Współczesna nastolatka i XVIII-wieczny pirat". Etta jest z pozoru zwyczajną nastolatką, jeśli pominąć brak życia towarzyskiego, nauczanie domowe i wróżoną jej wielką karierę równie wielkiej skrzypaczki. Ma nawet zaplanowany swój debiut w muzeum podczas jednej z uroczystości. Wszystko wydaje się być zapięte na ostatni guzik, nastolatka w najbardziej pokręconych snach nie wyśniłaby tego, co miało się wydarzyć. W jednym momencie Etta jest na scenie i szykuje się do zagrania ,,Largo" a w drugim dziwne dźwięki, które pojawiają się, gdy tylko smyczek po raz pierwszy przejeżdża po strunach. Za sprawą tego dźwięku i wepchnięcia do dziwnego tunelu (jak się później okazuje w żadnym przypadku nie jest to zwykły tunel. Zwykłe tunele nie nazywają się czasoprzestrzenne). Siedemnastolatka budzi się na statku, który jest na środku oceanu, żadnego lądu na horyzoncie, na deser dodam że w momencie, w którym się budzi, jakieś piętro wyżej statek jest przejmowany przez korsarzy z innego okrętu, no i łagodnie mówiąc jest krwawo. Nicholas Carter otrzymuje propozycję, której nie da się odrzucić, odrzucenie jej graniczyłoby z głupotą i zaprzepaściłoby marzenia o posiadaniu własnego okrętu. Odeskortowanie dwóch niewiast do Nowego Jorku nie wydaje się jakąś nadzwyczaj brudną robotą. Gdyby Nicholas wcześniej wiedział w jakie kłopoty zostanie wpędzona Etta, w życiu by jej nie zostawił w łapskach Cyrusa Ironwooda. Dziewczyna została wyznaczona do niebezpiecznej misji. Ma odnaleźć pewien magiczny przedmiot, który może zmienić bieg historii i narobić jeszcze większego bałaganu, niż był do tej pory. Owe magiczne coś kilkanaście lat wstecz ukradła matka Etty i ukryła tak, by artefakt nie wpadł w niepowołane ręce. Misja powierzona dziewczynie to test do którego napisania została zmuszona podstępem. Od powodzenia tej misji i ponownego ucieknięcia z astrolabium zależą losy świata, który zna Etta, a który może przestać istnieć, gdy magiczny artefakt wpadnie w ręce Wielkiego Mistrza - Cyrusa Ironwooda. ,,Pasażerka" to podróż poprzez epoki, wielkie dla ludzkości wydarzenia, to także podróż wstecz dzięki której możemy połączyć przyjemne z pożytecznym i nauczyć się co nieco o historii. Dawno nie miałam takiej ochoty na wątek miłosny w jakiejś książce, a tutaj wręcz nie mogłam się doczekać gdy ten wątek rozwinie się jakoś bardziej. Myślę, że nie wytrzymałabym gdyby autorka zbliżała do siebie bohaterów z każdą stroną, a później zrobiłaby coś co by ich poróżniło. Czekam na następny tom i mam nadzieję, że nie zakończy się on w takim momencie co pierwszy. Tak nie można. Co mają zrobić czytelnicy, którym pękły serca? Nawet super glue nie jest w stanie skleić wszystkiego. Z tyłu książki jest też napomknięcie o innej książce a mianowicie o ,,Obcej" Diany Gabaldon. Jeśli Claire jest chociaż w minimalnym stopniu podobna do Etty, to ja biorę ,,Obcą" w ciemno. ,,Pasażerkę" polecam każdemu, kto lubi wątki z przenoszeniem się w czasie, odrobinę humoru przeplataną momentami, gdy oczy niespodziewanie zamieniają się w Ocean Atlantycki a ty udajesz, że tylko coś ci wpadło do oka. Polecam każdemu kto nie lubi wątków podróżowania w czasie, a nuż lub ewentualnie nożyce zmieni swoje nastawienie.
,,Pasażerka" nie jest moją pierwszą przygodą z Alexandrą Bracken, wcześniej przeczytałam pierwszy tom Mrocznych Umysłów, który był dobry ale nie genialny. Nie nastawiałam się na zbyt wiele najzwyczajniej w świecie nie chciałam się sparzyć. Nic takiego nie miało miejsca. Od mniej więcej dwudziestej strony przepadłam, bohaterowie byli niesamowici, nie mogę zarzucić im, że co zrobili inaczej niżeli bym oczekiwała, nie zachowywali się jak bezmyślne marionetki sterowane przez kogoś kto znajduje się nad nimi i jest w stanie przewidzieć każdy ich ruch. To oni decydowali, oni ponosili konsekwencje swoich wyborów, nie poddawali się a co najważniejsze pokazali, że największa siła nie tkwi w mięśniach a w umyśle. Polubiłam ich i co ostatnio nie zdarzało się często, czułam potrzebę zaspokojenia swojego głodu czytelniczego. Nim oderwałam się od ,,Pasażerki" wieczór zamienił się w noc, wszystkie hałasy ucichły i nastąpiła kilkugodzinna cisza, a ja nadal czytałam. Później cisza również się skończyła, noc zamieniła się we wczesny poranek a ludzie zaczęli się budzić, to tu to tam zapalały się pewnie pojedyncze światła. Nawet jeśli to nie zwróciłam na to uwagi. Jedyną rzeczą, która była w stanie wyrwać mnie z letargu było albo skończenie tej książki albo zaśnięcie nad nią. Okazało się że opcja pierwsza miała się spełnić. Kończenie książki to taki moment dość entuzjastyczny, no bo przecież popatrz! Udało ci się przeczytać kolejną książkę, kolejne kilka-kilkanaście tysięcy słów za tobą! Nie cieszyłam się. Nie tym razem. Byłam zła, wkurzona, zrozpaczona, zirytowana i przede wszystkim zdezorientowana, gdy okazało się, że następnej strony już nie ma a ,,Pasażerka" skończyła się w jednym z najgorszych momentów, aż miałam ochotę sobie krzyknąć ,,Ej ty polsacie chcę kolejny tom". ,,Współczesna nastolatka i XVIII-wieczny pirat". Etta jest z pozoru zwyczajną nastolatką, jeśli pominąć brak życia towarzyskiego, nauczanie domowe i wróżoną jej wielką karierę równie wielkiej skrzypaczki. Ma nawet zaplanowany swój debiut w muzeum podczas jednej z uroczystości. Wszystko wydaje się być zapięte na ostatni guzik, nastolatka w najbardziej pokręconych snach nie wyśniłaby tego, co miało się wydarzyć. W jednym momencie Etta jest na scenie i szykuje się do zagrania ,,Largo" a w drugim dziwne dźwięki, które pojawiają się, gdy tylko smyczek po raz pierwszy przejeżdża po strunach. Za sprawą tego dźwięku i wepchnięcia do dziwnego tunelu (jak się później okazuje w żadnym przypadku nie jest to zwykły tunel. Zwykłe tunele nie nazywają się czasoprzestrzenne). Siedemnastolatka budzi się na statku, który jest na środku oceanu, żadnego lądu na horyzoncie, na deser dodam że w momencie, w którym się budzi, jakieś piętro wyżej statek jest przejmowany przez korsarzy z innego okrętu, no i łagodnie mówiąc jest krwawo. Nicholas Carter otrzymuje propozycję, której nie da się odrzucić, odrzucenie jej graniczyłoby z głupotą i zaprzepaściłoby marzenia o posiadaniu własnego okrętu. Odeskortowanie dwóch niewiast do Nowego Jorku nie wydaje się jakąś nadzwyczaj brudną robotą. Gdyby Nicholas wcześniej wiedział w jakie kłopoty zostanie wpędzona Etta, w życiu by jej nie zostawił w łapskach Cyrusa Ironwooda. Dziewczyna została wyznaczona do niebezpiecznej misji. Ma odnaleźć pewien magiczny przedmiot, który może zmienić bieg historii i narobić jeszcze większego bałaganu, niż był do tej pory. Owe magiczne coś kilkanaście lat wstecz ukradła matka Etty i ukryła tak, by artefakt nie wpadł w niepowołane ręce. Misja powierzona dziewczynie to test do którego napisania została zmuszona podstępem. Od powodzenia tej misji i ponownego ucieknięcia z astrolabium zależą losy świata, który zna Etta, a który może przestać istnieć, gdy magiczny artefakt wpadnie w ręce Wielkiego Mistrza - Cyrusa Ironwooda. ,,Pasażerka" to podróż poprzez epoki, wielkie dla ludzkości wydarzenia, to także podróż wstecz dzięki której możemy połączyć przyjemne z pożytecznym i nauczyć się co nieco o historii. Dawno nie miałam takiej ochoty na wątek miłosny w jakiejś książce, a tutaj wręcz nie mogłam się doczekać gdy ten wątek rozwinie się jakoś bardziej. Myślę, że nie wytrzymałabym gdyby autorka zbliżała do siebie bohaterów z każdą stroną, a później zrobiłaby coś co by ich poróżniło. Czekam na następny tom i mam nadzieję, że nie zakończy się on w takim momencie co pierwszy. Tak nie można. Co mają zrobić czytelnicy, którym pękły serca? Nawet super glue nie jest w stanie skleić wszystkiego. Z tyłu książki jest też napomknięcie o innej książce a mianowicie o ,,Obcej" Diany Gabaldon. Jeśli Claire jest chociaż w minimalnym stopniu podobna do Etty, to ja biorę ,,Obcą" w ciemno. ,,Pasażerkę" polecam każdemu, kto lubi wątki z przenoszeniem się w czasie, odrobinę humoru przeplataną momentami, gdy oczy niespodziewanie zamieniają się w Ocean Atlantycki a ty udajesz, że tylko coś ci wpadło do oka. Polecam każdemu kto nie lubi wątków podróżowania w czasie, a nuż lub ewentualnie nożyce zmieni swoje nastawienie.