Wyobraźcie sobie „Drogę” Cormaca McCarthy’ego, tyle że osadzoną w zimowym wojennym Donbasie. To jest właśnie „Internat”.
U Żadana koszmar zaczyna się znienacka, początek swój ma w końcu świata jaki znaliśmy do tej pory. Pasza jest trzydziestopięcioletnim nauczycielem, idealistą, mrukiem. Musi odebrać z internatu swojego siostrzeńca i wrócić z nim do domu. Może i byłoby łatwo, gdyby nie fakt, że właśnie toczy się wojna. Jacyś dziwni ludzie, od których czuć smarem, prochem i tytoniem przywieźli ją za sobą rok temu. Mówią tym samym językiem, którym mówi Pasza, ale też tym, którego Pasza naucza – państwowym.
Zaczęło się niewinnie, najpierw widziano ich tylko w telewizji, potem pojawili się na ulicach. Gdy kraj został znienacka anulowany, a na jego miejsce postawiono industrialne przedmieścia, opustoszałe wioski i miasta widmo, a bloki zaczęły płonąć, to wtedy zaczął się koszmar. Były tyko trzy sposoby ucieczki, wymknąć się cudem, za cenę olbrzymiego upokorzenia albo w trumnie.
Komentarze czytelników
Pozostaw komentarz...
Komentarze nie są potwierdzone zakupem