Niektóre historie są zbyt prawdziwe, aby o nich opowiadać. O pewnych sprawach wspominam tu po raz pierwszy i prawdopodobnie ostatni. Wierzę, że to docenicie. Nie przemilczałem i nie ukryłem niczego.
Txiki Beguiristáin powiedział kiedyś coś w rodzaju: „Christo jest takim przyjacielem, który da ci klucze do swojego mieszkania oraz samochodu i pomoże ze wszystkim, czego tylko potrzebujesz. A w zamian nie chce nic materialnego. Zależy mu jedynie na dwóch rzeczach – bądź lojalny i nigdy go nie zdradzaj…”. Nie słyszałem, żeby ktokolwiek inny opisał mnie tak krótko i trafnie.
Jedni mnie kochają, inni nienawidzą. Ja to szanuję. Lubię mieć swoje zdanie i nie boję się głośno o nim mówić. Jestem byłym piłkarzem, który w 1994 roku zdobył Złotą Piłkę, a chwilę później ją zgubił. Ukrywałem się przed bułgarską bezpieką, która nie chciała wypuścić mnie z kraju. PSG chciało wykupić mnie z Barcelony, czyniąc tym samym najlepiej zarabiającym piłkarzem świata. Nieustraszony Gennaro Gattuso drżał na mój widok. Jako nowicjusz założyłem szlafrok największej gwiazdy drużyny, a gdy Louis van Gaal wyrzucił mnie z treningu, po zajęciach przywitałem go w szatni szampanem, leżąc w ogromnym jacuzzi.
Piłka nożna połączyła mnie z setkami światowych megagwiazd, a także z dziwakami, jak to ich nazywam. Byłem w samym środku gwiazdorskiej reprezentacji Bułgarii i nieosiągalnej Barcelony.
Oto moja prawda, moja historia. Na pewno po jej przeczytaniu znajdą się tacy, którzy mnie oplują, bo nie udaję kogoś, kim nie jestem, i już od pierwszych zdań chcę być z Wami absolutnie szczery. Przyzwyczajcie się i bawcie się dobrze!
Wasz Christo Stoiczkow
Komentarze czytelników
Pozostaw komentarz...
Komentarze nie są potwierdzone zakupem