Widzew można ugiąć, ale nie można go złamać
Wypełniony po brzegi stadion, niezależnie od tego, czy drużyna gra w trzeciej lidze, czy z Legią Warszawa, fantastyczna atmosfera na trybunach, zespół kojarzony zarówno z wielkimi triumfami, jak i spektakularnymi upadkami. To właśnie Widzew Łódź – fenomen nie tylko sportowy, ale i socjologiczny. Klub z długą, dramatyczną historią, znaczoną mistrzostwami Polski, zwycięskimi bojami z Liverpoolem, Juventusem i Manchesterem City, po których RTS zyskał rzeszę wiernych fanów w całej Polsce. I budzący szacunek nawet u największych rywali.
Bartłomiej Stańdo w tej pełnej kibicowskiej pasji książce zawarł całe spektrum emocji, jakie towarzyszyły widzewiakom w ciągu ostatnich kilku lat; oddaje sprawiedliwość ludziom, bez których klub by się nie odrodził, odmalowuje euforię po awansach i potężne rozczarowanie po przegranych. Pisze o rzeszy fanatycznych kibiców w czerwono-biało-czerwonych barwach, ale nie unika też tematów najtrudniejszych: kłótni, konfliktów i skandali, których również przecież nie brakowało w tym okresie. Mowa tu o niezwykłej mobilizacji i jedności, by uratować klub, o triumfalnym pochodzie fanów po awansie do trzeciej ligi, o kolejnych rekordach karnetowych, ale i o nietrafionych inwestycjach, złych ruchach personalnych czy błędnych decyzjach w klubowych gabinetach. To historia bez cenzury – bo właśnie na taką opowieść zasługuje RTS.
Po upadku w 2015 roku, Widzew niczym mityczny feniks musiał odrodzić się z popiołów. W ciągu tych lat przeszedł drogę od czwartoligowych boisk po Ekstraklasę. Nie raz i nie dwa się w tym czasie potykał – sportowo i organizacyjnie. Ale zawsze się podnosił, jak tyle razy wcześniej w swojej historii. Bo jak głosi hasło w tunelu, którym piłkarze wychodzą na murawę: „Widzew jest niezniszczalny”.
Komentarze czytelników
Pozostaw komentarz...
Komentarze nie są potwierdzone zakupem