Sierpniowe niebo ciemniało. Miasteczko, jak też okolice osnute były półmrokiem, jaki często widzi się w nieoświetlonym pokoju. Gdzieniegdzie można było zauważyć ludzi niczym pojedyncze mrówki schodzące z pól, często w towarzystwie przydomowej zwierzyny. W samym Przykładowie migotały dość gęsto okna bogatszych domostw. Szlachcica jednak mało interesował dogasający dzień czy powrót do domu zaprawionych w znojnej pracy chłopów. Nie, temu nie miał ochoty się przyglądać. Jego przenikliwy wzrok, z wiekiem coraz bardziej łzawy, spoczywał na wybijającej się ponad zwykłą codzienność karuzeli.
W jakim celu zarządził jej budowę? Nie kto inny bowiem, ale właśnie Józef Przykładowicz był pomysłodawcą, fundatorem, demiurgiem całego przedsięwzięcia. Ponieważ nie mógł pochwalić się innymi osiągnięciami, karuzela miała okazać się z czasem jego jedynym opus vitae. Jedynie dwaj synowie byli wtajemniczeni w całe to zamieszanie, wpierw przyrzekając papie należytą dyskrecję, która mogła być naruszona jedynie w celu przekazania rodzinnego sekretu kolejnemu pokoleniu dziedziców. Karuzelę zbudowano w jedną noc i to tę najkrótszą w roku, noc świętojańską, lub jak kto woli – noc Kupały.
Fragment książki
Tomasz Parkita – urodzony w Kielcach w 1990 roku. „Historia pewnej karuzeli”, to trzecia powieść jego autorstwa. W wolnych chwilach lubi wałęsać się po górskich szlakach, męczyć się podczas kilkudniowych wypadach rowerowych lub relaksować się na spływach kajakowych. Jednak ponad to wszystko uwielbia czytać książki – raczej starsze, niż nowsze.
Komentarze czytelników
Pozostaw komentarz...
Komentarze nie są potwierdzone zakupem