Przez miłe zaskoczenie do śmiechu.
I kto by pomyślał, że mała pchełka może mieć bogate życie wewnętrzne i każdy dzień pełen przygód? Istota, o jakiej do tej pory nie myśleliśmy inaczej jak „pasożyt”, „szkodnik” albo w mniej cenzuralny sposób, okazuje się być sympatyczną postacią, której nawet możemy współczuć… Bo któżby chciał zgubić starszego brata lub stanąć w obliczu niechybnej śmierci pod wielkim kapciem?
Malina Prześluga lubi szukać przygód tam, gdzie byśmy się ich nie spodziewali. Nadaje osobowość owadom, o których istnieniu najchętniej byśmy zapomnieli. Komar, pchła – nagle mogą prowadzić ciekawe dialogi, rozśmieszając nas przy tym do łez. Absurd i groteska to dwie główne cechy poczucia humoru autorki, w które dajemy się wciągnąć od pierwszej strony. Pchła, która odkrywa, że lubi różowy kolor, więc bez wahania opuszcza swego stałego żywiciela, by spróbować, jak smakuje… pluszak?! Przecież to zupełnie niedorzeczne! A jednak staje się kanwą sympatycznego opowiadania dla dzieci.
Dowcip i absurd podkreśliła Agnieszka Rzeźniak w wielobarwnych ilustracjach. Jamnik w jamniki, żyrafa z mapą Ziemi na długiej szyi – artystka bawi się formą, skojarzeniami i potencjałem dziecięcej wyobraźni, dla której nie ma rzeczy niemożliwych. Nic w tych obrazach nie jest oczywiste, choć na pierwszy rzut oka wydają się być odzwierciedleniem tekstu. Różowy miś jest aż tak puszysty, że aż nie może się zmieścić na stronie, a komar jest tak roztrzęsiony, że niemal fizycznie czujemy jego dygotanie… Ta zmultiplikowana kreska jest tak samo przerysowana jak słowo, a całość zaskakuje i śmieszy. Taka lektura to czysta radość!
Komentarze czytelników
Pozostaw komentarz...
Komentarze nie są potwierdzone zakupem