Grupa nastolatków zbiera śmieci na poboczu autostrady – flirtując, pieszcząc się i ignorując potencjalnie agresywnego samotnika w swoim gronie. Studentka college’u przyprowadza swojego chłopaka na fatalną imprezę domową, w której uczestniczą jej znajomi z liceum. Młoda kobieta doświadcza traumatycznego incydentu w pizzerii, w której pracuje, a jego skutki ujawniają napięcia rasowe, które kumulują się pod powierzchnią. Fasada ucywilizowanego podmiejskiego krajobrazu i pastelowych bohaterów ze Środkowego Zachodu raz po raz pęka w obliczu przemocy i cichej brutalności.
Ponura satyra społeczna Drnaso ujawnia błyskotliwą znajomość współczesnego społeczeństwa. Pobrzmiewają w niej echa czarnego humoru filmów Todda Solondza, czy komiksów Daniela Clowesa. Każdy rozdział „Beverly”, precyzyjnie i przejmująco opowiedziany, ujawnia coś nowego – a zarazem znajomego – na temat świata, w którym żyjemy.
Gdyby „Beverly” było filmem Drnaso zostałby okrzyknięty „nowym, oszałamiającym głosem”. Gdyby to była powieść, stałby się „literacką sensacją”. Jednak chłodne spojrzenie Drnaso na spowitą mgłą amerykańską psychikę nie jest karykaturalną kopią filmu czy literatury. To coś zupełnie nowego. „Beverly” to dzieło młodego pisarza-artysty, który nie tylko zna tradycję komiksu, ale także wychodzi poza nią. „Beverly” to najlepsza i najbardziej elektryzująca powieść graficzna, jaką czytałem od lat, objawiająca twórcę inteligentnego, bystrego, niepokojącego. Z talentem nie tylko do komiksu, ale także do literatury i sztuk wizualnych. „Beverly” wbije w ciebie swoje kły i nie puści (Chris Ware)
Komentarze czytelników
Pozostaw komentarz...
Komentarze nie są potwierdzone zakupem