Więzy krwi Jean Hatzfeld Książka
Wydawnictwo: | Czarne |
Rodzaj oprawy: | Okładka twarda |
Liczba stron: | 264 |
Format: | 13.5x20.5cm |
Rok wydania: | 2020 |
Szczegółowe informacje na temat książki Więzy krwi
Wydawnictwo: | Czarne |
EAN: | 9788380495685 |
Autor: | Jean Hatzfeld |
Rodzaj oprawy: | Okładka twarda |
Liczba stron: | 264 |
Format: | 13.5x20.5cm |
Rok wydania: | 2020 |
Język wydania: | polski |
Podmiot odpowiedzialny: | Wydawnictwo Czarne Sp. z o.o Wołowiec 11 38-307 Sękowa PL e-mail: [email protected] |
Podobne do Więzy krwi
Inne książki z kategorii Archeologia
Oceny i recenzje książki Więzy krwi
Pomóż innym i zostaw ocenę!
I nie jest ona eksploatowaniem tego samego tematu, czyli opisywaniem okropności i bestialstwa.Nie. Autor, który naprawdę zna temat daje w 'Więzach krwi' głos rwandyjskiej młodzieży, równolatkom ludobójstwa z 1996 roku, dzieciom katów i ofiar i pyta o przebaczenie, o to, co w przyszłości i co teraz. Sprawa jest ciekawa i paląca, bo jak wiadomo, mordy w tym kraju były rzeziami, bardziej niż na Polakach na Wołyniu, a o ile z Wołynia nas przepędzono, co miało ten dobry skutek, że ofiary nie musiały przez 60 lat patrzeć na katów (trauma i tak jest ogromna), to w Rwandzie Hutu i Tutsi wciąż mieszkają i żyją razem. Niedawno media obiegła wiadomość o liczbie dzieci z gwałtów na kobietach Tutsi. Skala problemu jest podobna w Rwandzie i na Bałkanach. Myślałam, że książka jest o tym. Ale jest głębsza. Opowiada o potrzebie zapominania i potrzebie pamiętania o krzywdach. I o więzach krwi, rozumianych jako relacje rodzinne, ale i jako pamięć o krzywdach, która jak w tradycji żydowskiej rozlewa się na dziesiąte pokolenie.
I nie jest ona eksploatowaniem tego samego tematu, czyli opisywaniem okropności i bestialstwa.Nie. Autor, który naprawdę zna temat daje w 'Więzach krwi' głos rwandyjskiej młodzieży, równolatkom ludobójstwa z 1996 roku, dzieciom katów i ofiar i pyta o przebaczenie, o to, co w przyszłości i co teraz. Sprawa jest ciekawa i paląca, bo jak wiadomo, mordy w tym kraju były rzeziami, bardziej niż na Polakach na Wołyniu, a o ile z Wołynia nas przepędzono, co miało ten dobry skutek, że ofiary nie musiały przez 60 lat patrzeć na katów (trauma i tak jest ogromna), to w Rwandzie Hutu i Tutsi wciąż mieszkają i żyją razem. Niedawno media obiegła wiadomość o liczbie dzieci z gwałtów na kobietach Tutsi. Skala problemu jest podobna w Rwandzie i na Bałkanach. Myślałam, że książka jest o tym. Ale jest głębsza. Opowiada o potrzebie zapominania i potrzebie pamiętania o krzywdach. I o więzach krwi, rozumianych jako relacje rodzinne, ale i jako pamięć o krzywdach, która jak w tradycji żydowskiej rozlewa się na dziesiąte pokolenie.