Dzikusy Tom 1 Sabri Louatah Książka
Rodzaj oprawy: | Okładka twarda |
Wydanie: | pierwsze |
Liczba stron: | 304 |
Format: | 14.3x20.6 |
Rok wydania: | 2017 |
Szczegółowe informacje na temat książki Dzikusy Tom 1
EAN: | 9788328043459 |
Autor: | Sabri Louatah |
Rodzaj oprawy: | Okładka twarda |
Wydanie: | pierwsze |
Liczba stron: | 304 |
Format: | 14.3x20.6 |
Rok wydania: | 2017 |
Inne książki Sabri Louatah
Oceny i recenzje książki Dzikusy Tom 1
„Życie to nieustanny stan zawieszenia (...). Ludzie szufladkują cię i myślisz, że to już na zawsze, ze zostałeś zamknięty w więzieniu, w jakimś sennym koszmarze do końca twoich dni, ale to nie prawda. Cokolwiek ludzie mówią nikt, powtarzam, nikt nie wie, co nas czeka potem" - o prawdziwości tych słów nie trzeba nikogo przekonywać, a jednak, kiedy napotykamy je na kartach książki, mogą one nie tylko zaskoczyć, ale i zatrwożyć. Nie warto zatem przywiązywać się do teraźniejszości, do bogactwa czy władzy, bowiem wszystko można stracić w jednej chwili. Przychodzi bowiem taki moment, że ambicje polityczne, fakt przynależności do partyjnego ugrupowania, czy świadomość, że się czegoś nie osiągnęło, przestają mieć znaczenie.O śmierci i przemijaniu, ale i o życiu, o chaosie dnia codziennego i uporządkowanych planach na przyszłość jest książka Sabriego Louataha, pt. „Dzikusy. Francuskie wesele". To pierwszy tom opublikowanej nakładem Wydawnictwa WAB książki, która nie tylko przybliża nam inną kulturę, ale i pozwala poznać ludzkie dusze, pełne żądz i emocji. Ta nieszablonowa saga rodzinna jest jednak lekturą dla wybranych czytelników - nieoczywisty jest w niej zarówno styl autora, jak i sama fabuła. Przyjemność obcowania z książką odczują jednak ci wszyscy, który zadadzą sobie nieco trudu, którzy podejmą próbę zrozumienia i poukładania sobie pogrążonych w chaosie wydarzeń.Autor przedstawia nam algierską rodzinę Narrusz - wielopokoleniowy klan, z jego wzlotami i upadkami. Do podparyskiego Saint-Étienne, gdzie żyją, trafiamy w momencie ważnej uroczystości - ślubu Slima i Kenzy. Emocje związane ze ślubną ceremonią przeplatają się tu z równie ekscytującym wydarzeniem, jakim są wybory prezydenckie we Francji. Atmosfera jest wyjątkowo gorąca, bowiem jednym z kandydatów jest Szawisz, pierwszy w historii państwa kandydat arabskiego pochodzenia. Wszyscy mieszkańcy Francji reprezentujący mniejszości narodowe mają nadzieję, że pochodzący z ich środowiska człowiek odmieni los imigrantów i sprawi, że kraj stanie ponad podziałami.Czy tak będzie? Choć wątek polityczny staje się wyłącznie tłem, dla zajmującej historii, to jednak nadaje określony kontekst i głębię rozgrywającym się na naszych oczach wydarzeniom. Te, poznajemy za sprawą młodego mężczyzny, Karima, świadka pana młodego. To on przedstawia nam zarówno członków rodziny Narrusz, jaki pozostałych gości weselnych. Z pozornie nic nie znaczących uwag i stwierdzeń, sprawiających początkowo wrażenie chaosu, składamy opowieść mającą drugie dno i co ważniejsze, otwierającą wrota do jej kontynuacji. To sprawia jednocześnie, że „Dzikusy" mogą być lekturą trudną w odbiorze, szczególnie dla niecierpliwego odbiorcy, a jednak warto poświęcić nieco czasu, by zagłębić się w ten świat głęboko skrywanych tajemnic, konfliktów i dążeń, by poznać prawdziwe motywy zachowań oraz docenić sprawność, z jaką Louatah operuje słowem.
Z ciekawością zerknęłam na „Dzikusów", ponieważ na własne oczy widziałam, że ich tematyka daleka jest od fantastyki. Debiut Sabri Louatah zahipnotyzował Francuzów, zatem nie dziwi, że autor pracuje już jednocześnie nad telewizyjną adaptacją powieści na scenariusz dla Canal+.„Dzikusy" otwiera scena gwaru weselnych przygotowań arabskiej rodziny. W przeddzień możliwie historycznego dnia - Szawisz, pierwszy w historii arabski kandydat na prezydenta, ma szansę zostać głową państwa. Przyszło nam żyć w czasach kiedy nad Europą i całym światem zawisł upiór zbrodni nienawiści, zatem możemy się domyśleć czym będzie pachnieć tematyka „Dzikusów". Autor ciekawie łączy tematykę rodzinną i polityczną, czyniąc z niesnasek rodzinnych na tłocznym weselu Slima i Kenzy tło do poważniejszych tematów segregacji, homofobii i islamofobii.Na początkowych kartach poznajemy Karima z jego „zaspanymi oczami i gęstymi, nastroszonymi i buntowniczymi brwiami", który stoi u progu dorosłości i będzie jedną z głównych postaci powieści. Mamy jego matkę Rabi'ę, która jest typową, kochającą swoje dzieci matką, gotową poświęcić dla nich wiele. Luna, siostra Karim'a, która stara się wtłoczyć w świat, wstawiając obnażające siebie zdjęcia na Facebook'a.Po drodze poznamy Zoran'a, który „we wszystkich natychmiast wzbudzał nienawiść; wszyscy rozumieli, że nie jest dziewczyną, ale ich nienawiść wynikała głównie z faktu, że nie był nie-dziewczyną w sposób pewny i ostateczny(...)". Pojawi się uzależniony od narkotyków, ale odnoszący sukcesy Ra'uf, przewinie się podejrzliwy i grający w telewizyjnych operach mydlanych, uwielbiany przez ciotki, Fu'ad, a Nazir będzie tajemniczo milczeć na kartach powieści.Mnogość imion i wątków ma tutaj swój cel. Autor próbuje pokazać szerokie spektrum danej mniejszości narodowej we współczesnej Francji. Mamy poznać wszystkie ich cechy, lęki, motywacje, by zaznajomić się z nimi zanim zaczniemy ferować wyroki. Brak wiedzy rodzi ignorancję, która ciągnie za sobą wszelkiego rodzaju nietolerancję.Książkę autentycznie czyta się jak dobry serial. Zatem szybko i sprawnie mimo wysokich aspiracji autora w sile przekazu. To pewnie kwestia mojego czytelniczego gustu, ale ja preferuję ciężej. Lektura ma mnie zmęczyć, zwłaszcza jeśli bierze się za takie tematy. Ja szybko rozwikłałam wszystkie zapędy, zamiary i cechy bohaterów. Mimo wszystko, czyta się dalej, bo w jakiś sposób przywiązujesz się do bohaterów i ich dalszych losów. Życzysz im dobrze, a wiesz też komu nie kibicujesz. Ale może właśnie o to autorowi chodziło? Dotrzeć do większej ilości ludzi, nie męczyć, nie straszyć, przedstawić i dać ludziom do pomyślenia w książce, która możliwie stanie się bestsellerem. Stała się. Ludzie czytają. Zatem swój cel spełnił. Książka kończy się w takim momencie fabuły, że człowiek chwyciłby od razu za następną. Akcja się rwie, by pociągnąć czytelnika dalej za sobą. 25 października druga część cyklu „Upiór nawiedził Europę" dociera do Polski.Chwycicie?„(...) My siedzimy okrakiem między dwoma krzesłami. Ani tam nie jesteśmy u siebie, ani tu! No więc gdzie możemy się czuć u siebie?- Oj, ciociu, przesadzasz - mruknął Ra-uf, nie patrząc w jej kierunku.- Z czym przesadzam? Wy tego nie przeżyliście, ale my w latach siedemdziesiątych, s i e d e m d z i e s i ą t y c h, jak jechaliśmy autobusem, ludzie kazali nam ustępować miejsca Francuzom!"Oburzeni? Zaciekawieni? Wrażliwi na krzywdę nietolerancji? To chwytajcie:)
Z ciekawością zerknęłam na „Dzikusów", ponieważ na własne oczy widziałam, że ich tematyka daleka jest od fantastyki. Debiut Sabri Louatah zahipnotyzował Francuzów, zatem nie dziwi, że autor pracuje już jednocześnie nad telewizyjną adaptacją powieści na scenariusz dla Canal+.„Dzikusy" otwiera scena gwaru weselnych przygotowań arabskiej rodziny. W przeddzień możliwie historycznego dnia - Szawisz, pierwszy w historii arabski kandydat na prezydenta, ma szansę zostać głową państwa. Przyszło nam żyć w czasach kiedy nad Europą i całym światem zawisł upiór zbrodni nienawiści, zatem możemy się domyśleć czym będzie pachnieć tematyka „Dzikusów". Autor ciekawie łączy tematykę rodzinną i polityczną, czyniąc z niesnasek rodzinnych na tłocznym weselu Slima i Kenzy tło do poważniejszych tematów segregacji, homofobii i islamofobii.Na początkowych kartach poznajemy Karima z jego „zaspanymi oczami i gęstymi, nastroszonymi i buntowniczymi brwiami", który stoi u progu dorosłości i będzie jedną z głównych postaci powieści. Mamy jego matkę Rabi'ę, która jest typową, kochającą swoje dzieci matką, gotową poświęcić dla nich wiele. Luna, siostra Karim'a, która stara się wtłoczyć w świat, wstawiając obnażające siebie zdjęcia na Facebook'a.Po drodze poznamy Zoran'a, który „we wszystkich natychmiast wzbudzał nienawiść; wszyscy rozumieli, że nie jest dziewczyną, ale ich nienawiść wynikała głównie z faktu, że nie był nie-dziewczyną w sposób pewny i ostateczny(...)". Pojawi się uzależniony od narkotyków, ale odnoszący sukcesy Ra'uf, przewinie się podejrzliwy i grający w telewizyjnych operach mydlanych, uwielbiany przez ciotki, Fu'ad, a Nazir będzie tajemniczo milczeć na kartach powieści.Mnogość imion i wątków ma tutaj swój cel. Autor próbuje pokazać szerokie spektrum danej mniejszości narodowej we współczesnej Francji. Mamy poznać wszystkie ich cechy, lęki, motywacje, by zaznajomić się z nimi zanim zaczniemy ferować wyroki. Brak wiedzy rodzi ignorancję, która ciągnie za sobą wszelkiego rodzaju nietolerancję.Książkę autentycznie czyta się jak dobry serial. Zatem szybko i sprawnie mimo wysokich aspiracji autora w sile przekazu. To pewnie kwestia mojego czytelniczego gustu, ale ja preferuję ciężej. Lektura ma mnie zmęczyć, zwłaszcza jeśli bierze się za takie tematy. Ja szybko rozwikłałam wszystkie zapędy, zamiary i cechy bohaterów. Mimo wszystko, czyta się dalej, bo w jakiś sposób przywiązujesz się do bohaterów i ich dalszych losów. Życzysz im dobrze, a wiesz też komu nie kibicujesz. Ale może właśnie o to autorowi chodziło? Dotrzeć do większej ilości ludzi, nie męczyć, nie straszyć, przedstawić i dać ludziom do pomyślenia w książce, która możliwie stanie się bestsellerem. Stała się. Ludzie czytają. Zatem swój cel spełnił. Książka kończy się w takim momencie fabuły, że człowiek chwyciłby od razu za następną. Akcja się rwie, by pociągnąć czytelnika dalej za sobą. 25 października druga część cyklu „Upiór nawiedził Europę" dociera do Polski.Chwycicie?„(...) My siedzimy okrakiem między dwoma krzesłami. Ani tam nie jesteśmy u siebie, ani tu! No więc gdzie możemy się czuć u siebie?- Oj, ciociu, przesadzasz - mruknął Ra-uf, nie patrząc w jej kierunku.- Z czym przesadzam? Wy tego nie przeżyliście, ale my w latach siedemdziesiątych, s i e d e m d z i e s i ą t y c h, jak jechaliśmy autobusem, ludzie kazali nam ustępować miejsca Francuzom!"Oburzeni? Zaciekawieni? Wrażliwi na krzywdę nietolerancji? To chwytajcie:)
„Życie to nieustanny stan zawieszenia (...). Ludzie szufladkują cię i myślisz, że to już na zawsze, ze zostałeś zamknięty w więzieniu, w jakimś sennym koszmarze do końca twoich dni, ale to nie prawda. Cokolwiek ludzie mówią nikt, powtarzam, nikt nie wie, co nas czeka potem" - o prawdziwości tych słów nie trzeba nikogo przekonywać, a jednak, kiedy napotykamy je na kartach książki, mogą one nie tylko zaskoczyć, ale i zatrwożyć. Nie warto zatem przywiązywać się do teraźniejszości, do bogactwa czy władzy, bowiem wszystko można stracić w jednej chwili. Przychodzi bowiem taki moment, że ambicje polityczne, fakt przynależności do partyjnego ugrupowania, czy świadomość, że się czegoś nie osiągnęło, przestają mieć znaczenie.O śmierci i przemijaniu, ale i o życiu, o chaosie dnia codziennego i uporządkowanych planach na przyszłość jest książka Sabriego Louataha, pt. „Dzikusy. Francuskie wesele". To pierwszy tom opublikowanej nakładem Wydawnictwa WAB książki, która nie tylko przybliża nam inną kulturę, ale i pozwala poznać ludzkie dusze, pełne żądz i emocji. Ta nieszablonowa saga rodzinna jest jednak lekturą dla wybranych czytelników - nieoczywisty jest w niej zarówno styl autora, jak i sama fabuła. Przyjemność obcowania z książką odczują jednak ci wszyscy, który zadadzą sobie nieco trudu, którzy podejmą próbę zrozumienia i poukładania sobie pogrążonych w chaosie wydarzeń.Autor przedstawia nam algierską rodzinę Narrusz - wielopokoleniowy klan, z jego wzlotami i upadkami. Do podparyskiego Saint-Étienne, gdzie żyją, trafiamy w momencie ważnej uroczystości - ślubu Slima i Kenzy. Emocje związane ze ślubną ceremonią przeplatają się tu z równie ekscytującym wydarzeniem, jakim są wybory prezydenckie we Francji. Atmosfera jest wyjątkowo gorąca, bowiem jednym z kandydatów jest Szawisz, pierwszy w historii państwa kandydat arabskiego pochodzenia. Wszyscy mieszkańcy Francji reprezentujący mniejszości narodowe mają nadzieję, że pochodzący z ich środowiska człowiek odmieni los imigrantów i sprawi, że kraj stanie ponad podziałami.Czy tak będzie? Choć wątek polityczny staje się wyłącznie tłem, dla zajmującej historii, to jednak nadaje określony kontekst i głębię rozgrywającym się na naszych oczach wydarzeniom. Te, poznajemy za sprawą młodego mężczyzny, Karima, świadka pana młodego. To on przedstawia nam zarówno członków rodziny Narrusz, jaki pozostałych gości weselnych. Z pozornie nic nie znaczących uwag i stwierdzeń, sprawiających początkowo wrażenie chaosu, składamy opowieść mającą drugie dno i co ważniejsze, otwierającą wrota do jej kontynuacji. To sprawia jednocześnie, że „Dzikusy" mogą być lekturą trudną w odbiorze, szczególnie dla niecierpliwego odbiorcy, a jednak warto poświęcić nieco czasu, by zagłębić się w ten świat głęboko skrywanych tajemnic, konfliktów i dążeń, by poznać prawdziwe motywy zachowań oraz docenić sprawność, z jaką Louatah operuje słowem.