Mam tutaj na myśli prawo do dekonstrukcji jako bezwarunkowe prawo do stawiania pytań krytycznych, nie tylko o historię pojęcia człowieka, ale również o samą historię pojęcia krytyki, o formę i autorytet pytania, pytającą formę myślenia. Wynika z tego prawo, by robić to afirmatywnie i performatywnie, to znaczy wytwarzając zdarzenia, na przykład przez pisanie czy tworzenie (co, jak dotąd, nie mieściło się w obszarze kompetencji ani klasycznych, ani nowoczesnych Nauk Humanistycznych) jednostkowych dzieł. Chodziłoby więc o to, aby dzięki wydarzeniu myślenia stwarzanym przez takie dzieła czynić możliwym – unikając przy tym konieczności zdradzania tego – przeprowadzenie zmiany pojęcia prawdy i człowieczeństwa, które konstytuują zarówno akt, jak i wyznanie wiary każdego uniwersytetu.
Komentarze czytelników
Pozostaw komentarz...
Komentarze nie są potwierdzone zakupem