Deadpool kontra Staruszek Logan Shalvey Declan Książka
Wydawnictwo: | Egmont |
Rodzaj oprawy: | Okładka broszurowa ze skrzydełkami |
Liczba stron: | 112 |
Format: | 16.7x25.5cm |
Rok wydania: | 2021 |
Szczegółowe informacje na temat książki Deadpool kontra Staruszek Logan
Wydawnictwo: | Egmont |
EAN: | 9788328160064 |
Autor: | Shalvey Declan |
Rodzaj oprawy: | Okładka broszurowa ze skrzydełkami |
Liczba stron: | 112 |
Format: | 16.7x25.5cm |
Rok wydania: | 2021 |
Data premiery: | 2021-02-08 |
Język wydania: | polski |
Podmiot odpowiedzialny: | Story House Egmont Sp z o.o. ul. Inflancka 4c 00-189 Warszawa PL e-mail: [email protected] |
Zainspiruj się podobnymi wyborami
Podobne do Deadpool kontra Staruszek Logan
Inne książki z kategorii Komiksy
Oceny i recenzje książki Deadpool kontra Staruszek Logan
Młoda mutantka ucieka przed złymi ludźmi, którzy chcą zbadać i wykorzystać jej moc. Pomóc jej chce Wolverine, uważa, że tak niedoświadczona osoba musi skorzystać ze szkolenia w instytucie Xaviera, inaczej kompletnie sobie nie poradzi w życiu, a może dodatkowo stać się silną bronią w rękach wroga. Deadpool napatacza się w sumie przypadkiem, woła za dziewczyną, że też służy pomocną dłonią i jest ona nawet piękniejsza od pomarszczonej łapy zdziadziałego Logana (nie mówi tego dosłownie, ale to dokładnie w jego stylu)."Deadpool: A ty czemu za nią ganiasz?Wolverine: Bo jest mutantką poziomu omega. I nie "ganiam" za nią.Deadpool: Omega? Czyli ma moc wyrobu oleju rybiego?"Pamiętacie kreskówkę "Wiluś E. Kojot i Struś Pędziwiatr" z serii "Zwariowane melodie"? Zwierzaki tam non stop się goniły i zastawiały na siebie pułapki. Ten komiks jest powtórką z rozrywki, tylko zamiast pułapek jest przerzucanie się samochodami i bijatyki. Logan tropi i niucha, Wilsonowi jadaczka się nie zamyka, krew się leje z każdej strony, a jest jej dużo, bo obaj superbohaterowie regenerują się w zawrotnym tempie."Jak możesz nie wiedzieć, kim jestem?! Jestem Deadpool! Przemiły najemnik z nawijką! Żarty o kupie! Chimichanga! Et cetera!"Kiedy Deadpool pojawia się na scenie, to kradnie ją całą dla siebie, dlatego Wolverine faktycznie jest przy nim jak nikomu niepotrzebny staruszek. Tytułowa para na zmianę bije się sama ze sobą albo z napotkanymi wrogami, co zresztą było do przewidzenia już po obejrzeniu okładki. Brzmi to jak nudy i trochę takie jest. To rozrywka dla niewymagającego widza, idealna do zrelaksowania się i "wyłączenia myślenia". Niczego przełomowego nie wprowadza do uniwersum, nie ma kadru, którym można by się specjalnie zachwycać, chyba że coś mi umknęło.Ten tytuł to moje pierwsze spotkanie z komiksowym Deadpoolem. Sama nie wiem, czy go lubię, czy mam ochotę trzasnąć go w struny głosowe, żeby zamilknął na zawsze (o, to zrobił Wolverine i bardzo mi się podobało! niestety było tymczasowe). Niewykluczone, że kiedyś poszukam więcej jego przygód.
Młoda mutantka ucieka przed złymi ludźmi, którzy chcą zbadać i wykorzystać jej moc. Pomóc jej chce Wolverine, uważa, że tak niedoświadczona osoba musi skorzystać ze szkolenia w instytucie Xaviera, inaczej kompletnie sobie nie poradzi w życiu, a może dodatkowo stać się silną bronią w rękach wroga. Deadpool napatacza się w sumie przypadkiem, woła za dziewczyną, że też służy pomocną dłonią i jest ona nawet piękniejsza od pomarszczonej łapy zdziadziałego Logana (nie mówi tego dosłownie, ale to dokładnie w jego stylu)."Deadpool: A ty czemu za nią ganiasz?Wolverine: Bo jest mutantką poziomu omega. I nie "ganiam" za nią.Deadpool: Omega? Czyli ma moc wyrobu oleju rybiego?"Pamiętacie kreskówkę "Wiluś E. Kojot i Struś Pędziwiatr" z serii "Zwariowane melodie"? Zwierzaki tam non stop się goniły i zastawiały na siebie pułapki. Ten komiks jest powtórką z rozrywki, tylko zamiast pułapek jest przerzucanie się samochodami i bijatyki. Logan tropi i niucha, Wilsonowi jadaczka się nie zamyka, krew się leje z każdej strony, a jest jej dużo, bo obaj superbohaterowie regenerują się w zawrotnym tempie."Jak możesz nie wiedzieć, kim jestem?! Jestem Deadpool! Przemiły najemnik z nawijką! Żarty o kupie! Chimichanga! Et cetera!"Kiedy Deadpool pojawia się na scenie, to kradnie ją całą dla siebie, dlatego Wolverine faktycznie jest przy nim jak nikomu niepotrzebny staruszek. Tytułowa para na zmianę bije się sama ze sobą albo z napotkanymi wrogami, co zresztą było do przewidzenia już po obejrzeniu okładki. Brzmi to jak nudy i trochę takie jest. To rozrywka dla niewymagającego widza, idealna do zrelaksowania się i "wyłączenia myślenia". Niczego przełomowego nie wprowadza do uniwersum, nie ma kadru, którym można by się specjalnie zachwycać, chyba że coś mi umknęło.Ten tytuł to moje pierwsze spotkanie z komiksowym Deadpoolem. Sama nie wiem, czy go lubię, czy mam ochotę trzasnąć go w struny głosowe, żeby zamilknął na zawsze (o, to zrobił Wolverine i bardzo mi się podobało! niestety było tymczasowe). Niewykluczone, że kiedyś poszukam więcej jego przygód.