Malarstwo ostatnich dekad istotnie nie zawiera nic, to doprawdy "mniej niż zero", więc można się cieszyć, że nie istnieje malarski Nobel. Regulaminowo nagradzano by co roku jakąś miernotę (starczy, że robią to w literaturze), i jeszcze trzeba byłoby słuchać oklasków. Wolę robić coś innego: słuchać ciszy, oklaskując bezgłośnie jakąś piękną kokotę lub połowicę.
Warszawa 2000
W tomie 7:
Weneckie pożegnania (Guardi)
"Papa Frago" (Fragonard)
Rokokowa "Lolita" (Watteau, Boucher, Fragonard, Greuze)
Lizus (David)
Tercet preromantyczny (Vernet, Robert, Fussli)
Biblia piekła (Blake)
Dwa sobowtóry: dziewica i dziwka (Gerard)
"Co artysta chciał powiedzieć?" (Goya)
"- Tu mieszka malarz!" (Ingres)
Białe konie Romantyzmu (Stubbs, Gros, David, Gericault i Delacroix)
Komentarze czytelników
Pozostaw komentarz...
Komentarze nie są potwierdzone zakupem