WSZYSCY MODLIMY SIĘ... ALE TYLKO TROCHĘ.
Modlimy się o trzeźwość, skupienie czy wypłacalność. Modlimy się, kiedy guz okazuje się złośliwy. Modlimy się, gdy brakuje nam już pieniędzy pod koniec miesiąca. Modlimy się, kiedy małżeństwo się rozpada. Modlimy się.
A czy nie chcielibyśmy wszyscy modlić się...więcej? Lepiej? Głębiej? Intensywniej? Z większym przekonaniem, wiarą czy żarliwością? Przecież musimy nakarmić dzieci, zapłacić rachunki i wywiązać się z terminów. Kalendarz rzuca się z pazurami na nasze dobre intencje niczym dziki tygrys na bezbronnego królika. Do tego dochodzą nasze różnorakie relacje z modlitwą: niepewne słowa, niespełnione oczekiwania, niewysłuchane prośby. Nie jesteśmy przystosowani, by samoistnie zmagać się z modlitwą. Pierwsi wyznawcy Jezusa także potrzebowali przewodnika po modlitwie. W zasadzie jedyna lekcja, o którą poprosili, dotyczyła właśnie modlitwy.
Komentarze czytelników
Pozostaw komentarz...
Komentarze nie są potwierdzone zakupem