„Zawsze powtarzam, że różnych rzeczy mi Pan Bóg poskąpił, ale w tym jednym punkcie czuję się osobą wybraną – ponieważ studiowałam w najlepszym miejscu, w jakim można było w owym czasie studiować” – mówi Małgorzata Szpakowska o warszawskim Wydziale Filozofii w latach sześćdziesiątych. Bo wszędzie poza tym czuła się outsiderką, niezdolną z nikim i z niczym w pełni się utożsamić. Ani z rówieśnikami w dzieciństwie, ani z komandosami w marcu 1968. Ani z „taternikami”, z którymi połączyła ją ława oskarżonych, ani z więźniarkami z Fordonu. Ani ze zrywem Solidarności, ani nawet z środowiskiem akademickim, gdy po latach udało jej się wrócić do pracy naukowej. Autorka siedmiu książek i ponad pięciuset artykułów, wieloletnia redaktorka działu eseistyki w „Dialogu”, badaczka samowiedzy obyczajowej Polaków i monografistka „Wiadomości Literackich”, wreszcie profesor tytularny, promotorka doktoratów i magisteriów – nadal uważa się za kogoś spoza głównego nurtu. I za osobę apolityczną, choć jej życiorys przed 1989 rokiem niemal bez reszty determinowała polityka.
W rozmowie z dawnymi doktorantkami, teraz bardziej przyjaciółkami, opowiada dzieje rodzinne i własne, gdzie w tle domowych anegdot i analiz relacji z matką pojawia się tajne szkolnictwo z końca dziewiętnastego wieku i Instytut Maryjski w Petersburgu, więzienie na Pawiaku i obóz w Starobielsku, powstanie warszawskie i stalinizm, październik i marzec, i sierpień. Opowiada przekornie, bez patosu, czasem z sarkazmem, niemal zawsze zachowując dystans. Który jednak słabnie, gdy rozmowa schodzi na konspirację po polsku, na kryteria stosowane w humanistyce albo na marginesy działania Solidarności.
Z Małgorzatą Szpakowska rozmawiają Agata Chałupnik, Justyna Jaworska, Justyna Kowalska-Leder, Joanna Krakowska oraz Iwona Kurz
Komentarze czytelników
Pozostaw komentarz...
Komentarze nie są potwierdzone zakupem