"Z okresu dzieciństwa, po którym już nigdy nie widziałem moich rodzinnych Stawisk, mam dziwną ekspresyjną wizję długiej linii, z tyłu tak prostej jak linia skrzypiec, z przodu wybrzuszonej, powyżej dużego brzucha wysoki tors, a następnie szczupła prosta szyja uwieńczona głową.
Ta linia to prosta droga z Grajewa do Łomży, która przecina miasto. (…) Od głównej linii widzę odchodzące dwie ścieżki: na prawo prowadząca na podwórzec dziedzica, a na lewo - do młyna. Po drugiej stronie miasta, wzdłuż drogi do Łomży, ostatnim przystankiem dla nas, dzieci, w tym spacerze po mieście, była poczta. Poza tym - w pewnym oddaleniu od miasta -cmentarz. Wiedzieliśmy, że spacer mógłby trwać dłużej, aż do lasu na trakcie łomżyńskim, ze wspaniałą skałą, przy której Napoleon - jak opowiadali najstarsi mieszkańcy - spędził noc z żoną dziedzica. (…)
Na prawo od centrum, idąc małą, wąską uliczką, dochodziło się do majestatycznej, zimnej ściany synagogi, wyglądającej jak gigant i wielka gwiazda pośrodku małych gwiazd - niskich drewnianych domów. Tuż obok, przy synagodze, stał również niemały Bejt Midrasz, gdzie najdostojniejsi mieszkańcy miasta mogli modlić się i studiować Torę. Głęboka tajemnica otaczała kamień z inskrypcją, której nie można było odczytać. Znajdował się on tuż za Midraszem. To była tajemnica, nad którą głowiły się kolejne pokolenia, a ona i tak pozostała tajemnicą”.
Komentarze czytelników
Pozostaw komentarz...
Komentarze nie są potwierdzone zakupem