W podróż do Nepalu Kinga wyruszyła w roku 1995. Do Iranu dotarła autostopem, dalej woziły ją ryksze, zdezelowane autobusy i zatłoczone pociągi. W czasie ośmiomiesięcznej wyprawy cały czas pisała - często przy świetle świecy lub w blasku księżyca, bo w górskich wioskach nie było elektryczności.
Zapiski w zeszytach. Trzeba je było odtwarzać. Żmudna robota, bo Kinga nie planowała ich wydawać w formie książkowej - wtedy jeszcze nie wiedziała, że będzie pisarką. Nie wiedziała też, że stanie na jednej półce z Tonym Halikiem i Arkadym Fiedlerem.
Patrzą na nas z góry wszyscy troje. I nawet sobie Państwo nie wyobrażają, jaka to odpowiedzialność być wydawcą kogoś, kto patrzy na ciebie... stamtąd.
Wojciech Cejrowski
Komentarze czytelników
Pozostaw komentarz...
Komentarze nie są potwierdzone zakupem