Było już uzgodnione, że jak ewentualnie nam wyjdzie strajk, żeby za wszelką cenę nie wychodzić na zewnątrz, zatrzymać ludzi na terenie zakładu. Wyciągnęliśmy wnioski z błędu popełnionego w 1970 roku - wyszli ludzie na zewnątrz i wiadomo... mogła być prowokacja, wybijanie szyb, kradzieże itp. Nie mogliśmy dać pretekstu do użycia siły, jak to zrobiono w 1970 roku. Będziemy więc śpiewać - odśpiewaliśmy hymn, jakoś to uspokoiło się. Ale co dalej? Wałęsy nie ma. Zaproponowałem więc Jurkowi Borowczakowi: "Słuchaj, trzeba jakiś Komitet Strajkowy wybierać, ale Ty jesteś mały, ja jestem niski". Odparł: "Ja jestem mały, a ty jeszcze niższy, a Prądzyński identycznie". Nie widzimy nawet końca, ile tych ludzi jest , trzeba więc coś tutaj poszukać na szybkiego. Jurek wskazał taki duży spychacz. Wdrapaliśmy się na niego i zaczęliśmy wybierać Komitet Strajkowy.
(Fragment książki)
Komentarze czytelników
Pozostaw komentarz...
Komentarze nie są potwierdzone zakupem