Andrzej Wojciechowski jest poetą bez maski. Pisze wiersze od pół wieku, niekiedy z wieloletnimi przerwami. Zwięzłe i węźliste liryki wydają się ciemne i jakby pokryte bliznami. Mówią o takich bólach i rozpaczach, które powinny łączyć człowieka z człowiekiem. Poeta dzieli się cierpieniem powszednim jak chlebem. Błądzenie w labiryntach niegdysiejszych i niedawnych bólów wydaje się nie mieć końca. W najnowszym tomie Wojciechowskiego otwiera się niejasna nadzieja być może tylko na chwilowe zrozumienie i porozumienie z bliźnim. Czy wyjście z morza zranień i upokorzeń jest wreszcie możliwe? Wiersze nie pragną litości, czekają na wysłuchanie.
Zbigniew Chojnowski
Komentarze czytelników
Pozostaw komentarz...
Komentarze nie są potwierdzone zakupem