"Musiałem ustąpić w centrum, ale tylko trochę, tylko na chwilę. Po zakończonej partii ścisnąłem mu dłoń, mówiąc: do zobaczenia w drużynie za rok albo dwa. Uśmiech miał wymuszony, rękę podawał tak, że jednocześnie prawe ramię się cofało, ale stał naprzeciwko, głowa w górze, jak gdyby gra się jeszcze nie skończyła. Spoglądał na mnie w sposób, z którego wynikało, ze moja psychologiczna kalkulacja się nie powio[...]