Z Maxem miałam do czynienia tylko raz i to już jakiś czas temu. Czytałam jego pierwszą powieść pt. "Hotel w Lizbonie", która otwierała cykl Podróże ze śmiercią. Książka była kryminałem z fajna nutą komiki. Połączenie to robiło na prawdę ciekawe wrażenie, a dzięki temu pozycja czytała się bardzo szybko i przyjemnie. Gdy dowiedziałam się, ze Bilski zmienia styl na mocniejszy nie wahałam się z nim zapoznać. W końcu thriller to coś co kocham, więc jak mogła bym sobie darować przeczytanie książki z tego gatunku?
Wraz z autorem przenosimy się do miasta na południu Polski. A dokładniej do Raciborza. To tam oraz w niewielkiej odległości od tego miasteczka na przestrzeni ćwierćwiecza samobójstwo popełnia aż trzynaście kobiet. Dwie z nich zabijają się w przeciągu kilku dni. Jedna z nich to żona burmistrza. Młoda reporterka ma swoją teorię na temat samobójstw, bo choć udział osób trzecich jest wykluczony to wiele rzeczy się nie zgadza. Namawia, więc ona do współpracy w rozwiązaniu zagadki emerytowanego policjanta, którego żona wiele lat temu również się zabiła. Pewnie nie było by w tym nic aż tak dziwnego gdyby nie fakt, że zbrodnie są niewiarygodnie krwawe, a sposób odebrania sobie życia zupełnie nie pasujący do kobiet. W jaki sposób to robią? Podcinając sobie gardła. Do ekipy, która próbuje rozwiązać zagadkę zostaje wplątany także młody policjant, który właśnie wrócił z wakacji i trafia w sam środek tej krwawej masakry. W ten sposób dwaj policjanci - jeden czynny, drugi w spoczynku - oraz młoda dziennikarka zaczynają wydawało by się intrygujące śledztwo i przygodę swojego życia. Emeryt wciąga w to wszystko także swojego kolegę - profilera. Chyba nikt, a już w szczególności oni nie pomyśleli by co ich będzie czekać. Osobą, która również nie wierzy w samobójstwo jest burmistrz, który również szuka i próbuje pomóc grupie "detektywów". W między czasie w tle tej historii poznajemy Dzidka. Bezdomnego, który mieszka w leśniczówce. Uznany za znachora i zielarza pomaga leczyć osoby, które odważą się do niego przyjść.
Co tak na prawdę dzieje się w Raciborzu? Co z tym wszystkim wspólnego ma staruszek z leśniczówki? Co odkryje ekipa samozwańczych detektywów? Czy faktycznie w mieście dochodzi do czegoś więcej niż samowolne samobójstwa wśród kobiet?
Prócz zmiany gatunku Max zafundował na także zmianę stylu. Czy na lepsze czy na gorsze to już zależy od czytelnika. Ja nie potrafiłam odnaleźć się w tym iż narratorem był sam autor. Powodowało to, że nie umiałam się wczuć w historię. To tak jak by co jakiś czas ktoś wylewał na mnie wiadro zimnej wody i musiałam się otrząsać by znów wejść w głąb świata z powieści. Choć sama pozycja ponownie okazuje się być lekka i momentami zabawna to zawiera ona elementy grozy co różni ją od tej pierwszej, którą miałam okazję poznać. Jednak w dalszym ciągu pozostaję fanką Bilskiego i zdecydowanie będę sięgać po kolejne jego książki no i mam w planach nadrobić te poprzednie. Kiedy już zapozna i przywyknie się do pióra autora to wrażenia na pewno będą pozytywne. Zachęcam do sięgnięcia i przeczytania powieści Maxa.
Więcej na:
www.swiatmiedzystronami.blogspot.com
rozwiń tekst...
Komentarze czytelników
Pozostaw komentarz...
Komentarze nie są potwierdzone zakupem