Po trochu

Weronika Gogola

Po trochu

7.1

(648 ocen) wspólnie z

Oprawa miękka
Liczba stron: 180
Wydawnictwo: Książkowe Klimaty
19,37

18,29 zł - najniższa cena z 30 dni przed obniżką

32,90 zł - cena detaliczna

Do koszyka

Zamów teraz, wyślemy jeszcze dziś!

 

Najlepsze historie z życia zawsze opowiada się po trochu, po kawałku. Ktoś coś zapamiętał i z tej pamięci rodzą się najpiękniejsze opowieści. Zupełnie tak, jakby siąść z przyjacielem i zacząć rozmowę: o sobie, o dzieciństwie na wsi, o Mamie, a jeszcze bardziej o Tacie, o wujkach, ciotkach, kuzynach. W takich chwilach chodzi o to, by mówić najprościej – bez zadęcia, bez patosu, bez wstydu: o pierwszych widzianych pożarach, o stratach, które przygotowują nas na kolejne odejścia, o czarach, o sikaniu na stojąco, o wsi, o „fuszkach życia”, o tym, że Mama mogłaby być Stingiem, ale jej się nie chce.
I właśnie tak, jak w zwykłym życiu, o najważniejszych sprawach, i o tych całkiem zwyczajnych, które zna każdy – Weronika Gogola opowiada w Po trochu.

Polecane tytuły

Materiały o książce


Ebook i Audiobook
dostępny na





Recenzje

Budując swoją córowiznę

Recenzja nie jest potwierdzona zakupem

Weronika Gogola. Gogolówna. Zapamiętajcie to nazwisko. Bo silny to debiut. Wkracza w kanon wybitnej prozy. Niczym Herkules czy Godzilla - przezwiska, które przylgnęły, do głównej bohaterki w szkole, gdzie ganiała za chłopcami z zaciśniętymi pięściami, bo strzały Amora jakoś ich umykały. Gogolówny przeżywają chłopów. Ci dożywają tylko lat pięćdziesięciu. Idą, nagle upadają i umierają.

rozwiń tekst...

Budując swoją córowiznę

Recenzja nie jest potwierdzona zakupem

http://ksiegarkanaregale.blog.pl/2017/07/30/po-trochu/

Weronika Gogola. Gogolówna. Zapamiętajcie to nazwisko. Bo silny to debiut. Wkracza w kanon wybitnej prozy. Niczym Herkules czy Godzilla - przezwiska, które przylgnęły, do głównej bohaterki w szkole, gdzie ganiała za chłopcami z zaciśniętymi pięściami, bo strzały Amora jakoś ich umykały. Gogolówny przeżywają chłopów. Ci dożywają tylko lat pięćdziesięciu. Idą, nagle upadają i umierają.

To samo robi autorka. Idzie po latach swojego życia, jako wszechwiedząca szeptucha i rejestruje potknięcia, upadki, podróże do trumny. Nie mrozi nam krwi w żyłach. Bierze nas za rękę i oprowadza po śmierci, ostrzega nas bijącymi dzwonami. W Olszynach biją one rano i wieczorem, na „Anioł Pański", przed mszą i na śmierć biją. Ale nie robią nam krzywdy, godziny wybijają kolejne i na każdego przyjdzie ta ostatnia. Każdemu zegarek stanie na godzinie dwunastej.
Gogola zaczyna jako niewinna dziewczynka, obserwatorka, która uczy się różnicy między wilkiem i rakiem. Przekonuję się na własnej skórze, że wilk i rak przepoczwarzają się w inne potwory i mogą odebrać bliskich. Niczym dziecinna wyliczanka w tańcu ze śmiercią. Może jakiegoś czytelnika godziny wyliczane przez Gogolę zmęczą, ale trzeba sunąc dalej, póki nie dotrze się do sedna przesłania. Usilnie zalecam. To przychodzi jak słońce wyłaniające się spoza sielskiej łąki. Kąpiesz się w nim i po drodze odnajdujesz gdzieś siebie.

Justyna Sobolewska na odwrocie okładki pisze, że jest „to pełna życia książka o śmierci". Na moje całe szczęście - nie tylko. To plecionka dorastania dziewczynki, piekielnie samoświadomej obserwatorki, która wnika we wszystkie doświadczenia życiowe z niebywałą głębią. Jednak nie rozszarpie nas tym na strzępy. Pokaże, że dziewczynce dorastać nie jest łatwo. Zrobi to dodatkowo tak niebanalnym sposobem wicia narracji, prawie na jednym wdechu, strumieniem świadomości, którym ja z czytelniczą rozkoszą się oblałam.

Mimo tego, że książka pisana jest w formie jakby pamiętnika dziewczynki, która wie, że dla płci żeńskiej dorastanie jest trudniejsze, to jest ona w pełni świadoma, że „niektóre rzeczy z człowieka na człowieka przechodzą nawet po setkach lat i potem się nie wie, czy jest się sobą naprawdę, czy jest się może pozbieranym z kawałków". Myślałam, że moje czytelnicze serce będzie oddawać się „po trochu". Czuję, że powinnam przeprosić, że pożarłam Cię niemal przy jednym posiedzeniu.

Gogola uwiła siebie, z mnóstwa kawałków swej córowizny, i co za tym idzie - niejednego z nas, w folklorystyczną plecionkę, haftowaną chusteczkę, koronkę życia. Czytało się wybornie. Śmierć się trochę oswoiło. I w Gogolówny języku się zakochało z wiernością wypatrującą dalszych dzieł.

rozwiń tekst...

Dodaj własną recenzję.

Dodaj recenzję

Zapraszamy do napisania własnej recenzji, możesz wysłać do nas tekst poprzez formularz.



Komentarze czytelników

Pozostaw komentarz...

Komentarze nie są potwierdzone zakupem