Dzisiaj książka jest czymś, co żyje na marginesie – i niemal jako skutek pośredni – wiecznie zmiennej magmy pojawiającej się na ekranach. To, że chodzi o ekrany, a nie o strony, stanowi różnicę gnozeologiczną, a nie funkcjonalną. Potrzeba będzie czasu, abyśmy zaczęli rozumieć, co takie przejście od strony do ekranu spowodowało w naszym aparacie poznawczym i jak doprowadziło do stopniowej eliminacji wszelkiej możliwości patrzenia na świat jako na Liber mundi, chociaż właśnie taki sposób patrzenia pozostaje założeniem naszej najdonioślejszej przeszłości.
Komentarze czytelników
Pozostaw komentarz...
Komentarze nie są potwierdzone zakupem