Jacques L’Aumône mieszka w Rueil pod Paryżem, codziennie odwiedza kino i marzy o innym życiu, o swoich wielu przyszłych wcieleniach. Kto może mu zabronić być generałem w Chinach, piratem, wynalazcą, papieżem? Jak mówi jego ojciec, lubił strategię i sporządzał mapy. Ciągle rysował statki. Jako dwunastolatek wymyślił nowy sposób pompowania opon w rowerze. Miał modelową komunię, opanował łacinę, żeby czytać brewiarz.
Podobnie jak w innych powieściach Raymonda Queneau elementy ludyczne splatają się tu z erudycyjnymi, a narracja jest pokrewna narracji filmowej.
Przejścia od marzenia do rzeczywistości w obu kierunkach podtrzymują intrygę i pozwalają śnić na jawie. Ironiczny cudzysłów idzie w parze z (czarnym) humorem.
Autor posłowia Harry Mathews tak pisze o twórczości Queneau: „Faktem jest, że nikt jeszcze nie rozszyfrował do końca żadnej z powieści Queneau, i podejrzewam, że nikomu się to nigdy nie uda. Być może o to, między innymi, w nich chodzi. Być może powieści, w równym stopniu te, jak wszystkie inne, nie po to powstają, żeby je rozszyfrowywać, lecz by stanowić pożywkę dla niekończących się prób rozszyfrowania, co sugerowałoby, że sam proces rozszyfrowywania więcej nam daje satysfakcji niż jego ukończenie. Z pewnością przy lekturze Queneau niewyjaśnione osady znaczenia nie pomniejszają przyjemności czytania, wręcz przeciwnie: skłaniają do zwracania szczególnej uwagi na to, co robi autor, gdyż wiemy, że nie poda nam eksplikacji tekstu na talerzu. On sam napisał gdzieś, że tylko literatura trywialna daje odpowiedzi, poważna zaś stawia pytania. Opublikowane w 1944 roku Daleko od Rueil z pewnością zalicza się do literatury poważnej, a zarazem posługuje się takim nagromadzeniem banałów, które w przypadku innego rodzaju pisarstwa szybko by nas zniecierpliwiło – tymczasem wzbudza tylko radosną ciekawość”.
Komentarze czytelników
Pozostaw komentarz...
Komentarze nie są potwierdzone zakupem