Dwór mgieł i furii

Sarah J. Maas

Dwór mgieł i furii

8.6

(8847 ocen) wspólnie z

Oprawa miękka
Liczba stron: 768
Wydawnictwo: Uroboros

44,99 zł - najniższa cena z 30 dni przed obniżką

44,99 zł - cena detaliczna

Chciałbyś, aby ta książka była dostępna w sprzedaży? Wpisz swój e-mail, powiadomimy Cię, jeśli będzie znów dostępna.

Powiadom mnie Powiadom mnie

 

Między światłem a ciemnością
Nowa, jeszcze mroczniejsza i bardziej zmysłowa odsłona bestsellerowej serii Dwór cierni i róż
Po tym, jak Feyra ocaliła Prythian, mogłoby się wydawać, że baśń dobiega końca. Dziewczyna, bezpieczna i otoczona luksusem, przygotowuje się do poślubienia ukochanego Tamlina. Przed nią długie i szczęśliwe życie.
Sęk w tym, że Feyra nigdy nie chciała być księżniczką z bajki. Zresztą zupełnie nie nadaje się do tej roli. W snach wciąż powracają do niej wymyślne tortury Amaranthy i zbrodnia, którą popełniła, by się od nich uwolnić. Pragnący zapewnić jej bezpieczeńtwo Tamlin próbuje zamknąć Feyrę w złotej klatce. W jej nowym nieśmiertelnym ciele drzemią moce, których dziewczyna nie umie opanować. W dodatku o spłatę swojego długu upomina się największy wróg Tamlina – Rhysand, Książę Dworu Nocy. Zwabioną podstępem Feyrę raz w miesiącu okrywa mrok jego niebezpiecznego królestwa. To pewne, że władca ciemności będzie chciał wykorzystać ją do swoich celów. Chyba że… to nie Rhysand jest tym, kogo Feyra powinna się obawiać. Na Dworze Wiosny również bowiem nie jest bezpiecznie, a sam Tamlin ma przed ukochaną coraz więcej tajemnic. Czy rzeczywiście tylko po to, by ją chronić?
Gdy nad Prythian i krainę ludzi nadciąga widmo wojny tak groźnej jak żadna dotąd, Feyra musi zdecydować, komu może ufać. Stawką jest życie jej rodziny i losy całego świata. A w magicznym świecie fae przyjaciele potrafią być bardziej niebezpieczni niż wrogowie.
Nowa, jeszcze mroczniejsza i bardziej zmysłowa odsłona bestsellerowej serii Dwór cierni i róż! Nie zaśniesz, nim nie odkryjesz wszystkich sekretów!

Polecane tytuły

Materiały o książce

Recenzje

Już możecie mnie nienawidzić

Recenzja nie jest potwierdzona zakupem

Kto czytał moją recenzje pierwszego tomu ten wie, że bezapelacyjnie się w nim zakochałam. Obiecano mi, że drugi jest o niebo lepszy, więc siedziałam jak na szpilkach, nie mogąc się doczekać, aż po niego sięgnę. I wiecie co? Czuję się oszukana.
Po wydarzeniach pod Górą Feyra już nie jest taka sama. Jej dusza została złamana, a koszmary nie mają końca. Mogłoby się wydawać, że to już koniec, że wojna się skończyła. Ale ta prawdziwa dopiero nadchodzi. Tamlin próbuje ochronić Feyrę przed czymś, o czym nie chce jej powiedzieć, a ona sama odkrywa w sobie dary siedmiu książąt, którzy uratowali ją pod Górą. Trwają przygotowania do jej ślubu z Tamlinem, ale zdaje się, jakby wszystko obracało się przeciwko niej. W dodatku Rhysand, książę Dworu Nocy, upomina się o układ, jaki zawarł z Feyrą. Tydzień z każdego miesiąca. Tydzień, który zmieni wszystko.
Słyszeliście kiedyś o Mary Sue? Czytaliście kiedyś opowiadanie lub książkę, gdzie bohaterka była tak nieznośna, że nie dało się czytać? To teraz weźcie Feyrę i pomnóżcie to razy dziesięć(i jeszcze raz). Z ludzkiej kobiety, którą byłam w stanie tolerować, która walczyła o swoją miłość, stała się nieśmiertelną kupką użalania się nad sobą, a później silną, bezlitosną i samowystarczalną paniusią. Z początku musiała wszystkim wszem wobec pokazać, jaka to ona jest załamana, a swoje błędy zwalać na innych. Potem nagle stała się silna i bezlitosna, i w ogóle bez kija nie podchodź, bo ona jest piękna i zgniecie cię w proch. Z początku broniła i rozumiała Tamlina, potem jednak o tym zapomniała i przeszła na Rhysa. Przepraszam, ale muszę: "Tamlin zbiera daninę od ludzi, którzy nie mają pieniędzy? Hurr durr, ty potworze! Rhysand łamie innym kości, bo mnie obrazili? Ojejku, on jest taki kochany". Chyba nie muszę pisać, że logika już dawno naszą bohaterkę opuściła? Męczyłam tę książkę miesiąc, bo przez Feyrę co chwile się zatrzymywałam i odkładałam ją na bok, jej rozmyślania były tak żałosne, że nie dało się tego czytać. Nie zliczę, ile razy uderzyłam się w czoło i wywróciłam oczami. Zanim przejdę do kolejnych minusów, musicie wiedzieć jedno - nic nie pobije Feyry. Doceniłam nawet Americe z Rywalek.
Okej, pożaliłam się na Feyrę, teraz pożalę się na akcję. A raczej jej brak. Poważnie, co tam się działo? Wielka zapowiedź równie wielkiej wojny, przygotowania, ćwiczenia, a sceny, kiedy naprawdę mogłam się wkręcić, mogę wyliczyć na palcach jednej ręki. Bo bynajmniej nie na tym skupiła się autorka. Skupiła się za to na romansie Feyry i Rhysa - nie zrozumcie mnie źle, Rhys spodobał mi się w tej części, ale jeśli jest coś, czego naprawdę mocno nie lubię w książkach, to zastępowanie jednej postaci drugą. Z Tamlina, którego pozwoliła nam pokochać w pierwszej części, zrobiła wroga, by na jego miejsce mógł wskoczyć Rhysand. Pewna dziewczyna z Instagrama uświadomiła mi, że zachowania Tamlina i Feyry podchodzą pod chorobę psychiczną i właściwie się z nią zgadzam, bo to, co zrobiła z nimi Maas, z pewnością nie jest normalne. Nie rozumiałam ani trochę ich postępowań, bo nie dało się tego wytłumaczyć logicznie.
Podczas czytania nie czułam nic, chyba że liczyć złość i zażenowanie. Ani trochę nie szło mi przyjemnie. Liczyłam na coś mocnego, na wartką akcję, na czym opadnie mi szczęka, a nie dostałam nic z tych rzeczy. Miałam wrażenie, jakbym czytała ckliwy romans zakrapiany złymi scenami erotycznymi. Ja rozumiem, że to fantastyka, ale sceny łóżkowe mogłyby choć trochę być mniej żenujące. Co chwile odwracałam okładkę i pytałam "To na pewno napisała Maas? Na pewno czytam tę samą książkę co wszyscy inni?". Zwyczajnie mnie znudziła. Prawie 800 stron, gdzie nie dzieje się praktycznie nic, a wątek romantyczny przyćmiewa wszystko inne.
Czy mimo tego były jakieś plusy? A i owszem, jedyna rzecz, dzięki której dobrnęłam do końca - postacie drugoplanowe. Przyjaciele Rhysa, książę Tarquin; dzięki nim ta książka nabierała kolorów. Przyjemniej czytało mi się ich dialogi, niż Feyry i Rhysa. Miałam wrażenie, jakby autorka do nich lepiej się przyłożyła, ich historie i dialogi były znacznie bardziej interesujące i budziły więcej emocji. I jeszcze jedna rzecz, którą muszę jej oddać, to myślenie daleko przyszłościowe. Sytuacje, które nie zostały wyjaśnione w pierwszym tomie, nabierają sensu w drugim i okazuje się, że Maas wszystko robiła specjalnie. Choć nie podobają mi się tego wyniki, to to doceniam.
Z wielkim bólem serca i zawodem stawiam taką, a nie inną ocenę. Liczę na poprawę w trzecim tomie, choć już boję się o moje czoło.

3/10

Recenzja pochodzi z bloga: blue-spark-books.blogspot.com

rozwiń tekst...

Dodaj własną recenzję.

Dodaj recenzję

Zapraszamy do napisania własnej recenzji, możesz wysłać do nas tekst poprzez formularz.



Komentarze czytelników

Pozostaw komentarz...

Komentarze nie są potwierdzone zakupem