Nieprzewidywalna, emocjonalna, wciągająca.

Recenzja nie jest potwierdzona zakupem

Recenzja z mojego bloga milionyksiazek.blogspot.com

Jessica Alexander to nastolatka o niskiej samoocenie będąca w ostatniej klasie liceum. Nielubiana, wyśmiewana, pozostawiona sama sobie czuje się "nikim".

Jej najbliższą i jedyną przyjaciółką jest żyletka, a aby oderwać się od bolesnej rzeczywistości pisze dziennik. Tylko w nim może być sobą. Tylko tam nikt jej nie krytykuje. Pod tym względem znalazłam podobieństwo od siebie. Blog od początku był moją ucieczką od rzeczywistości. Oczywiście uprzedzę Wasze teorię - NIE tnę się. Po prostu jestem typem samotnika i raczej nieśmiałą osobą w zawieraniu nowych znajomości, dlatego ten blog to takie moje "otwarcie się do ludzi".

Dodatkowo nasza bohaterka ma nieciekawą sytuację w domu i nawet w nim nie może czuć się wartościowa i kochana. Matka jest alkoholiczką, a ojciec obserwuje każdy jej ruch i wytyka jej błędy.

Aby zaznać akceptacji i miłości wdaje się w przelotne przygody seksualne. Jednak przy żadnym z chłopaków, z którymi się spotyka nie czuje się wartościową osobą, ponieważ oni jej takiej nie widzą.
Sytuacja zmienia się gdy poznaje Jace'a Collinsa . Jak zawsze na myśl przychodzi pytanie czy przyjaźń damsko-męska w ich przypadku jest możliwa? A może któreś z nich się zakocha?
Oczywiście aby się tego dowiedzieć musicie przeczytać książkę.

Terapia to powieść od której nie sposób się oderwać. Pokazuje obecne problemy wielu młodych ludzi. Brak akceptacji wśród rówieśników i niejakie znęcanie się z ich strony oraz skomplikowana sytuacja w domu bardzo często przyczyniają się do samo okaleczania, a nawet samobójstwa.

Bohaterami, których nie lubię są matka Jace'a oraz Victoria. Mogłabym je podsumować jako "snobistyczne suki". Tak, tak - nie przepadam za nimi. Matki Jace'a za to w czym pomogła Jess (a raczej do czego ją zmusiła. Dziewczyna miała 18 lat. Potrzebowała pomocy, a nie wypisanego czeku). Natomiast Victorii nie lubię za całokształt. Jakoś tak wyszło

Może trochę o książce pod względem graficznym?
Okładka podoba mi się bardzo. Tematyczna, utrzymana (nie jako) w smutnych, ciemnych kolorach oddaje przygnębienie, którego często doświadczymy podczas czytania tej powieści.
Drugim plusem są ładnie ozdobione numery rozdziałów. Osobiście lubię takie "detale" :) Fajne jest również to, że pod każdym numerem autorka umieściła inspirujący/dający do myślenia/ciekawy/itd. cytat.
Czwartym plusem jest zawarta w książce dedykacja. Wielki plus dla autorki <3
Wartościowe również są słowa "od autorki" do nas - czytelników. Nie wkleję ich Wam tu, ale podczas czytania książki gorąco zachęcam do zerknięcia również w tamte rejony.

Podsumowując książkę zdecydowanie polecam. Sama w sobie jest rewelacyjna. Nieprzewidywalna, emocjonalna, wciągająca.

rozwiń tekst...