Dearest Dandelion

Recenzja nie jest potwierdzona zakupem

"Kocham głęboko, całą swoją duszą. Moi poprzedni faceci byli jak ciepły koc w chłodny dzień. Jax jest płomieniem, ogniem, który wypala mnie na wskroś."


Kiedy Dani została zdradzona, przysięgła sobie - żadnych związków i żadnej miłości. Raz skrzywdzona nie chce znów przez to przechodzić. Na jednej z imprez ma zamiar zrobić rzeczy z listy, którą sobie stworzyła. Między innymi; zatańczyć na barze i przespać się z nieznajomym. To pierwsze poszło jej świetnie, choć zamiast na barze, zatańczyła w klatce. Z drugim jednak może być problem. Do czasu aż nie zauważa nieznajomego, na którego już raz się natknęła. Między dwójką nieznajomych dochodzi do gorących chwil, ale chwilę potem chłopak znika bez uprzedzenia. Jakiś czas później dochodzi do kolejnego spotkania bohaterów i od razu pojawiają się dwa problemy. Po pierwsze chłopak jest bratem bliźniakiem jednej ze współlokatorek Dani, a zasada jest prosta: Jax nie ma prawa tknąć przyjaciółek siostry. Po drugie Jax wydaje się nie pamiętać Dani, przez co ta czuje się upokorzona. Postanawia więc mu nie przypominać. Zaczynają co raz częściej na siebie wpadać, aż w końcu dochodzi do wypadku, przez który spędzają ze sobą całe dnie, co skutkuje zaczęciem przyjaźni między nimi. Jednak czy jest możliwa przyjaźń, gdy oboje pragną siebie nawzajem?

To co ciekawe, to sytuacje przedstawione w historii Jaxa i Danielle, są równoczesne z historią Clementine i Gavina. Kilka z nich pamiętałam, ale pokazane z innych punktów widzenia dają cały obraz na daną sytuację. Zwykle w seriach, gdzie każdy tom opowiada o innej parze, przedstawiany jest jako ciąg dalszy życia kolejnych bohaterów. Czyli jedna książka się kończy a historia kolejnej pary rozpoczyna się po wydarzeniach z pierwszej części. W tym przypadku dzieje się to w tym samym czasie, zatem nie dostajemy wglądu w życie poprzednich bohaterów, a w zamian za to widzimy ich rozwijającą się relację z punku widzenia innych osób. Nie ukrywam, mi się to podobało.

Zauważyłam, że autorka w kolejnych częściach pod lupę bierze historie bohaterów męskich, którzy w poprzednich częściach uchodzili raczej za czarne charaktery. W tym przypadku był to Jax, który w "Dearest Clementine" nie cieszył się dobrą opinią. Jego historia jednak pozwoliła nam przyjrzeć się bliżej jego osobie i zrozumieć jego postępowanie. W ostatnim tomie natomiast, czyli "Madeline", autorka wzięła na tapetę Darena (byłego chłopaka Clementine z pierwszej części i przyjaciela Jax'a). Nikt by się chyba nie spodziewał, że to właśnie on dostanie szansę na wytłumaczenie, bo raczej od samego początku nie zdobył sympatii czytelników, bo był przedstawiony jako bohater negatywny. Muszę przyznać, że podoba mi się taki zabieg. Autorzy rzadko kiedy piszą kolejne części serii o bohaterach przedstawionych w złym świetle, tylko skupiają uwagę na tych dobrych przyjaciołach. Chociaż przez dwie części Daren był mi obojętny i najchętniej skopałabym mu tyłek, to niesamowicie mnie ciekawi tom poświęcony właśnie jemu. Mam więc nadzieję, że niedługo się doczekam wydania.

Lex Martin pisze w lekkim i przyjemnym języku, więc książkę czyta się w mgnieniu oka. Szczególnie jeśli tak jak ja lubicie podobne klimaty i nie przeszkadzają wam schematy. Bo niestety "Dearest Dandelion" schematyczna jest i nie ma co ukrywać, że nic odkrywczego w niej nie znajdziecie. Czyta się natomiast tak dobrze, że mimo iż wiedziałam co się będzie działo i jak się zakończy, nie mogłam się od niej oderwać.


Recenzent: Małgorzata Sk.
‹ zwiń tekst