Czym było Goralenvolk?

Recenzja nie jest potwierdzona zakupem

Wśród książek, które napisał, znajdują się tytuły takie, jak: „Irak, piekło w raju”, „Izrael już nie frunie”, „Oczy zasypane piaskiem”, „Pochówek dla rezuna”, „Szcze ne wymerła i nie umrze. Rozmowa z Jurijem Andruchowyczem”, „Wieje szarkijja. Beduini z pustyni Negwe”, „Zielone migdały, czyli po co światu Kurdowie” oraz książka napisana wraz z Bartłomiejem Kurasiem, noszącą tytuł „Krzyżyk niespodziany. Czas Góralenvolk”.

Bartłomiej Kuraś również jest dziennikarzem. Urodził się w rodzinie góralskiej i specjalizuje się w tematyce Tatr i Podhala. Podobnie jak Paweł Smoleński, on również związany jest z „Gazeta Wyborczą”. Właśnie o ich wspólnej książce chciałabym napisać kilka słow. Sądzę, że temat, który podjęli dziennikarze zainteresuje wszystkich, którzy chętnie sięgają po książki związane z różnymi zagadnieniami z historii drugiej wojny światowej i tego, jak kształtował się nazistowski światopogląd na terenie okupowanej Polski.

 „Krzyżyk niespodziany. Czas Goralenvolk” to, jak sam tytuł sugeruje, książka, która dotyczy organizacji Goralenvolk, w którą zaangażowana była część górali. Była to akcja germanizacyjna, która rozpoczęła się na Podhalu w 1939 roku i trwała praktycznie do końca wojny. Zaangażowany w nią był działacz Obozu Zjednoczenia Narodowego (znany również pod nazwą „Ozon”), dr Henryk Szatkowski (działacz sanacyjny). Owa akcja germanizacyjna miała na celu szerzenie idei, iż górale wywodzą się od Niemców. „Goralenvolk” oznaczało z języka niemieckiego „naród góralski”. Tego typu propaganda miała za zadanie przeciągnąć jak największą liczbę górali na stronę niemiecką.

Jeden z działaczy góralskich, Wacław Krzeptowski, złożył wyrazy uznania Hansowi Frankowi, w momencie, kiedy ten objął władzę w Krakowie i powstała Generalna Gubernia. Niedługo po tym wydarzenia Hans Frank przybył do górali do Zakopanego, by tam otrzymać od tego samego Wacława Krzeptowskiego, odznakę góralską za „oswobodzenie” górali z ucisku Polaków i przywrócenie ich z powrotem do ojczyzny niemieckiej.

Góralom wydawano specjalny rodzaj dokumentów, „kenkarty”, które były dokumentami tożsamości, wydawanymi przez okupacyjne władze niemieckie (rozporządzenie Hansa Franka) wszystkim mieszkańcom pochodzenia niemieckiego, którzy ukończyli piętnasty rok życia. Później dokumenty zaczęły być dawane wszystkim obywatelom ze względu na fałszerstwa. Kolory dokumentów były różne, w zależności od tego, do jakiej grupy narodowej należał obywatel (dokumenty Polaków były szare, Żydów i Cyganów żółte, a górali, Ukraińców, Rosjan, niebieskie). Dodatkowe oznaczenie związane były z konkretną grupą etniczną, z której właściciel dokumentów pochodził.

To, że dany góral posiadał kenkartę nie oznaczało wcale, że musiał być związany z nazistami czy ich popierać. Niektórzy wyrabiali je, ponieważ wszyscy takie mieli w danej wsi. Niektórym tego typu dokumenty nie przeszkadzały w tym, aby prowadzić dodatkowo działalności konspiracyjnej, pomagać Żydom czy transportować meldunki polskim żołnierzom walczącym z okupantem. Jak ze wszystkimi zagadnieniami drugiej wojny światowej, nie ma tu prostych i jasnych kategorii. Wiadomo, że tego typu dokumenty posiadało około dwudziestu procent mieszkańców Podhala.

„Krzyżyk niespodziany. Czas Goralenvolk” Pawła Smoleńskiego oraz Bartłomieja Kurasia to bardzo dobra książka, w której autorzy próbują uporządkować dotychczas zebraną wiedzę dotyczącą sytuacji ludności Podhala podczas nazistowskiej okupacji. Nie jest to pierwsza książka na ten temat. Jest ich sporo na polskim rynku. Jednak pomimo tego, wydaje mi się, że temat nie jest zbyt popularny wśród historyków zajmujących się drugą wojną światową. Przynajmniej ja nie spotkałam się z tym zagadnieniem w innych, ogólniejszych książkach dotyczących sytuacji ludności Polski w latach okupacji. A szkoda, bo to temat ciekawy i rzucający nowe światło na kształtowanie się społeczeństwa w tamtym okresie.

Wszystkim miłośnikom zagadnień dotyczących czasu okupacyjnego na terenie naszego kraju, polecam dzieło Pawła Smoleńskiego oraz Bartłomieja Kurasia. „Krzyżyk niespodziany. Czas Goralenvolk” to dobrze napisana, wciągająca pozycja. Sądzę, że nikt, kto sięgnie po książkę, nie będzie zawiedziony. To solidnie dopracowany kawałek historii naszego kraju.            

 

 


Recenzent: Joanna S.
‹ zwiń tekst