Sentymentalna podróż w przeszłość

Recenzja nie jest potwierdzona zakupem

Jakiś czas temu dostałam od Wydawnictwa Znak tajemniczą przesyłkę, a w niej książkę, owiniętą pomarańczowym papierem i kasetę magnetofonową, której taśma oplatała pakunek niczym wstążka. Czemu książka była zapakowana w taki sposób, czemu akurat kaseta - wszystko wyjaśniło się, kiedy już przeczytałam opis i dowiedziałam się, że jest to powieść o ostatnim pokoleniu, które takich kaset używało, o pokoleniu, które zaczęło wchodzić w okres dojrzewania krótko po roku 2000, krótko mówiąc - o moim pokoleniu. Byłam bardzo ciekawa, czy to, jak autorka zapamiętała te lata, będzie pokrywać się z moimi własnymi wspomnieniami. W tym tygodniu w końcu udało mi się przeczytać tę powieść. Czy podróż w przeszłość uważam za udaną?

“Lata powyżej zera” teoretycznie przedstawiają historię Anity, nastolatki z Będzina, i jej życie pomiędzy rokiem 2001 a 2010. Dlaczego teoretycznie? Bo po raz pierwszy w życiu miałam wrażenie, że główna bohaterka nie znajduje się na pierwszym planie książki, ale stanowi bardziej tło, pretekst do przedstawienia polskiej rzeczywistości z tamtego okresu. To, co powinno być tłem, staje się więc głównym elementem powieści, spychając bohaterkę na drugi plan.

Anita jest typową nastolatką z początku XXI wieku - spędza czas rozmawiając ze znajomymi na Gadu-Gadu, włóczy się po osiedlu z przyjaciółką lub przesiaduje na jej klatce schodowej, słucha polskiego rapu, poznaje smak papierosów i alkoholu, klnie, próbuje jednocześnie wtopić się w tłum rówieśników i z niego wyróżnić. Oczami Anity oglądamy przemiany, jakie - czasem wyjątkowo powoli, czasem gwałtownie - zachodziły w naszym kraju i społeczeństwie po roku dwutysięcznym. Chociaż moje nastoletnie lata wyglądały inaczej, niż w jej przypadku (na szczęście!), to jednak odnalazłam w jej historii wiele odniesień do tego, co kilkanaście lat temu było także moją codziennością. Liczne wzmianki dotyczące popkultury, mody i technologii tamtego okresu przywołały odległe, acz miłe wspomnienia i myślę, że pod tym względem książka ta jest naprawdę wyjątkowa.

Powieść napisana jest prostym językiem, bez zbędnych literackich upiększeń, a nawet wręcz przeciwnie, bo wulgaryzmów niestety jest sporo. Bardzo ich w książkach nie lubię, ale w tym wypadku zdaję sobie sprawę, że nie da się przedstawić autentycznego głosu mojego pokolenia nie używając ich. Bynajmniej nie uprzyjemniało mi to lektury, ale cóż poradzić. Narracja jest pierwszoosobowa, co w połączeniu z potocznym językiem sprawia, iż podczas lektury można mieć wrażenie, że słuchamy po prostu wspomnień osoby siedzącej obok. Myślę, że chociaż losy Anity są fikcyjne, książka zawiera sporo prawdziwych wspomnień autorki, która - urodzona w roku 1988 - również wkraczała w dorosłość w ubiegłej dekadzie.

Co do naszej głównej bohaterki, nie mogę powiedzieć, żebym zapałała do niej szczególną sympatią. Z jednej strony jest inteligentną, zdolną dziewczyną, a z drugiej ciągle podejmuje głupie decyzje, na siłę próbuje być oryginalna, choć jeśli chodzi o te złe rzeczy, tak naprawdę robi to samo, co wszyscy, do tego jej nonszalancka postawa jest wybitnie irytująca. Z wiekiem niestety nie przybywa Anicie mądrości, a wręcz miałam wrażenie, że jeszcze jej ubywa. Zdecydowanie wolałam tę bohaterkę w pierwszej połowie książki. Generalnie uważam pierwszą połowę za dużo lepszą, pod względem treści, fabuły i klimatu tamtych lat, w drugiej jakby czegoś zabrakło.

Czy żałuję, że przeczytałam “Lata powyżej zera”? Nie, myślę, że jest to pozycja, z którą warto się zapoznać, zwłaszcza osoby w wieku zbliżonym do mojego powinny docenić niektóre jej aspekty. Nie była to może najprzyjemniejsza lektura, ale za to autentyczna, szczera, chwilami mocna i słodko-gorzka, jak nasza polska rzeczywistość.




Recenzent: Alina Z.
‹ zwiń tekst