Echa przeszłości

Recenzja nie jest potwierdzona zakupem

"razem z nimi wszystkimi, z Herszkami, Rywkami, Surami, Mordkami i Szmulami, pozostał Izaak."

Nie wiem czemu, a może wiem dokładnie dlaczego, najbardziej pozostały we mnie te imiona. Piękne. Nieme. Nieistniejące już w Polsce. Uderzyła mnie najbardziej ta powojenna zmowa milczenia. Ta krzykliwa strata. Moja własna niepamięć i cisza na to, że tak wielu ocalałych, którzy podjęli próby powrotu do swoich domów,po swoje pościele, garnki, krzesła, ubrania - zastała ich niewygasła wrogość. Dalej gotowała się w pozostawionych przez nich naczyniach. Uciekły mi gdzieś te wszystkie pogromy powojenne, w których, MY, Polacy, również pragnęliśmy polskiej ziemi bez ludzi pochodzenia żydowskiego. Nie chcieliśmy przypomnienia lat wojny, chcieliśmy dobić niedobitki. Mówię, MY, bo gdy o tym nie mówimy, to sami stajemy się współwinni. To chyba główne przesłanie Pani Sznajderman.
MusiMY mówić. Musimy czytać. Musimy opowiadać i odwiedzać miejsca, w których pamieć pozostawiła tylko okropny, okrutny, obraźliwy wręcz, przymiotnik "pożydowskie". Dopiero czytając tę książkę uświadomiłam sobie ogrom straty kultury żydowskiej na terenie Polski, nie tylko podczas wojny, ale i po niej. Gdy "żydowskie" przepoczwarzyło się w "pożydowskie".

Powstało już tak wiele, i tak wiele książek o Zagładzie przeczytałam, a tu ciągle zaskakuje mnie mnogość perspektyw. Jestem wdzięczna za tę przedstawioną przez Panią Sznajderman, która chyba z dumą może powiedzieć, że wylała swoją książką niezniszczalny pomnik nigdy nie poznanych bliskich swojego Ojca. Ocalałego.

Ocalmy Jego pamięć, jak i wielu innych, czytając tę książkę. Zatopmy się w załączone zdjęcia wplecione między słowa tej pozycji. Razem z panią Moniką, żałujmy, że nie było nam dane poznać jej żydowskiej rodziny ze strony ojca, z fascynującą i barwną babcią Amelią na czele...



Recenzent: Elwira Przyjemska
‹ zwiń tekst