Gdyby Jane Austen mieszkała w Nowym Jorku...

Recenzja nie jest potwierdzona zakupem

Ruby to typowa mieszkanka Nowego Jorku - wiecznie zajęta, przesiadująca w swojej Bardzo Ważnej Pracy w wielkim szklanym budynku od rana do nocy, niemająca czasu na myślenie ani o przyszłości, ani o przeszłości. Przeszłość jednak dogania Ruby, kiedy wybiera się ona do Anglii na ślub siostry, na którym drużbą pana młodego jest Ethan - jej wielka miłość sprzed dziesięciu lat. Ich rozstanie odcisnęło piętno na życiu ich obojga i chociaż wydawałoby się, że od tego czasu wszystko się zmieniło, a po dawnych uczuciach nie powinien pozostać nawet ślad, Ruby odkrywa prawdziwość powiedzenia, że stara miłość nie rdzewieje. Czy może jednak liczyć na wzajemność Ethana, którego kiedyś tak bardzo zraniła?

Melissa Pimentel rzekomo oparła swoją powieść na “Perswazjach” Jane Austen i właśnie to w pierwszej kolejności zachęciło mnie do jej przeczytania. “Perswazje” są moją ulubioną książką Austen, zaraz po “Dumie i uprzedzeniu”, dlatego miałam wobec powieści amerykańskiej autorki dość wysokie wymagania, którym niestety nie do końca sprostała. Z pewnością nie jest to zła książka, ale chyba liczyłam na wyraźniejsze nawiązania do klasycznego pierwowzoru, a już na pewno na jakąś współczesną wersję listu kapitana Wentwortha ;)

Przede wszystkim, pomimo umiejscowienia akcji w malowniczej angielskiej wsi, “Nie mój jedyny” jest powieścią do bólu amerykańską, w swoim klimacie, humorze, prezentowanym stylu życia, czy poglądach na związki. Nie dla każdego będzie to wadą, ja akurat nie jestem fanką zachodniej mentalności, więc niektóre rzeczy w książce trochę mnie raziły, na przykład zachowanie przyjaciółki głównej bohaterki. Ale z drugiej strony widać też dystans autorki do własnej nacji, w dość prześmiewczym przedstawieniu amerykańskiej klasy wyższej.

Czytając towarzyszymy Ruby nie tylko w jej perypetiach, związanych ze ślubem siostry, ale autorka zabiera nas również w podróż 10 lat wcześniej, gdzie krok po kroku poznajemy losy związku Ruby i Ethana, aż do wyjaśnienia tajemnicy ich rozstania. Widzimy też, jaki wpływ na człowieka może mieć przeprowadzka do wielkiego miasta, jak w tłumie ludzi można czuć się samotnym jak nigdy dotąd, a także uświadamiamy sobie, że nie ma nic złego w rezygnacji z własnych marzeń, jeśli okazują się ostatecznie nie spełniać naszych oczekiwań.

Powieść napisana jest przyjemnym, lekkim stylem, ze sporą dawką humoru, więc lektura z pewnością nie jest nudna. Bohaterowie są ciekawi, z inteligentną, zabawną, choć czasami trochę zagubioną Ruby na czele. Poza naszą główną bohaterką mamy wiele barwnych postaci, na przykład jej macochę, młodszą od jej ojca o 15 lat i wykazującą niezdrowe zamiłowanie do błyszczących i obcisłych ubrań, ale obdarzoną gołębim sercem, czy też rodziców pana młodego - parę snobów, usiłującą odnaleźć w swojej linii genealogicznej przedstawicieli brytyjskiej arystokracji.

Podsumowując, “Nie mój jedyny” jest przyjemną lekturą, idealną na odstresowanie po ciężkim dniu, czy do poczytania na wakacjach. Nie znajdziemy w niej nic odkrywczego, ale przecież nie każda książka musi od razu wstrząsnąć światem, prawda? Czasem wystarczy, że możemy miło spędzić z nią czas i na chwilę oderwać się od codzienności.



Recenzent: Alina Z.
‹ zwiń tekst