Magiczny ptak

Recenzja nie jest potwierdzona zakupem

Z Cecelią Ahern zetknęłam się jedynie raz, czytając jej słynną powieść Na końcu tęczy aka Love, Rosie. Było to spotkanie dosyć niefortunne, ponieważ o ile sama historia bardzo mi się podobała, o tyle zdałam sobie sprawę z tego, że nie przepadam za powieściami epistolarnymi. Czytając opis Lirogona, zdecydowałam o drugim podejściu do twórczości autorki. Powieść wydała mi się niezwykle intrygująca, już sam opis zdawał się mieć osobliwy klimat. Jeśli Wam też się tak wydaje, wiedzcie, że książka ma jeszcze lepszy klimat i jest jeszcze bardziej intrygująca!

Lirogon to historia dziewczyny, która przez całe swoje życie nie miała kontaktu ze światem zewnętrznym. Nie jest jednak kompletnie nieświadoma, ponieważ mogła czytać książki i słuchać radia. Jednak kiedy zderza się z ogromnym światem, przeżywa szok. Wszystko jest dla niej nowe, a szczególnie ludzie i ich zachowanie. Laura skrywa w sobie wiele tajemnic, nie wszystkie są związane z jej niezwykłym darem. Odkrywanie tych tajemnic było dla mnie niezwykłym doświadczeniem, uwielbiam tego typu fabułę - kiedy nie wszystko jest podane Czytelnikowi na tacy, niektórych rzeczy musi się domyślić, na niektóre musi poczekać, a w miarę czytania pojawiają się nowe pytania. Tak właśnie jest w Lirogonie, co mnie bardzo cieszy.

Czytając tę książkę nie macie czasu się nudzić, ponieważ ciągle dzieje się coś ciekawego. Laura poznaje nowych ludzi, zachwyca ich i zadziwia swoim darem. Przywołuje wspomnienia z dzieciństwa, daje coś, czego nikt inny dać nie może. To niezwykłe, tak samo jak i pomysł na tę postać. Cecelia Ahern,moim zdaniem, wykonała kawał świetnej roboty przy kreowaniu wszystkich postaci, także tych drugoplanowych. Laura, Bo, Solomon - oni wszyscy mają własne osobowości, które ożywają w naszych głowach. Nie są nijacy. Można ich łatwo opisać. Laura jest nieśmiała, wrażliwa, ma romantyczną duszę, jest w niej pewien rodzaj magii. Bo to kobieta sukcesu, pracowita, ambitna, zawsze maksymalnie skupia się na nowym filmie; nie do końca rozumie ludzi, choć się stara. Przychodzi jej z pomocą Solomon, trochę odosobniony, spokojny, jak kamienna opoka zarówno dla Bo, jak i dla Laury. Każda z tych postaci nigdy nie wychodzi ze swojej roli - bo wcale nie mają żadnej roli, po prostu są sobą.



Recenzent: Agnieszka Winkler
‹ zwiń tekst