Morderca z Giewontu

Recenzja nie jest potwierdzona zakupem

Remigiusz Mróz to polski pisarz, który nie daje czytelnikom o sobie zapomnieć. Każdego roku wydają mnóstwo książek. W 2016 roku napisał aż siedem powieści. A w 2017 roku ukazały się już trzy. A to dopiero koniec kwietnia. Dodatkowo Remigiusz Mróz wydał trzy powieści kryminalne pod pseudonimem Ove Løgmansb, których akcja rozgrywała się na Wyspach Owczych. Jak pisarz sam mówi, codziennie musi napisać przynajmniej dziesięć, piętnaście stron tekstu. Biorąc pod uwagę ilość wydawanych książek, nie wątpię w to, że mówi prawdę.

Remigiusz Mróz jest autorem, który ma na swoim koncie powieści należące do różnych gatunków. Wśród nich znajdziemy kryminały, powieści historyczne, sensacyjne, thrillery prawnicze, opowieści science fiction. Przynajmniej taką informacje możemy znaleźć. Ja osobiście uważam, że wszystkie powieści, jakie napisał autor zamykają się w kategorii powieści sensacyjnych. Mogą się rozgrywać w różnych miejscach, czasie czy mieć różnych bohaterów, ale sama konstrukcja fabularna wszystkich książek przedstawia ten sam schemat znany z książek sensacyjnych.

Jednym z cykli kryminalno-sensacyjnych, który napisał Remigiusz Mróz jest cykl, którego głównym bohaterem jest komisarz Forst. Na samym początku miała to być trylogia, ale obecnie pojawiła się już czwarta część. Poszczególne tomy noszą tytuły: „Ekspozycja”, „Przewieszenie”, „Trawers” oraz najnowsza część, „Deniwelacja”.

Pierwsze trzy części cyklu powieści o komisarzu Wiktorze Forście zebrały mieszane opinie. Nic dziwnego. Wiele elementów powieści jest wyjątkowo mało przekonujących. Jak jest z najnowszą pozycją autora? O tym poniżej. Spoiler – jest tak samo.

„Deniwelacja”, tak jak poprzednie części cyklu, rozgrywa się w podgórskiej scenerii. Wracamy do Zakopanego i kolejnych, niepokojących odkryć. Okazuje się bowiem, że na Giewoncie odnaleziono martwe kobiety. Odwilż odkryła aż pięć ciał. Wszystkie kobiety były piękne, ale nic ich ze sobą nie łączyło. Na ich ciałach również nie znaleziono śladów zabójstwa. Nie były one również ofiarami nieszczęśliwej wyprawy w góry. Nie było żadnej informacji o zaginionej wycieczki. Czy kryje się za tym jakiś morderca? Jeśli tak, to w jaki sposób zabił kobiety? I dlaczego?

Niedługo po tym odkryciu okazuje się, że w Zakopanem zaczynają znikać kolejne kobiety. Nikt nie ma wątpliwości, że za tym wszystkim stoi jakiś seryjny morderca. A może grupa morderców? Tylko czego tak naprawdę chce zabójca? A najgorsze w tym wszystkim jest to, że komisarz Forst zniknął. Nie wiadomo co się z nim stało. Od roku nikt nie miał z nim żadnego kontaktu (co zostało zasugerowane w poprzedniej części, w „Trawersie”). Czy Wiktora Forsta coś łączy z zmarłymi kobietami?

Remigiusz Mróz należy do tego typu pisarzy, których albo się lubi i pochłania wszystko, cokolwiek stworzą, albo się ich nie cierpi. I niestety, ja należę do tej drugiej grupy. Nie jestem fanką twórczości tego pisarza, ponieważ uważam, że wszystkie jego powieści są takie same.

Remigiusz Mróz wydaje mnóstwo książek i dobrze to widać po ich treści. W fabule, konstrukcji bohaterów, pojawia się wiele niedoróbek, naiwności i błędów. Jeśli czytelnik da się porwać historii i ani na chwilę się nie zatrzyma i nie zacznie zastanawiać się nad sensem historii, to może to być dobra rozrywka. A jeśli zacznie myśleć, to już gorzej.

Remigiusz Mróz wpadł w sidła. Pragnie dostarczyć emocji czytelnikowi za wszelką cenę. I tak mamy każdy rozdział, który kończy się typowym przerwaniem historii w kluczowym momencie, co stosowane w nadmiarze, bardziej denerwuje, niż zachęca do czytania. Wydaje się sztucznym budowaniem napięcia. Drugim grzechem pisarza są zbyt częste i nierealistyczne zwroty akcji, które można podsumować zwrotem „zabili go i uciekł”. Klasycznym schematem jest już to, że głównym złym bohaterem okazuje się ta osoba, którą najmniej się podejrzewa. Bohaterowie kreowani przez Remigiusza Mroza są bardzo komiksowi, przerysowani i nierealistyczni.

Remigiusz Mróz ma lekkie pióro. Jego powieści czyta się bardzo szybko. Autor nie poświęca zbyt wiele miejsca na opisy czy oddawanie realiów danego miejsca. Wszystko jest nastawione tylko i wyłącznie na akcję. Dialogi natomiast przypominają raczej szermierki słowne niż sposób w jaki rozmawiają prawdziwi ludzie.

„Deniwelacja” Remigiusza Mroza to lekka powieść sensacyjna, którą czyta się bardzo dobrze, jeśli czytelnik zawiesi niewiarę. Wtedy książka może dostarczyć wiele rozrywki. Nie jest to jednak powieść, która zostanie w pamięci na dłużej. To raczej typowa historia, którą można poczytać w drodze na wakacje, w autobusie, pociągu czy tramwaju.

 


Recenzent: Joanna Słonka
‹ zwiń tekst