Melancholia członka mafii

Recenzja nie jest potwierdzona zakupem

Eustachy Rylski to polski pisarz, dramaturg i publicysta, który również zajmował się tworzeniem scenariuszy dla „Teatru Telewizji”. Współtworzył spektakle takie, jak „Wilk kazański”, „Zapach orchidei”, „Netta”. Niektóre ze swoich scenariuszy rozwinął później w powieści. Przykładem może być wymieniony powyżej „Wilk kazański”, który zaistniał później jako powieść „Człowiek w cieniu”.

Co warto podkreślić na samym wstępie, Eustachy Rylski jest dobrym obserwatorem i we wszystkich jego utworach przedstawiony zostaje rys polskiego społeczeństwa. Autor nie stroni od przedstawiania polityki, kultury, różnych grup społecznych i etnicznych. Obraz Polski i Polaków, jaki wyłania się z jego utworów jest ciekawy, niejednoznaczny, pełen niedomówień, ale jednocześnie aż do bólu prawdziwy.

Nie miałam okazji przeczytać wszystkich dzieł autora. Głównie skupiłam się na powieściach. Eustachy Rylski napisał ich pięć. Kolejno są to: debiutancki „Stankiewicz. Powrót”, następnie „Człowiek w cieniu”, „Warunek” (uważany za najlepszą powieść pisarza), „Na Grobli” oraz „Obok Julii”. Ostatnio czytałam druga w kolejności powieść Eustachego Rylskiego, czyli „Człowieka w cieniu”. Ostatecznie książka budzi we mnie mieszane uczucia, ale po kolei. Najpierw napiszę, o czym dokładnie jest ta powieść.

„Człowiek w cieniu” to opowieść rozgrywająca się w Polsce lat dziewięćdziesiątych. Jest to dość ważne, ponieważ był to okres przemian po osiemdziesiątym dziewiątym, co jest jednym z ważnych motywów w książce. Zmiany społeczne, nastawienie ludzi do różnych spraw jest czymś, z czym musi się zmierzyć główny bohater, a nie jest on najprzyjemniejsza postacią literacką, z jaką może się spotkać czytelnik. Główny bohater jest warszawskim notariuszem i nazywa się Aleksander Rański. Bohater ma ponad trzydzieści lat i jest wyjątkowo niezadowolony z miejsca, w którym się znalazł. Choć może nie powinnam napisać „niezadowolony”, ponieważ bardziej pasuje tutaj słowo „znudzony”.

Aleksander Rański jest melancholikiem, który uważa, że na wszystko jest już za późno. Zanim osiągnął trzydziesty rok życia, uważał, że zdąży zrobić wszystko, co tylko zapragnie. Jednak, gdy tylko minął ten wiek, stwierdził, że nie ma już czasu na nic. Jego życie jest porażką i nudą. Cała książka oddaje stan melancholii głównego bohatera. Być może dlatego tak trudno ją czytać. „Człowiek w cieniu” jest nudny. Jednak ta nuda ma swoje zastosowanie. Pisarz w ten sposób próbował oddać nastrój, który pożera głównego bohatera. Czy mu się to udało? Zdecydowanie. Czy to dobrze? To już kwestia sporna, ponieważ sama powieść jest trudna w odbiorze i potrzeba wiele cierpliwości oraz chęci, aby ją przeczytać do końca. Przynajmniej takie było moje odczucie. Być może inni czytelnicy odbiorą książkę w inny sposób i styl autora nie będzie im przeszkadzać.

Główny bohater znudzony i zmęczony swoim życiem trafia w ręce pewnego mężczyzny. Rozpoczyna prace dla Pasławskiego, niezbyt miłego i przyjemnego w obyciu biznesmena, który okazuje się członkiem mafii. Główny bohater, który jest w połowie Polakiem, a w połowie Rosjaninem (co jest ważnym elementem fabuły) wchodzi w konszachty z tajemniczymi Rosjanami. Wikła się w niebezpieczne, mafijne układy.

Aleksander Rański ulega chwilowym przyjemnością, na które może sobie pozwolić dzięki wpływom swoich pracodawców, ale jednocześnie również zaczyna oddziaływać na Pasławskiego, tworząc wokół niego dziwną otoczkę strachu i paranoi przed spiskiem. A to nie kończy się dobrze.

Poza tym w książce pojawia się więcej interesujących wątków, które składają się na mozaikę społeczną lat dziewięćdziesiątych. W głównym bohaterze pojawiają się różne sprzeczności, problemy, które nie do końca są opisane i wyjaśnione. Niektóre z wątków pisarz pozostawia otwarte, a czytelnik musi sam wyciągnąć wnioski. Taki zabieg, z jednej strony, zmusza do refleksji, ale z drugiej może denerwować, ponieważ niektórzy czytelnicy chcą, aby na końcu książki wszystko zostało jasno i wyraźnie wyjaśnione.

Eustachy Rylski jest bardzo dobrym pisarzem, który potrafi operować słowem. I tego nie można mu odmówić. Jego książki są prawdziwą, językową ucztą. Autor buduje naprawdę ciekawe konstrukcje językowe. Sądzę, że wielu czytelników doceni warsztat pisarki autora.

„Człowiek w cieniu” Eustachego Rylskiego nie jest powieścią, którą można czytać w autobusie, czy podczas krótkiej przerwy w szkole czy pracy. To raczej historia, którą należy czytać w spokoju, powoli, pozwalając sobie na chwilę refleksji. Sądzę, że każdy czytelnik, który poszukuje literatury tego typu, będzie zadowolony z tego, co stworzył Eustachy Rylski. 


Recenzent: Ania Czech
‹ zwiń tekst